Dorota Kania: W ostatnich dniach pojawiają się w mediach sondaże i związane z nimi spekulacje, kto zastąpi prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Czy Pana zdaniem Jarosław Kaczyński rzeczywiście wybiera się na polityczną emeryturę?
Minister Marek Suski: Od wielu lat trwają te niczym nieuzasadnione spekulacje. W 1992 roku pani profesor Jadwiga Staniszkis mówiła, że bracia Kaczyńscy to zdolni ludzie, ale już są tak całkowicie na politycznym marginesie, że przechodzą na polityczną emeryturę.
Później Paweł Poncyliusz – kiedyś w Ruchu Stu, później w PiS, a teraz nie wiem, gdzie jest – wysyłał prezesa Kaczyńskiego do Sulejówka [tam spędzał emeryturę marszałek Józef Piłsudski – red.].
Z kolei inny, były już prominentny polityk PiS-u, Ludwik Dorn, mówił: „Jarosław, ty już powinieneś odejść, teraz czas na mnie”. Wszyscy, którzy wieszczyli odejście prezesa Kaczyńskiego, nic już nie znaczą, a ci, którzy mają nadzieję przejąć władzę po Jarosławie Kaczyńskim, muszą jeszcze wiele lat poczekać.
Czy – mimo wszystko – w PiS trwa walka o przywództwo?
Nie mam pojęcia, ja na pewno w takiej walce nie wezmę udziału. Uczestniczę w polityce już od wielu lat i widziałem kilka osób, które usiłowały przejmować władzę. Nigdy się to nie udało, ale skutki rozbijania prawicy bywały fatalne – czy to było w czasach Porozumienia Centrum, czy w PiS. Obecnie to nic innego jak przysłowiowe wróżenie z fusów, raczej bezpodstawne życzenia opozycji niż fakty, z których nic nie wynika.
Ostatnie sondaże wskazują na zwycięstwo PiS-u w wyborach samorządowych w większości województw. Czy w swoich planach bierzecie pod uwagę koalicje z innymi prawicowymi ugrupowaniami?
Moim zdaniem dzielenie głosów prawicy to jest działanie na rzecz opozycji totalnej. I dlatego prawica powinna pójść zjednoczona do wyborów pod wspólnym szyldem. Po pracach w sejmie widać, że cała opozycja jest przeciwko nam. Nawet Paweł Kukiz, lider Kukiz’15, który niby deklaruje, że jest bardzo prawicowy, że nie lubi Platformy, to w kluczowych głosowaniach staje w jednym szeregu z PO. W wyborach samorządowych będziemy walczyć o zwycięstwo, mam nadzieję, że skutecznie, i to tak, żeby nie trzeba było szukać koalicjantów.
Za rok będzie kulminacja wyborcza – wybory do parlamentu europejskiego, do Sejmu i do Senatu. Czy już są wstępne decyzje dotyczące kandydatów do PE?
Jest jeszcze za wcześnie, by mówić o konkretach, bo przecież wybory do PE są w maju 2019 roku. Trwają medialne spekulacje, ale żadnych decyzji nie ma.
Według nieoficjalnych informacji jest już ocena pracy dotychczasowych europosłów PiS-u, która ma zaważyć na ich starcie w następnej kadencji Parlamentu Europejskiego.
Jak już powiedziałem, na razie nie ma żadnych decyzji, ale chcę podkreślić, że w Prawie i Sprawiedliwości nie ma zasady, iż ktoś ma abonament na bycie europosłem, parlamentarzystą, ministrem, premierem czy nawet prezydentem. Całościowa ocena następuje pod koniec kadencji i dopiero wtedy może być udzielone poparcie bądź nie.
Czy obecny prezydent Andrzej Duda będzie miał poparcie PiS-u w następnych wyborach prezydenckich w 2020 roku?
Poprzednia odpowiedź dotyczy również pana prezydenta.
Czy był Pan zaskoczony atakami na rząd premiera Mateusza Morawieckiego i samego premiera?
Nie byłem i nie jestem tym zdziwiony. Każdy, kto podejmuje współpracę z PiS, staje się obiektem bezpardonowych ataków. Nie wynikają one z naszych błędów, zaniechań i zaniedbań. Wręcz przeciwnie – im bardziej jest ktoś pracowity, skuteczny i zdolny, tym bardziej jest atakowany.
Z czego to wynika?
Z prostej przyczyny: jest realizowana naprawa państwa. Wielu ludzi korzystało z bałaganu i bezkarności. Oni tracą pieniądze, wpływy, a nawet wolność. Ci będą nas zwalczać zaciekle i wszelkimi metodami, nawet niedemokratycznymi. A ponieważ zobaczyli, że rząd PiS realizuje zapowiedzi w przeciwieństwie do poprzedników, popadli w popłoch i zieją nienawiścią jak bazyliszek ogniem. Ten atak, a właściwie szturm na Mateusza Morawieckiego – człowieka wykształconego, znającego świetnie języki obce, bardzo zdolnego, obytego w świecie finansów i bankowości, mającego pozycję na arenie międzynarodowej – trwał od samego początku, a teraz jeszcze się nasilił. Dla rządu Morawieckiego nie było nawet stu dni spokoju, jak to jest zwyczajowo przyjęte. Atak nastąpił już pierwszego dnia. Myślę, że miał „zakrzyczeć” rzeczywiste, realne osiągnięcia premiera i jego rządu. Totalna opozycja nie ma nic do zaproponowania, tylko krytykę i agresję. A jedyną metodą działania – na szczęście mało skuteczną – są próby dyskredytowania tego, co zrobiliśmy w czasie naszych rządów. Jednocześnie społeczności międzynarodowej wmawia się, że w Polsce panuje dyktatura. Elitom III RP, w znacznym stopniu wywodzącym się z układów postkomunistycznych, udało się, i to niestety przy wydatnej pomocy PO i Nowoczesnej, przedstawić obronę ich interesów jako obronę demokracji.
W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia, na których są obok siebie Iwona Hartwich – liderka protestu osób niepełnosprawnych w sejmie – oraz Piotr Łopaciuk, lider KOD-u. Ostatnio stał się znany głównie z tego, że jeździ na spotkania polityków PiS-u i wywołuje awantury. Na innym zdjęciu ten mężczyzna jest razem z byłym prezydentem Bronisławem Komorowskim. Czy jest Pan tym zdziwiony?
Absolutnie nie. Pan Piotr Łopaciuk publicznie mówi, że agresywne metody są skuteczne i warto je stosować, ponieważ jego zdaniem to przynosi rezultaty. Od kiedy Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy, wobec nas są stosowane zbójeckie metody, a celem jest obalenie rządów Zjednoczonej Prawicy. Opozycja nie przebiera w środkach, przekraczając granicę demokratycznej walki o władzę, jednocześnie twierdząc, że to Prawo i Sprawiedliwość rządzi niedemokratycznie. Kiedy my byliśmy w opozycji, nie działaliśmy w sposób tak niszczący państwo jak obecna opozycja. Wystarczy przypomnieć awanturę pod sejmem w grudniu 2016 roku i wizytę w tym czasie w Polsce Donalda Tuska, który mówił o „polskich grudniach”, co było skandalicznym porównaniem, bo przecież wszyscy pamiętamy krwawą tragedię grudnia 1970 roku i wprowadzenie stanu wojennego w 1981 roku. Wtedy komuniści strzelali do ludzi protestujących przeciw niedemokratycznej władzy, a teraz demonstranci grozili, że demokratyczna władza będzie wyskakiwać z okien, a przywódcami puczu byli liderzy opozycji, do których także Tusk się zalicza.
Premier Mateusz Morawiecki, zwracając się do opozycji, stwierdził: „Gierki i awantury z wykorzystaniem osób najbardziej pokrzywdzonych przez los nie będą tolerowane przez nas i na pewno w ten sposób z nami nie wygracie”.
Wiem, że Polacy są mądrymi ludźmi o wyrobionych postawach obywatelskich, i mam nadzieję, że nie przekażą władzy ludziom, którzy stosowali i nadal stosują brutalne metody tylko po to, by wygrać wybory. Rząd, który odbudowuje pozycję naszego kraju na arenie międzynarodowej, wzmacnia gospodarkę, wspiera polski przemysł i polskie rodziny, przekazał najwięcej w historii blisko trzydziestu lat III RP na cele socjalne, jest nieustannie atakowany. Parafrazują nasze hasło, mówiąc, że nastąpiła „pazerna lub podła zmiana”, podczas gdy to właśnie my ograniczyliśmy zarobki w spółkach skarbu państwa z drastycznie wysokich pensji, które za czasów rządów PO-PSL sięgały nawet 300 tys. zł miesięcznie. My pracujemy od rana do wieczora – a nasi poprzednicy „haratali w gałę”, przesiadywali w restauracjach, zajadali się ośmiorniczkami, pili najdroższe alkohole, palili cygara specjalnie dla nich sprowadzane z Kuby i uczynili z Polski „państwo teoretyczne”. Zamiast rządzić Polską dla dobra obywateli, bawili się władzą i drwili z ludzi. Proszę sobie choćby przypomnieć, co mówiła Elżbieta Bieńkowska. A tymczasem ci sami ludzie dziś bezwstydnie oskarżają nas o działanie na szkodę państwa.
Teraz rząd jest atakowany za budowę Centralnego Portu Lotniczego.
Poseł PO Rafał Trzaskowski powiedział, że to bez sensu, ponieważ podobne lotnisko jest budowane pod Berlinem. To pokazuje mentalność platformersów. Dla nich port lotniczy w Polsce nie ma sensu, bo jest pod Berlinem. Stocznie nie mają sensu, bo są w Rostoku. Do górników protestujących przeciw likwidacji kopalń strzelali, bo po co w Polsce kopalnie. Po co w ogóle stolica w Warszawie, skoro jest Bruksela. Co więcej, parlamentarzyści Platformy jeżdżą na miejsce budowy CPK i straszą mieszkańców, że skończy się dla nich spokojne życie, że będą mieli same kłopoty. I przedstawiają się jako obrońcy ludu uciśnionego przez PiS. To kolejny przykład antypaństwowego działania, do którego już zdążyłem się przyzwyczaić, obserwując rządy PO-PSL. Przypomnę, że po likwidacji stoczni zorganizowali dla stoczniowców kursy dla psich fryzjerów. A o nas mówią, że jesteśmy podli.
Uważa Pan, że cała krytyka jest chybiona? Są przecież decyzje podejmowane przez PiS, które są krytykowane także przez wyborców tej partii.
Nie mówię, że jesteśmy idealni, ale to, co wyprawia opozycja, przekracza granice absurdu. Symbolem poruszania się w oparach absurdu może być okupacja sejmu z pasztetem na Wigilię. I występy pseudoartystyczne pani poseł Muchy. To ostatnio się powtarza.
Co ma Pan na myśli?
Chociażby ostatnią „aferę”, czyli „toi-toi-gate”, zamach na życie rodziny posła Brejzy przy pomocy kibla. Już było widać, że za chwilę oskarżą nas o próbę zabójstwa posła Krzysztofa Brejzy wraz z rodziną. Przygotowano przekaz na całą Europę, że doszło do nieudanego zamachu na polityka PO poprzez podpalenie kamienicy, w której mieszka. Tymczasem okazało się, że jego sąsiad poprzez nieuwagę, zostawiając niedopałek papierosa, spowodował pożar w stojącej nieopodal domu posła przenośnej toalecie typu toi-toi. Warto przypomnieć, że fachowcami od podpalania budek są zupełnie inni. Przecież budkę wartowniczą przy ambasadzie rosyjskiej podczas Marszu Niepodległości w 2013 roku podpaliły służby za czasów rządów koalicji PO-PSL. Była to prowokacja skierowana przeciwko młodzieży, która demonstrowała 11 listopada swoją miłość do ojczyzny. To ludzie związani z PO wsadzili do aresztu niewinnego człowieka i zrobili to z pełną świadomością tego, że to nie on jest podpalaczem. Do tego jeszcze się śmiali, że tak fajnie to zostało zorganizowane (wiemy o tym także z nagrań z Elżbietą Bieńkowską). Można powiedzieć, że z płonącymi budkami Platforma ma kłopoty nie od dziś. Ciekawe, czy prokuratura zabezpieczyła domniemane narzędzie zbrodni?
Ostatnio był Pan atakowany za spotkanie w Chinach z przedstawicielami Komunistycznej Partii Chin.
Najpierw pojawił się artykuł, że byłem na zjeździe Komunistycznej Partii Chin, dopiero później sprostowano, że było to spotkanie z przedstawicielami władz chińskich. Z władzami Chin spotykają się Angela Merkel, Emmanuel Macron, Donald Trump. Także Polska chce mieć dobre stosunki z Chinami, drugą potęgą gospodarczą świata. I moje spotkania temu służą. Nie było to jakiekolwiek poparcie dla Komunistycznej Partii Chin, tylko działania zmierzające do wzmocnienia stosunków gospodarczych, kulturalnych, naukowych i turystycznych z Pekinem. Byłem uczestnikiem konferencji, na której byli przedstawiciele ze 115 krajów.
Jak Pan ocenia publikacje dotyczące posła Stanisława Pięty, członka m.in. komisji śledczej ds. Amber Gold i członka komisji ds. służb specjalnych, w których to publikacjach zarzucono mu romans i nieetyczne zachowanie?
Nie bronię posła Pięty i nie pochwalam tego, co zrobił, ale to sfera prywatna i mam wrażenie, że gdyby nie był w komisji śledczej, to by go nie spotkały te wydarzenia. Od dawna starano się skompromitować członków komisji śledczej i wiemy od tym doskonale. Nieuchronnie nadchodzą przesłuchania różnych ludzi, którzy zajmowali wysokie pozycje w służbach specjalnych, przesłuchanie Donalda Tuska – i innych ludzi, którzy skompromitowali się przy aferze Amber Gold. Więc trzeba tę komisje ośmieszyć, by zdeprecjonować jej ustalenia poprzez podważenie wiarygodności jej członków. Myślę, że chodzi nawet o coś więcej. Chodzi o podważenie moralnego prawa PiS do naprawy państwa, poprzez postawienie na równi zawirowań życia prywatnego ze zdradą państwa, złodziejstwem i sabotażem. Trzeba uderzyć w komisję, w jakikolwiek sposób, a ponieważ ma ona ogromne sukcesy, zaczęła wskazywać ludzi, którzy trzymali parasol ochronny nad całą aferą Amber Gold, trzeba zniszczyć ją poprzez kompromitowanie jej członków. I to nie jest pierwsza komisja śledcza, która jest niszczona w taki sposób. Popłoch jest tak wielki, że są stosowane wszelkie metody. Proszę też zauważyć, że publikacja miała miejsce po tym, jak ujawniono skandal z mieszkaniem wynajmowanym na agencję towarzyską należącym do posła PO Stanisława Gawłowskiego, który aktualnie przebywa w areszcie.
Kobieta, którą rzekomo miał uwieść i porzucić poseł Stanisław Pięta, kilka lat temu wystąpiła w programie komercyjnej stacji telewizyjnej, gdzie mówiła o seksaferze w świecie modelek. Później okazało się to nieprawdą. W ostatnich latach w Internecie zamieszczała swoje liczne zdjęcia m.in. z innymi posłami – także PiS – jak również z prezydentem Andrzejem Dudą. Czy posłowie z komisji śledczej i prezydent nie powinni mieć ochrony kontrwywiadowczej?
Moim zdaniem posłowie, którzy pracują w komisji śledczej, powinni mieć taką ochronę, tym bardziej że w sprawie Amber Gold pojawiają się wątki dotyczące służb specjalnych i nie tylko naszych. To są ludzie, którzy mają bardzo wiele do stracenia – nie tylko pracę, jeżeli nadal są w służbach. Kiedy jeszcze pracowałem w komisji śledczej ds. Amber Gold, to już wtedy było wiadomo, że w służbach specjalnych był „parasol ochronny”. Więc kto miałby chronić tych, którzy namierzają ten „parasol ochronny” w służbach? Bo jeżeli te służby miałyby chronić członków komisji w taki sposób, jak chroniły obywateli przed działaniami Amber Gold, to może lepiej, że posłowie nie mają tej ochrony.
Czy Pana zdaniem będą kolejne prowokacje, mające na celu zdyskredytowanie osób z prawicy?
Jestem przekonany, że tak będzie – po kolejnej, nieudanej próbie dyskredytacji pojawią się następne i następne. Będą rzucane różne oskarżenia i pomówienia. Wiem na przykład, że został wynajęty dziennikarz śledczy, który robi materiał dotyczący nie tylko mnie, lecz także innych członków Prawa i Sprawiedliwości. Jeździ za nami, filmuje, wypytuje o majątki, związki, sprawy osobiste. Będą próby zdyskredytowania członków rządu, premiera, naszych rodzin. Przykładem jest próba powiązania na siłę z nami tzw. afery Getbacku, z którą nie mamy nic wspólnego. Widać wyraźnie, że nawet jak nie będzie faktów, to się coś wymyśli – to jest zasada stosowana przez totalną opozycję. A zanim człowiek się oczyści z kłamstw, czasem mijają lata.
Jak Pan ocenia pracę służb specjalnych?
Nie jestem już w komisji śledczej ani też w komisji ds. służb specjalnych, nie mam wiedzy, jak wygląda tam teraz praca.
Pytam, ponieważ mamy kolejne doniesienia o działających w Polsce mafiach. Ujawniono już mafię VAT-owską, a ostatnio mafię śmieciową. I rozpracowaniem tych przestępczych związków zajmują się służby.
Prawo i Sprawiedliwość rządzi ponad dwa lata i od samego początku naszych rządów robimy wszystko, by zlikwidować patologie, które trawiły Polskę od lat. Patologie, które miały także swoje korzenie w najwyższych władzach. I teraz te związki wychodzą na jaw, to jest proces, który niestety trwa latami. A przecież nasze służby w 1989 roku nie zostały oczyszczone, a patologie się nawarstwiały. Wystarczy przypomnieć to, co się działo w Centrum Kontrwywiadu NATO zaraz po tym, jak wygraliśmy wybory. Jakie się tam odbywały libacje, jak pisano tam interpelacje dla wspomnianego już posła Brejzy. Służby, które powinny być oddane państwu i demokratycznie wybranym władzom, podejmowały działania służące opozycji, która chciała obalić rząd. Ludzie w służbach, a konkretnie w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego, wybrani za czasów władzy PO-PSL, podejmowali działania mające zdyskredytować władzę PiS-u. Jednocześnie współpracując z FSB.
Czy widzi Pan wymierne sukcesy służb?
Oczywiście że tak. ABW wydala ludzi, którzy szkodzą naszemu państwu, i coraz lepiej nas chroni, CBA zatrzymuje podejrzanych działających w różnorakich grupach przestępczych, mafia VAT-owska została całkowicie zmarginalizowana. Są to trudne działania, ponieważ za czasów rządów PO-PSL służby zostały „rozbrojone”, co widać po działaniach chociażby w Amber Gold, gdzie zwalniano bardzo kompetentnych funkcjonariuszy, a zastępowano ich ludźmi, którzy nie mieli pojęcia o walce z mafią. Mafią, która swoimi mackami sięgała także do wymiaru sprawiedliwości: prokuratury i sądów.
Czy komisja śledcza ds. VAT będzie w stanie coś ustalić?
Jestem przekonany, że tak. Komisja śledcza ds. Amber Gold odsłoniła mechanizmy przestępcze i wskazała wielu ludzi, którzy stali za ukrywaniem tej afery. Polacy mogą zobaczyć i posłuchać zeznań świadków, którzy są odpowiedzialni za patologie: widzą, jak oni kłamią, jak zasłaniają się niepamięcią, jak kluczą. Dlatego dobrze się stało, że została powołana komisja, która wyjaśni kolejny przestępczy mechanizm, który funkcjonował za czasów rządów PO-PSL. Jestem przekonany, że będzie to kolejny kamień milowy na drodze ku naprawie państwa.
Jacek Rostowski, minister finansów za czasów rządów PO-PSL, twierdzi, że żadnej mafii VAT-owskiej nie było. Podobnie wypowiadają się posłowie PO, którzy mówią, że jest to „polowanie” na opozycję.
Pan Rostowski opowiada głupstwa i powinien się ze wstydu spalić za to, co robił, i za to, co teraz mówi. Oczywiście zdaniem opozycji takiej mafii nie było. Zapytam: gdzie w takim razie podziały się pieniądze, które teraz, po uszczelnieniu przez nas systemu, pojawiły się w budżecie państwa? Za czasów świetlanej koalicji PO-PSL, która nie ma sobie nic do zarzucenia, pieniądze wypływały nawet nie strumieniem, lecz szeroką rzeką. Komisja ustali, czy na ministerialnych stanowiskach byli tak niekompetentni, że nie widzieli, co się dzieje, czy też nie chcieli wiedzieć, jak okradane jest nasze państwo. Tak jak w przypadku Amber Gold.
Czy Pana zdaniem Donald Tusk stawi się przed komisją śledczą ds. Amber Gold?
Żałuję, że już nie zasiadam w komisji, bo chętnie bym mu zadał kilka niewygodnych dla niego pytań. Zrobią to moi koledzy, jeżeli Donald Tusk odważy się zeznawać. Wiem, że wcześniej, przed przesłuchaniem, pojawi się narracja o „zemście” PiS-u i „polowaniu” na byłego premiera. To jednak będzie tylko próba ucieczki od odpowiedzialności, niemająca nic wspólnego ze stanem faktycznym.
© Dorota Kania
10 czerwca 2018
źródło publikacji: „Mafia sięgała sądów i prokuratury. Minister Suski także o działania służb specjalnych”
www.Niezalezna.pl
10 czerwca 2018
źródło publikacji: „Mafia sięgała sądów i prokuratury. Minister Suski także o działania służb specjalnych”
www.Niezalezna.pl
Wywiad ukazał się w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska"
Promuj niezależne media! Podaj dalej ten artykuł na Facebooku i Twitterze
Ilustracja Autorki © Filip Błażejowski / Gazeta Polska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz