W rzeczywistości czołowi politycy PiS-u zdają się nie mówić w tej kwestii jednym głosem.
Kilka miesięcy temu głos w tej kwestii zabrała Krystyna Pawłowicz. Na swoim Twitterze opublikowała ona specjalne pismo do premiera Morawieckiego i ministra spraw wewnętrznych i administracji Joachima Brudzińskiego, w którym wskazywała, iż liczni wyborcy PiS-u śledzą sytuację w Polsce i na własne oczy widzą, iż wbrew obietnicom islamscy imigranci i tak są do Polski sprowadzani. Pismo poseł Pawłowicz było odpowiedzią na wywiad z MSZ Jackiem Czaputowiczem dla „Le Figaro”. W wywiadzie paść miało następujące stwierdzenie: „Polska przyjęła ponad milion Ukraińców, z których wielu przybyło z Donbasu. Ponadto przyjęliśmy 2700 migrantów przysłanych przez Europę Zachodnią, ale oni nie chcą zostać w Polsce, gdzie stopa życiowa jest zbyt niska”. Pawłowicz zadała również kilkanaście pytań. Przypomnijmy niektóre z nich: „czy prawdą jest, że Polska podpisała umowę dwustronną z Uzbekistanem na przyjęcie pracowników z Uzbekistanu do Polski?”, „czy prawdą jest, że stawki godzinowe za pracę przyznane tym zagranicznym pracownikom są znacznie wyższe niż pracowników polskich?”, „czy prawdą jest, że Polska podpisała podobne umowy z innymi państwami azjatyckimi dotyczące przyjmowania pracowników do Polski?”, „czy prawdziwa jest informacja, że okręt chiński, który zacumował niedawno do Polski, przywiózł na pokładzie chińskich pracowników?”.
Co ciekawe, kwestia imigrantów z Uzbekistanu została przez polskie media przemilczana, media uzbeckie pisały jednak na ten temat sporo. Chodzi tu przede wszystkim o Jahon — oficjalną agencję Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Uzbekistan donosił również, iż w Warszawie odbyło się spotkanie delegacji Agencji do Spraw Migracji Zewnętrznych i Stosunków Pracowniczych Ministerstwa Pracy i Stosunków Pracy Uzbekistanu z przedstawicielami polskiego rządu i największymi przedsiębiorcami. Obie strony omówiły kwestię przyjęcia 3 tysięcy imigrantów zarobkowych, a także sprawy takie jak wysokość płac dla nich, czy warunki bytowe. Przypomnijmy, iż mieszkańcy Uzbekistanu to w 96,3% wyznawcy islamu. Co jednak najbardziej istotne i jednocześnie najbardziej przerażające, Uzbekistan uchodzi za wylęgarnię islamskiego terroryzmu. Organizacje takie jak Islamski Ruch Uzbecki (IMU) podporządkowane są ISIS, ponadto delegowano z nich bojowników do przeprowadzania zamachów w Europie.
O ile o przyjmowaniu islamskich imigrantów partia rządząca nie mówi głośno, to jak powszechnie wiadomo, nie kryje się ona ze swoją sympatią do Ukrainy i z chęcią przyjmowania przybyszów zza wschodniej granicy. Na ulicach polskich miast coraz częściej usłyszeć można język ukraiński. Szacuje się, iż aż 3 na 4 Ukraińców chce pracować w Polsce dłużej niż pół roku. Pracowników z Ukrainy zatrudnia już co druga firma w Polsce (dane te pochodzą z roku 2018, w porównaniu z rokiem 2017 jest to wzrost aż o 10%). Ukraińców nie brakuje również w rolnictwie, zatrudnianie ich deklaruje aż 36,8% ankietowanych gospodarstw rolnych. Na chwilę obecną w Polsce przebywa ok. 900 tys. Ukraińców. O wiele bardziej przerażające jest to, iż w pierwszych trzech kwartałach 2017 roku przekazali oni do swojej ojczyzny 8,6 mld złotych, a dane te rosną w zatrważającym tempie.
Polski rząd w ostatnim czasie otwiera się nie tylko na Ukraińców, ale również na Azjatów. Pomóc miała tu między innymi nowelizacja ustawy o instytucjach rynku pracy. Istotną zmianą jest wydawanie pozwolenia na pracę na okres pięciu lat, przy czym Filipińczycy czy Wietnamczycy pozwoleń takich nie będą potrzebować w ogóle. Ważną zmianą jest także to, że małżonek osoby, która ma zezwolenie na prace, nie będzie musiał starać się o taki dokument. Zmiany dotyczą również obywateli państw byłego ZSRR. Po zmianach mogą oni pracować w Polsce przez rok, wcześniej tylko przez okres pół roku. Ze względu na brak znajomości języka, przybysze z Azji rekrutowani będą głównie do prostych prac. Warto podkreślić jednak, iż rząd Filipin domaga się dla swoich obywateli gwarancji pracy po ich przyjeździe do Polski. Nad kwestią tą czuwać mają powiatowe urzędy pracy.
Analizując kwestię imigrantów w Polsce, warto przede wszystkim przyjrzeć się statystykom, które co do zasady nigdy nie kłamią. Raporty Urzędu ds. Cudzoziemców informują nas, iż instytucja ta w 2017 roku przyznała status uchodźcy 150 cudzoziemcom, w tym 56 to Ukraińcy, 17 Syryjczycy, a 13 osoby pochodzące z Iranu. Dla porównania rok wcześniej status ten przyznano tylko 105 osobom.
Ponadto od początku 2018 Polska przyjęła aż 3009 imigrantów z krajów takich jak Afganistan, Algieria, Irak, Iran, Maroko, Tunezja, Turcja, Egipt, Bangladesz, Syria czy Libia. Szacuje się, iż najwięcej ważnych dokumentów pobytowych w Polsce posiadają obywatele Ukrainy, Niemiec, Białorusi, Rosji, Wietnamu, Włoch, Chin, Francji, Wielkiej Brytanii i Bułgarii. Najwięcej osób w Polsce z ważnym zezwoleniem na pobyt wydanym w związku z otrzymaniem jednej z form ochrony międzynarodowej pochodzi z Rosji i Ukrainy. Podkreślić należy, iż Polska zajmuje drugie miejsce (po Wielkiej Brytanii) pod względem liczby zezwoleń pobytowych dla cudzoziemców wydanych po raz pierwszy. Najwięcej pozytywnych wniosków w kwestii imigrantów wydaje wojewoda mazowiecki. Drugie miejsce zajmuje wojewoda małopolski, trzecie zaś, dolnośląski.
Nie ulega wątpliwości, iż polityka polskiego rządu może okazać się tragiczna w swoich skutkach. Przypomnijmy, iż na jednym z propagandowych nagrań bojownicy ISIS zapowiadali, iż na stary kontynent wyślą na łodziach 1500 tys. nielegalnych imigrantów, a wśród nich ukryją terrorystów. Groźba ta jest niestety wciąż aktualna. Świadczą o tym między innymi przechwycone przez włoski wywiad rozmowy islamistów. Mimo wszystko pewnym optymizmem może napawać nas uzasadniona po części nadzieja, iż nasze kościoły w najbliższym czasie nie zostaną zamienione na meczety, a widok kobiety w burce wciąż należeć będzie do rzadkości. Niestety, optymizmem nie może napawać nas ukrainizacja rynku pracy i fakt, że coraz częściej w sklepach obsługują nas kasjerki mówiące po ukraińsku. Powinniśmy nieustannie podkreślać, iż nie jesteśmy tu przeciwko ludziom, dalecy jesteśmy od szowinizmu, poniżania kogokolwiek za narodowość, a nasze poglądy na temat imigracji nie muszą rzutować na nasze relacje z kolegami z pracy (część z nas ukrainizację rynku pracy dostrzega przecież na co dzień, w swoich miejscach pracy). Nie ulega jednak wątpliwości, iż przyjmowanie na masową skalę przybyszów z Ukrainy w momencie, gdy tysiące naszych rodaków marzy o powrocie do Polski i do godnego życia w swojej ojczyźnie, jest działaniem bardzo nieetycznym. Nie dajmy sobie wmówić, iż imigranci nakręcą polską gospodarkę. Spora część Ukraińców już deklaruje chęć wyjazdu do Niemiec, w sytuacji, gdy tamtejsze władze wprowadzą udogodnienia podobne do tych, które funkcjonują teraz w Polsce.
Ilustracja © Gary Varvel / www.garyvarvel.com / Archiwum ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz