Kilka lewackich i liberalnych redakcji sprzedało wielką sensację, że Andrzej Duda w trakcie kampanii płacił za sztucznie generowane wpisy. Na dowód przedstawiono dokumentację, co jest pewną nowością, zwykle do takich celów „służy anonimowy rozmówca”. Warto skorzystać z komfortowej okazji i opowiedzieć o konkretach, na które dosłownie nikt nie zwrócił uwagi, ponieważ wszyscy zajęli się hasłem „kupowanie lajków”. Tak wygląda dokument:
(klik w obrazek aby otworzyć cały oryginał)
Co z dokumentu wyczytali, pożal się Boże, dziennikarze i analitycy? Tyle, że Andrzej Duda wygrał wybory przy pomocy botów. A co w tym dokumencie jest napisane? Gdy zajmowałem się Owsiakiem i WOŚP przejrzałem setki stron dokumentów i przede wszystkim nauczyłem się czytać umowy i zapisy księgowe. Wierzyć się nie chce, że nikt nie zadał najprostszych pytań i nie dokonał najprostszej analizy, która jednoznacznie rozstrzyga z jak bzdurną i nieistotną dla kampanii sprawą mamy do czynienia. Kim są strony tej umowy? Jedną jest kandydat na prezydenta Andrzej Duda, drugą wykonawca widoczny na pieczęci, co mnie w tej chwili w ogóle nie interesuje. Czego dotyczy umowa?
Po pierwsze moderowania strony andrzejduda.pl. Po drugie 1000 wątków, czyli 1000 informacji napisanych na temat kandydata. Po trzecie 5000 wpisów automatycznych, czyli krótko mówiąc 5000 pochlebnych komentarzy na temat kandydata. Po czwarte mamy podane stawki, 20 zł za wątek i to jest nędzna kasa za taką robotę, żaden szanujący się bloger by tego nie wziął, ale stawka za automatyczny wpis jest już kosmiczna, chociaż wynosi tylko 2 złote. Czym jest „automatyczny wpis”? Ano na przykład coś takiego: „Andrzej Duda to idealny kandydat na prezydenta, czas na zmiany”. Coś podobnego można wklejać skryptem albo z palca, na zasadzie kopiuj wklej, no i 2 zł za taką robotę to naprawdę niezły interes, bo w godzinę można tego wkleić spokojnie 100 i to metodą ręczną.
Po dziwnych stawkach, z jednej strony skrajnie zaniżonych, z drugiej skrajnie zawyżonych, widać, że pozycje są wpisane na zasadzie, coś trzeba wpisać. Obu stronom najwyraźniej zależało wyłącznie na ostatecznej kwocie, którą dopasowali do poszczególnych pozycji w umowie. Ostatnia istotna informacja. Ile to razem kosztowało? Proszę Państwa, marne 30 tysięcy złotych, co wynika wprost z rachunku: 20 zł za 1000 wątków = 20 000 zł i 2 zł za 5000 komentarzy = 10 000 zł. Zanim się wszyscy głośno pośmiejemy wypada ustalić jeszcze kilka faktów.
Jak człowiek inteligentny powinien czytać taki dokument? No tak, jak on jest spisany. Kandydat na Prezydenta RP buduje swoją autorską stronę, bo taką mieć musi i wynajmuje za 30 tysięcy firmę, która na czas kampanii będzie się stroną opiekowała. Oficjalny start kampanii to luty 2015 roku, a koniec to maj 2015 roku. Można też przyjąć inną datę początkową, czyli wskazanie przez PiS kandydata, co nastąpiło w listopadzie 2014 roku. Jakby nie liczyć za prowadzenie autorskiej strony kandydata na Prezydenta RP, w okresie od 3 do 6 miesięcy, partia PiS wypłaciła 30 tysięcy złotych. Cóż powiedzieć, poza młodzieżowym „dupy nie urywa”?
Jaka to jest sensacja, że polityk na swojej stronie zamieszcza treści wyłącznie korzystne dla siebie i wycina wszystko inne, to norma na całym świecie. Kto tę stronę odwiedzał? Poza obsługującą firmą i młodzieżówką NIKT. Wszyscy bogowie mi świadkują, że kompletnie nie kojarzę www.andrzejduda.pl, a śmiem twierdzić, że jakiś udział w kampanii Andrzeja Dudy miałem. Jednym zdaniem. Gromada frustratów dorwała się do paragonu na 30 tysięcy złotych, za 6 tysięcy wpisów na stronie, której pies z kulawą nogą nie odwiedzał i to wszystko razem zostało wskazane jako przyczyną porażki Bronisława Komorowskiego. Paradoksalnie frustraci prawdę napisali, ale znów trzeba umieć to czytać. Oni treścią i formą swojej „analizy” potwierdzili, co było przyczyną porażki Komorowskiego – jego zaplecze „intelektualne”, medialne i sztabowe.
Ilustracje:
fot.1
fot.2 © brak informacji / www.kontrowersje.net
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz