Powyższy argument prawny jest jednym z wielu, a drugim jest orzecznictwo, do tej pory decyzje tego typu były masowo uchylane przez sądy, czy dotyczyły demonstracji LGB, Obywateli RP, czy „narodowców”. Wie to każdy, kto zadał sobie odrobinę trudu i choć trochę umie połączyć fakty, jak również zna historię powtarzających się prowokacji. Decyzja byłego i przyszłego prezydenta Warszawy wpisująca się we wcześniejszą decyzję byłego i przyszłego prezydenta Wrocławia, to nic innego jak powtórka z decyzji prezydenta Lublina, rozpisana na poszczególne akty. Zakaz marszu rozgrzewa emocje społeczne do poziomu wrzenia i o to chodzi, bo celem numer jeden jest zadyma na ulicach i skompromitowanie politycznego przeciwnika.
Co PiS miał zrobić z tym podrzuconym gorącem kartoflem? Zagrać kartoflem w ping-ponga. Wojewoda odbija piłeczkę z czystym sumieniem, decyzja UM Warszawa zwyczajne go nie dotyczy. Organizator po wadliwej decyzji UM Warszawa tak naprawdę nadal ma prawomocną zgodę na marsz, ale dla pewności składa zażalenie do sądu, co przecież było jasne. Sądy na 100% uchylą decyzje, we Wrocławiu już się to stało, chociaż tam organizatorami są skazani zadymiarze Międlar i Rybak, w Warszawie to samo stanie się około 18.30.
Politycznie dało się smeczować na wszystkie strony i opowiadać, jak to stara i nowa władza PO łamie konstytucję, demokrację, prawa obywatelskie. Zbudowanie emocji społecznej wymierzonej przeciw reżimowi PO, było zadaniem banalnym, ponieważ emocje same się zbudowały i dokładnie w takim kierunku. Przy prostej taktyce PiS w żaden sposób nie jest związane z zadymą wywołaną przez „opozycję”, z kolei marsz i cała odpowiedzialność za marsz spada na organizatora i prezydentów z PO, którzy podgrzali atmosferę.
Powstaje idealny układ, wszyscy przeciw złej PO i każdy na tym wygrywa. Organizator marszu i uczestniczący stają się ofiarą, a ofierze Polacy zawsze kibicują. Rząd i prezydent wyrażają oburzenie, broniąc nie swojej imprezy w imię konstytucji i są bardziej europejscy od PO. Jeśli po uchylonej decyzji przez sąd, Hanna Gronkiewicz-Waltz odważy się rozwiązać marsz w jego trakcie, to wychodzi na obłąkaną i nie uniknie odpowiedzialności za ewentualną zadymę. PiS jest kute na cztery łapy, „narodowcy” i uczestnicy marszu też kopią tyłek liberalnego reżimu, mają swoją oddolną inicjatywę, która działa od lat i zmobilizowani zakazami budują rekordową frekwencję. Same korzyści polityczne i społeczne, przy tym pełna odpowiedzialność spada na prezydentów miast z PO.
Klocki domina popychają się same, wystarczyło ruszyć pierwszy. Jednak sprawa okazała się zbyt prosta dla geniuszy z PiS i wzięli się za piętrowe strategie, które całkowicie odwróciły stan prawny, polityczne zyski i społeczne nastroje. Zwołanie nadzwyczajnej narady z udziałem dwóch najważniejszych przedstawicieli władzy, tylko po to, aby po decyzji samorządowego urzędnika wyszarpać pryszczatym „narodowcom” imprezę, organizowaną przez nich od lat, to początek żenady. Z tą chwilą sprawy płyną według ustalonego scenariusza PO. Dla „narodowców” marsz jest wszystkim, nie mają żadnych innych argumentów politycznych, dodatkowo po wyborach są skrajnie sfrustrowani i nazywają PiS zdrajcami. Natychmiast decyzja prezydenta i premiera, przez „narodowców” uznana jest za wrogie przejęcie.
Oficjalny komunikat „narodowców” krzyczy, że Marsz Niepodległości, bez względu na wszystko się odbędzie, czyli zadyma pewna. W Internecie „mohery” rzucają się na „narodowców”, kto jest bardziej polski i za Polskę odpowiedzialny, emocję społeczną wykierowaną przeciw PO szlag trafił, weszły do gry emocje, które PO służą. Na najwyższych przedstawicieli władzy spada odpowiedzialność i to za dwa marsze, gdzie o prowokację może pokusić się dziecko. Więcej niż prawdopodobne postanowienie sądu warszawskiego uchylające bezprawną decyzję pokazuje, jaka kasta jest fajna, co z euforią przyjmą najwięksi radykałowie. Gronkiewicz-Waltz ma żelazne alibi, bo zrobiła wszystko dla bezpieczeństwa i otwiera sobie piwko, żeby popatrzeć, jak prezydent i premier znów szarpią się z „narodowcami”, który marsz ma pierwszeństwo.
W niedzielę o godzinie 14.00 i 15.00 odbędą się dwa marsze lub marsz i zgromadzenie spontaniczne „narodowców”, obrazków do „zachodniej prasy” nie zabraknie, przy tym chaosie Bóg jedyny wie, kto i w jakim marszu pójdzie. Pewne jest, że w „marszu Dudy” pójdą oficjele, natomiast wcale nie jest pewne, że pójdą weterani Marszu Niepodległości, na pewno nie wszyscy. Na koniec do całej zadymy została wciągnięta Policja na L4 i Jarosław Kaczyński, co szczególnie zachęci wszelkie TVN-y i KOD-y do złapania PiS na faszyzmie. Jak się to robi, pokazali w lesie układając wafle w kształt swastyki. Wierzyć się nie chce, że takie dary niebios, taki piękny złoty róg, jedną idiotyczną decyzją zamieniono w sznur i to z pętlą na szyi PiS oraz najwyższych przedstawicieli władzy. Próbowałem tej kompromitacji zapobiec na 100 sposobów, prośbą, groźbą, żartem, krzykiem. Nie udało się, a w podzięce mnie obsrano jak Jandę.
Ilustracja Autora © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz