Najważniejszy jest podział przekazu. Dla zagranicy mówiły o niedojrzałym narodzie, który nie dorósł jeszcze do nowoczesności, bo pańszczyzna, zabory, komunizm, ale jak mu dać czas, to zrozumie konieczność dziejową. Tylko pomału, pomału.
W ten sposób uzyskujemy czas. Na użytek krajowy po ogłoszeniu zwycięstwa, po cichu przystępujemy do kolejnego etapu ustępstw. Możemy jeszcze, wyłącznie po polsku, ogłosić jacy jesteśmy pryncypialni i nawet guzika nie oddamy, a po cichu szybko przegłosujemy kolejne poprawki.
Można by było wykorzystać jeden z mało znaczących etapów kapitulacji do zmiany postępowania o 180 i ogłosić, że zostaliśmy napadnięci i musimy bronić Ojczyzny, przejść do kontrataku i odzyskać utracone pozycje, ale pokonanie przeciwnika wymagałoby mobilizacji narodowej. Odwołania się do narodu i otwarty konflikt wbrew duchowi dziejów. Narodu jednak politycy boją się najbardziej i dlatego wolą pozostać w swoim gronie. I w ten sposób niejeden minister nawet nie zauważy gdy stanie się ugotowaną żabą.
© Jerzy Targalski
27 maja 2018
źródło publikacji:
www.jozefdarski.pl
27 maja 2018
źródło publikacji:
www.jozefdarski.pl
Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz