Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Alianckie zbrodnie w Poznaniu

Każdy Polak wie o krzywdach, jakie naszemu narodowi, państwu oraz miastom w czasie trwania II wojny światowej wyrządziły hitlerowskie Niemcy, sowiecka Rosja, litewscy szowiniści czy też Ukraińcy OUN- UPA. Mało kto jednak wie, że zbrodnie na Polakach i Polsce popełniali też Alianci. Nie mówię tu o teoriach spiskowych czy niewyjaśnionych do dzisiaj historiach, jak np. śmierć gen. Sikorskiego w czasie wylotu z Gibraltaru, lecz o twardych faktach.

10 września 1939 do Poznania przybyli pierwsi przedstawiciele administracji III Rzeszy. Na ulicach witały ich flagi ze swastykami i niemieccy żołnierze będący już mieście. Niedługo potem legendarny prezydent Poznania, Cyryl Ratajski, zrezygnował z pełnienia urzędu. Od tego momentu linia frontu odsuwała się od miasta i poruszała coraz bardziej na wschód.
Teoretycznie zapewniało to bezpieczeństwo mieszkańcom, którym od tej pory nie zagrażały walczące armie – osobną kwestią były niemieckie represje na ludności cywilnej, konspiratorach i partyzantach. Do momentu, w którym Luftwaffe zaczęła przegrywać Bitwę o Anglię, miasto oraz jego mieszkańcy byli też bezpieczni od ataków lotniczych.

I bombardowanie


Przebywający w mieście Niemcy, jak i Polacy, byli zupełnie skonsternowani bombardowaniem jakie spotkało ich podczas trwania nocy z 8 na 9 maja 1941 roku. Obrona przeciwlotnicza w żaden sposób nie zdołała zareagować na bombowiec „Halifax”, który zaatakowały łazarski fyrtel. W wyniku bombardowania zburzone zostały 4 kamienice przy ul. Śniadeckich oraz restauracja PWK. Poważnie uszkodzone zostały także pobliskie budynki. Zginęło wtedy 17 Niemców, jednak zabici zostali także Polacy, których liczby Niemcy nie podali – szacuje się że zginęło wtedy co najmniej 20 Polaków.

Akcja ratunkowa, odgruzowanie oraz przywrócenie względnego porządku trwało około 3 tygodni. Odpowiedzialni za to byli jeńcy wojenni oraz więzieni w okolicy Żydzi. Łącznie 280 osób.

Do dzisiaj niejasne pozostają okoliczności w jakich doszło do ataku. Część historyków uważa, że był to przypadek. Bombowiec „Halifax” miał należeć bowiem do eskadry brytyjskich bombowców dokonujących nalotów na Bremę, Hamburg i Frankfurt nad Odrą. W takim przypadku pilot musiał odłączyć się od swojej grupy i samodzielnie zdecydować się na zrzucenie bomb na Poznań.

II bombardowanie


Poznań stopniowo stawał się coraz ważniejszym ze strategicznego punktu widzenia miastem. Niemcy zlokalizowali w nim zakłady produkcji samolotów na terenie MTP (Międzynarodowych Targów Poznańskich), amunicji, oraz broni (dawne Zakłady Cegielskiego). Miasto stało się też ważnym węzłem komunikacyjnym, dzięki któremu III Rzesza mogłaby dokonać szybkiego przerzutu wojsk z Frontu Wschodniego na Zachód. Nie dziwi zatem, że Poznań ponownie został wzięty na cel przez siły powietrzne Aliantów. Tym razem jednak w sposób w pełni zaplanowany oraz zorganizowany.

Drugi nalot miał miejsce w pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych, 9 kwietnia 1944 roku. Głównym celem były wspomniane wcześniej zakłady produkcyjne, poza nimi zaatakowano także Dworzec Główny, który został całkowicie zniszczony. Bomby spadały m.in. na barak służący za poczekalnię dla Polaków, infrastrukturę stricte kolejową oraz pociąg z około 150-cioma żołnierzami Wehrmachtu jadącymi na urlop. Na terenach MTP zniszczono część zakładów produkujących dla lotnictwa oraz okoliczne budynki znajdujące się przy ul. Bukowskiej, m.in. hotel „Polonia”, gdzie znajdował się niemiecki szpital polowy, oraz należące do Uniwersytetu Poznańskiego Collegium Chemicum. Co ciekawe, atak nie spowodował zmniejszenia produkcji w zakładach będących głównym celem ataku. Całkowicie spłonęły za to pobliskie zakłady, m.in. meblarskie i produkujące cukierki. Zupełnie kuriozalne było zniszczenie wielu budynków mieszkalnych na terenie ścisłego centrum miasta.

Poznań po nalotach, 1944
Łączny bilans ofiar śmiertelnych – wśród cywilów – bombardowania przeprowadzonego przez Amerykanów tej nocy to (według oficjalnych danych niemieckich) 47 Polaków i 35 Niemców, łącznie 82 osoby. Prawie wszyscy byli cywilami. Także i tym razem obrona przeciwlotnicza nie zareagowała na atak. Z tych też powodów Poznaniacy przyjęli atak z – mówiąc niezwykle łagodnie – sporym oburzeniem. Pomimo tego przywrócił on im wiarę w szybką kapitulację III Rzeszy, czym próbowali zagłuszać straty poniesione przez aliancki nalot.

Okupacyjne władze niemieckie zezwoliły Poznaniakom na oficjalne pogrzeby ofiar nalotu. 13 kwietnia 1944 roku odbyły się uroczystości pogrzebowe przy ulicy Głównej. Informował o nich także „Ostdeutscher Beobachter”, będący oficjalnym organem prasowym Kraju Warty. Na czas pogrzebu miejsce internowania opuścił bp. W. Dymek, który odprawił uroczystości. Wartym odnotowania jest też fakt, że niemieckie władze zgodziły się, aby całość uroczystości odbyła się w języku polskim zupełnie legalnie – co prawdopodobnie jest jedynym takim przypadkiem podczas okupacji na terenie wcielonych do III Rzeszy polskich ziem zachodnich, nazywanych przez Niemców Krajem Warty.

Nie ulega wątpliwości, że zachowanie władz Kraju Warty miało na celu działania propagandowe. W tym okresie wojny Niemcy juz pragnęli, aby Polacy nie widzieli w Aliantach przyjaciół, lecz aby uznali ich za zagrożenie dla leżącego wtedy stosunkowo daleko od frontu Poznania. Chciano także pozyskać sympatię polskich Poznaniaków, którzy nadal stanowili co najmniej połowę ludności miasta. Zupełnie obiektywnie trzeba przyznać jednak, że działania te były spóźnione ze strony niemieckich władz o dobrych kilka lat, podczas których „Operacja Tannenberg” i jej podobne odpowiadały za liczne zbrodnie wojenne na Wielkopolanach i mieszkający tam Polacy dobrze wiedzieli, co w rzeczywistości kryje się pod niemiecką maską oficjalnego oburzenia i współczucia dla polskich ofiar nalotu.

III bombardowanie


Alianci upodobali sobie wiosną 1944 dokonywanie bombardowań Poznania w dni, w które przypadały święta. Trzeci lotnictwo sprzymierzonych wzięło sobie za cel stolicę Pyrlandii 29 maja, kiedy przypadał drugi dzień Zielonych Świąt. Tym razem jednak jankeskie bombowce napotkały wreszcie opór ze strony obrony przeciwlotniczej. W wyniku ostrzału z ziemi zestrzelono jeden bombowiec, a dwa kolejne zostały uszkodzone.

Głównym celem tego nalotu były zakłady Focke-Wulf zlokalizowane w Krzesinach. Zniszczono je prawie kompletnie (wraz z infrastrukturą w ok. 80%). Po raz kolejny zaatakowano także MTP oraz, niestety, budynki mieszkalne. Zniszczono również zakłady produkujące sprzęt elektromechaniczny oraz części radiowe, Colegium Minus, oraz kościół pod wezwaniem św. Michała przy ulicy Stolarskiej.

Za trzecim razem alianckie bombowce, poza swymi śmiercionośnymi ładunkami, zrzuciły także ulotki napisane w języku polskim. Gloryfikowano w nim Sowietów pisząc o nich jako o „rosyjskich sprzymierzeńcach”. Usprawiedliwiano także naloty na Wielkopolskę i zapowiadano kolejne, a także proszono Polaków o ukrywanie się w trakcie ich przeprowadzania.
Poznaniacy zrobili to jeszcze przed przeczytaniem amerykańskich ulotek, których lektura i tak została zakazana przez niemieckie władze. Dzięki alarmowi bombowemu w maju 1944 r. zginęło 25 Polaków i 16 Niemców, a więc o połowę mniej niż podczas poprzedniego nalotu.

Bitwa o Festung Posen


Widmo zbliżającej się klęski skłoniło dowództwo wycofującej się armii niemieckiej do próby przywrócenia Poznania do koncepcji miasta-twierdzy (Festung Posen). Miało ono za zadanie osłabić impet nacierającej ze wschodu Armii Czerwonej. Pomimo starań niemieckich miasta nie zdołano jednak zamienić w twierdzę tak, jak planowano.

Poznańska Cytadela po zdobyciu przez sowietów
20 stycznia 1945 r. rozpoczęła się tzw. Bitwa o Poznań. Już dzień później rozpoczęła się ewakuacja miasta, od której wzbraniali się Polacy, pragnący pozostać w swoim mieście. Łącznie w czasie zdobywania miasta pozostało w nim grubo ponad 250 tysięcy Poznaniaków. Już w styczniu sowieccy czerwonoarmiści podstępem wywabiali Poznanianki ze schronów i piwnic, prosząc je o pomoc w opatrzeniu rannych, po czym bestialsko gwałcili je. Później dla pozostałych w mieście cywilów (w przeważającej większości Polaków) było jeszcze gorzej.

Kulminacyjnym punktem antypolskich działań Sowietów było zdobywanie poznańskiej Cytadeli. Mieszkańcy miasta byli siłą – praktycznie z ulicznych łapanek na wzór niemiecki – zmuszani do wzięcia udziału w sowieckim ataku. W rezultacie w ataku na najlepiej ufortyfikowane w mieście niemieckie pozycje wzięło udział wielu cywilów. Czerwonoarmiści traktowali ich nie tyle jak mięso armatnie, ale jako żywe tarcze. Nieoficjalnie wspomina się o conajmniej grubo ponad setce zamordowanych Polaków w czasie walk (między 160 a 300). Nie jest znana jednak dokładna liczba siłą „wcielonych” do sowieckiego wojska Poznaniaków ani cywilnych ofiar walk o Cytadelę. Ustalono jednak, że prawdopodobnie najmłodszą cywilną ofiarą był zaledwie siedemnastolatek. Co gorsza, do dzisiaj bardzo często kompletnie pomija się ten aspekt bitwy o Twierdzę Poznań.
Poznań, kwiecień 1945

Po samym zakończeniu bitwy, Sowieci za pomocą miotaczy ognia żywcem spalili rannych i uwięzionych w kazamatach poznańskiej Cytadeli, wśród których byli także cywile-Polacy. To samo spotkało osoby znajdujące się w fortach na terenie Poznania i jego bezpośredniej okolicy. Także i tutaj trudno ustalić dokładną liczbę ofiar śmiertelnych.
Oficjalne, sowiecko-polskie statystyki z z tego okresu mówią jedynie o zniszczeniu wszystkich mostów na Warcie oraz zniszczeniu ponad połowy budynków na terenie miasta.

Podsumowanie


W świetle powyższych zdarzeń jest oczywiste, że Poznaniacy w czasie wojny doznali krzywd zarówno ze strony nazistowskich Niemiec, jak i naszych „przyjaciół” tak z Zachodu, jak i ze Wschodu. Przedstawione w artykule liczby mówiące o liczbie zamordowanych są szacunkowe, gdyż rzeczywistych nigdy nie udało się ustalić, co utrudniały warunki wojenne i powojenna sowiecka okupacja Polski zabraniająca nie tylko ewidencjonowania, ale w ogóle wspominania jakichkolwiek ofiar polskich spowodowanych podczas „wyzwolania” przez Armię Czerwoną.

Skutkiem walk rozpoczętych już we wrześniu 1939 roku była śmierć wielu wybitnych Poznaniaków – w tym narodowych radykałów. Praktycznie przetrącono wówczas kręgosłup miejskich nacjonalistów, co ułatwiło pozbawienie Poznania jego dotychczas wybitnie endeckiego charakteru – proces ten zakończyły represje po zakończeniu walk Poznańskiego Czerwca ’56.

Sowieci, którzy po wygranej bitwie zimą 1945 rozpoczęli okupację miasta, złupili z niego nawet to, czego nawet nie próbowali zabrać Niemcy. Podobnie jak w wielu innych polskich miastach, ukradli nie tylko wyposażenie fabryk i innych zakładów pracy, ale nierzadko okradali też cywilów z wszelkich dóbr mających jakąkolwiek wartość lub przydatność, od najzwyklejszych narzędzi, przez zegarki, po odzież (futra, kożuchy), na rowerach nie kończąc...


© Bartosz Poznański
16 lipca 2018
źródło publikacji:
www.Kierunki.info.pl





Tekst autora został poddany drobnym poprawkom, uzupełnieniom i korekcie stylu i pisowni przez Redakcję ITP.

Ilustracje:
wszystkie fotografie © domena publiczna

Źródła:
Bogumił Rudawski – Alianckie Naloty na Poznań
Olszewski – Naloty bombowe zachodnich aliantów na Poznań w 1941 i 1944 roku. „Kronika Miasta Poznania”, nr 2, 1967 (Część pierwsza) i nr 3, 1967 (część druga)
Michał Krzyżaniak – Festung Posen 1945. Krótka historia bitwy
Michał de Zieleśkiewicz – Poznań wyzwolenie i okupacja przez Sowietów
i inni

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2