Wspominając o problemach, z jakimi spotykają się amerykańskie przedsiębiorstwa w Europie, Prezydent Trump miał m.in. na myśli to, że trudno jest przecież konkurować na teoretycznie „wolnym rynku” nawet najbogatszym przedsiębiorstwom prywatnym w starciu z kompaniami i korporacjami zasilanymi pieniędzmi podatników (czyli posiadających rządowe udziały lub inne państwowe zabezpieczenia, co w USA jest rzadkością, ale już w takich np. Niemczech jest nagminną praktyką). Moim zdaniem rynek europejski (Unii Europejskiej) to przede wszystkim jakaś pochodna, przypadkowa mieszanka gospodarki planowej w jej najgorszym socjalistycznym stylu z elementami gospodarki kapitałowej, nie mająca nic wspólnego z prawdziwie „wolnym rynkiem” (najlepszymi przykładami są korporacje Airbus czy Volkswagen Group, dotowane już nie tylko przez Niemcy, ale od wielu już lat także przez podatników z wielu innych krajów UE (w tym Polskę!) tak wieloma różnymi ulgami podatkowymi, rozwojowymi, inwestycyjnymi i innymi, że musiałbym chyba napisać książkę - i to tylko o tym, o czym wiadomo oficjalnie, bo przecież nie wszystko jest ujawniane społeczeństwom... Podczas gdy w USA, gdzie także nie ma już prawdziwie „wolnego” rynku od dość dawna, to jednak ingerencja państwa (wspomaganie korporacji pieniędzmi podatników, czyli całego społeczeństwa) jest tam nadal rzadkością. Aby zakończyć ten temat wspomnę tylko o fakcie: gwarantowane i nieoprocentowane pożyczki dla bankrutujących amerykańskich korporacji produkujących samochody, jakie z wielkim hukiem medialnym zostały sfinansowane przez amerykańskie społeczeństwo w ubiegłej dekadzie, jakkolwiek były to szokujące sumy, to jednak były one niczym w porównaniu z ukrytymi pod płaszczykami różnych ulg i funduszy dotacjami, jakimi corocznie zasilane są wszystkie korporacje europejskie.
Dlatego sukces prywatnej korporacji Apple, czy ktoś lubi ich produkty czy nie, jest naprawdę ważnym wydarzeniem. Korporacja Apple nie tylko, że zwiększyła swą wartość kapitałowa do zawrotnej sumy przekraczającej bilion dolarów USA - i jest to polski bilion, czyli tysiąc miliardów, czyli trylion dolarów w języku angielskim! (gdyż co by nie mówić o j. angielskim, który mój tutejszy adwersarz uważa za prymitywny, to jednak liczby podawane w j.angielskim są zgodne z poprawną łacińską formą liczenia i w j.angielskim nie ma czegoś takiego jak „miliard”; po milionie jest bilion, a następny trylion - który z powodu zaśmiecenia polszczyzny słowem „miliard” stał się polskim bilionem, gdyż Polacy kiedyś przyjęli od Francuzów lub Niemców ich wypaczone nazewnictwo z „miliardem” pomiędzy milionem a bilionem i tak już zostało; a dlaczego jest to „wypaczone” nazewnictwo nie muszę chyba tłumaczyć nikomu znającemu łacinę, zaś tym, którzy jej nie znają polecam dowiedzenie się, co oznaczają przedrostki bi- w słowie bilion, oraz tri- w słowie trilion (trylion), a wszystko stanie się oczywiste.
W każdym razie fakt, że w chwili obecnej Apple posiada także zawrotną kwotę ponad 250 miliardów dolarów USA (250 bilionów w j.angielskim) w gotówce na swoich kontach bankowych, a wartość całej korporacji Apple przekroczyła bilion dolarów (trylion w j.angielskim) jest po prostu nie do przecenienia jako przykład sukcesu zupełnie prywatnej korporacji, która jeszcze 20 lat temu była na skraju bankructwa i przetrwała jedynie dzięki pożyczce i inwestycji ze strony swego (wówczas) największego konkurenta - korporacji Microsoft. Ale to już całkiem osobny temat… ;-)
Wolne do kopiowania na tej samej licencji: CC-BY-NC-ND
(Creative Commons Licence - By Attribution, No Commercial Use, No Derivatives - polskie tłumaczenie tutaj)
(Creative Commons Licence - By Attribution, No Commercial Use, No Derivatives - polskie tłumaczenie tutaj)
Ilustracja © brak informacji / www.zazzle.co.uk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz