Stalin w tej książce sam chętnie przytacza mrożące krew w żyłach anegdoty na swój temat. Oto traktorzysta niechcący przewrócił jego portret. Trafił do obozu pracy. Stalin uważa się za najważniejszego człowieka na ziemi i chętnie porównuje się z Hitlerem. Obie matki były bardzo pobożne. Matka Stalina wysłała go do seminarium duchownego, a Hitler był ministrantem ponieważ matka chciała żeby został duchownym.
Zarówno Stalin jak i Hitler byli pierwszymi dziećmi które przeżyły w ich rodzinach. Jak jednak twierdzi Rafał Ziemkiewicz „Stalin w przeciwieństwie do Hitlera nie był wariatem- był pozbawionym ludzkich uczuć psychopatą, niezwykle logicznym, przebiegłym i dalekowzrocznym”. Jeszcze mocniejsze w swej wymowie są słowa przypisywane Winstonowi Churchillowi „Zastał Rosję z drewnianymi pługami, a zostawił ją zaopatrzoną w głowice atomowe” Do dziś dnia wielu ludzi w Rosji myśli podobnie. Cóż tam Wielki Głód uznany za zbrodnię ludobójstwa, w wyniku którego okrutną śmierć poniosło 6 do 10 milionów ludzi. Cóż znaczą okrutne czystki wobec faktu, że Stalin wygrał II Wojnę Światową i zbudował sowieckie imperium. Tak mówią i myślą nie tylko niedobitki komunistów. Bycie komunistą zwiększało jak wiadomo ryzyko konfrontacji z morderczą pasją Stalina. Tak myślą również ludzie młodzi, którzy nie przeżyli głodu ani wojny, ani obozu, ani przesłuchań, a którym wydaje się, że silny przywódca rozwiązałby różne niedogodności codziennego życia w Rosji. Te których nie potrafi rozwiązać i tak przecież uwielbiany przez lud Putin. Co gorsza zdarzyło mi się słyszeć i czytać różnych zapaleńców w Polsce, którzy twierdzą, że Hitler był o włos od rozwiązania ekonomicznych problemów świata i ignorując liczbę ofiar Hitlera kultywują jego pamięć. Nie zgadzają się z moją tezą, że Hitler był żałosnym debilem, zboczeńcem i popaprańcem, którego na nieszczęście ludzkości wyniosła do władzy historia. Budowa autostrad, likwidacja bezrobocia a nawet wykonanie wszystkich 12 prac Heraklesa nie zrównoważyłoby jego zbrodni.
Coraz częściej słyszę również niestety, że ktoś tam podpisał zobowiązanie do współpracy z SB i donosił na bliźnich, bo inaczej nie mógłby zdziałać wielkich rzeczy, które zdziałał. Nie napisałby i nie wydał -jak ksiądz Twardowski -pięknych wierszyków, nie zostałby- jak Wałęsa- prezydentem i ikoną Solidarności, nie dostałby – jak Szymborska uwikłana w zbiorowy donos na biskupa Kaczmarka- nagrody Nobla. Nie wyjechałby- dodajmy- za granicę, nie dostawałby za swoje donosy wynagrodzeń, ani koniaku ani żubrówki. Jest to klasyczne rozumowanie ludzi, którzy uważają że „cel uświęca środki”. Człowiek o szerszych horyzontach nie może się na to zgodzić. Ale jak wiadomo: „ ci co mają szersze horyzonty mają węższe perspektywy życiowe”.
Pozostaje otwartym pytanie jak pogodzić dwa plemiona żyjące na polskiej ziemi, trzecie pokolenie AK i trzecie pokolenie UB, które prowadzą wyniszczającą walkę. W jaki sposób zamknąć rachunki krzywd. Wbrew temu co w 1939 roku pisał Broniewski trzecie pokolenie UB ma nadzieję, że te rachunki krzywd przekreśli obca dłoń. Ale przecież istnieją również liczne inne nie rozwiązane konflikty pomiędzy nacjami czy grupami społecznymi, w których każda strona ma swoje „rachunki krzywd”. Czeczeńcy i Rosjanie, Turcy i Ormianie, Polacy i Ukraińcy nie potrafią i nie mogą mówić jednym głosem o historii. Wydawałoby się na pozór, że jedynym rozwiązaniem byłaby nie tyle abolicja w sensie prawnym co powszechna i dobrowolna amnezja. Nie możemy jednak zaprzeczyć że:
„Ten kto nie szanuje i nie ceni swej przeszłości nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości”. ( Józef Piłsudski - Myśli, mowy i rozkazy)
Albo również:
„Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość” (George Orwell - Rok 1984).
Czy narodom i państwom uda się kiedykolwiek wybrnąć z tego impasu? Czy potrafimy przezwyciężyć wewnętrzne podziały? Wokół jakich wartości należałoby zjednoczyć społeczeństwo, w którym nie tylko ofiary wybaczyłyby oprawcom lecz oprawcy i donosiciele musieliby wybaczyć tym na których donosili, że już nie chcą być mierzwą historii i to do dziesiątego pokolenia.
Ktoś zapisał się do partii bo chciał zostać dyrektorem fabryki. Można mu wybaczyć. Ktoś inny został TW, podpisał lojalkę, donosił na kolegów gdyż bez tego nie otrzymałby paszportu, nie został profesorem, nie wydał tomiku poezji. Tu wybaczyć trochę trudniej. Czy ujawniając jego przeszłość naprawdę karzemy tylko „ślepy miecz”? Czy śledząc łańcuch przyczyn zbrodni musimy się cofać aż do Stalina i Hitlera?
Widziałam kiedyś świetny dowcip rysunkowy. Chłopczyk stojący pod portretem Stalina pyta tatusia: „I on to wszystko zrobił zupełnie sam, własnymi rękami?”. Otóż nie sam i nie własnymi rękami. Rękami całej armii służących mu ślepo ludzi, którzy uważali, że usprawiedliwia ich fakt, że słuchali tylko rozkazów, albo co gorsza że w coś tam wierzyli. Wierzyć można sobie w co chcemy, w Marksa, w Stalina i w Latającego Potwora Spaghetti. Nie znaczy to jednak, że w imię Spaghetti mamy prawo zabijać, dręczyć i prześladować ludzi. Po doświadczeniach dwóch dwudziestowiecznych totalitaryzmów nikogo nie chroni powoływanie się na rozkazy. Poza tym nasi rodzimi donosiciele nie mieli pistoletu przyłożonego do głowy. Najczęściej chodziło o paszport albo o żubrówkę. Albo o ich wydumany wallenrodyzm, który- jak pisze poeta- z jednego zrobił zdrajców sto tysięcy.
© Izabela Brodacka Falzmann
1 września 2018
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
1 września 2018
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
Ilustracja © Wydawnictwo Bellona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz