Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Gdy Polacy ratowali Żydów, Zachód mówił Hitlerowi: „rób z nimi co chcesz”

WERSJA ANGIELSKA ☞ TUTAJ
Gdy problem win za Holokaust, jako temat w mediach, wrócił za sprawą konfliktu izraelsko-polskiego, chcę przypomnieć dwa historyczne wydarzenia, o których się nie mówi, a które stawiają to zagadnienie w zupełnie nowym świetle.

W roku 1938 i w roku 1943 świat określił swój stosunek do sytuacji Żydów, którzy znajdowali się w zasięgu władzy Hitlera. Najpierw, tuż przed Holokaustem: na kilka miesięcy przed Nocą Kryształową. Później, w czasie, kiedy mordowanie europejskich Żydów było w swoim szczytowym punkcie: w kwietniu 1943 roku, gdy trwało powstanie w getcie warszawskim.
Mam na myśli dwie międzynarodowe konferencje, zwołane w celu znalezienia sposobu pomocy Żydom.
Pierwsza z nich to konferencja ogłoszona przez prezydenta Roosevelta w celu rozpatrzenia problemu żydowskich uchodźców. Jak okazało się później, było to zagranie wyłącznie propagandowe.
Konferencja odbyła się w Évian we Francji w dniach 6-15 lipca 1938 roku. Celem konferencji było znalezienie odpowiedzi na pytanie, co zrobić uchodźcami w Europie, przede wszystkim pozbawionymi praw i obywatelstwa Żydami z Niemiec i Austrii. Obecni byli reprezentanci 32 krajów, a także 24 organizacji. Jedynym przedstawicielem Żydów była Golda Meir, której nie dopuszczono do głosu.
Na wieść o planach zwołania konferencji, Hitler wygłosił słynne oświadczenie:
Mogę mieć tylko nadzieję i oczekiwanie, że inny świat, który ma takie współczucie dla tych przestępców [Żydów], będzie co najmniej tak hojny, że przeobrazi to współczucie w realną pomoc. My, z naszej strony, jesteśmy gotowi udostępnić tych wszystkich przestępców tym krajom i - jeśli o moje zdanie chodzi - to nawet luksusowymi statkami.
Konferencja zakończyła się niczym, ani Stany Zjednoczone, ani inne kraje nie wyraziły gotowości przyjęcia żydowskich uciekinierów. Wielka Brytania tłumaczyła się bezrobociem, Francja twierdziła, że jest „nasycona uchodźcami”. Tylko Kostaryka i Dominikana wyraziły zainteresowanie. Pozostałe 30 państw - wykazało obojętność.

Świat zgromadził się, zebrał i umył ręce.
Później tłumaczył się, że „wtedy jeszcze nie wiedział”.

Hitler w reakcji na konferencję w Évian, triumfował:
Oni narzekają na bezgraniczne okrucieństwo, z jakim Niemcy - a teraz także Włochy - starają się pozbyć swoich żydowskich elementów [...] Wszystkie te wielkie demokratyczne imperia wzięte razem mają tylko garstkę ludzi na kilometr kwadratowy. Zarówno we Włoszech jak i w Niemczech jest ponad 140 osób na kilometr kwadratowy.
Jednak dawniej Niemcy, bez mrugnięcia okiem, przez całe dziesięciolecia przyjmowały tych Żydów setkami tysięcy. Ale teraz, gdy naród nie chce już być wysysanym przez tych pasożytów, z każdej strony słychać tylko lamenty.
Ale lamentacje nie skłoniły tych demokratycznych krajów do zastąpienia w końcu użytecznymi działaniami ich obłudnych pytań; wręcz przeciwnie, kraje te z lodowatym chłodem zapewniły nas, że oczywiście nie było miejsca dla Żydów na ich terytorium. Nie udzieliły więc żadnej pomocy, ale ocaliły swoje poczucie moralnej wyższości.

Publicystka NYT przewidziała Holokaust


Chyba nikt nie ocenił wnikliwiej sytuacji od publicystki „The New York Times”, która napisała 4 lipca 1938 roku:
Przerażające jest myślenie o kolejkach zrozpaczonych ludzi wokół naszych konsulatów w Wiedniu i innych miastach, którzy czekają w napięciu na to, co dzieje się w Évian [...] To jest test cywilizacji. Czy Ameryka może żyć sama z sobą, jeśli pozwoli Niemcom na bezkarność ich polityki eksterminacji?
Prorocze słowa! Szokujące jak na rok 1938, okazały się przerażająco prawdziwe.
Na drugiej z tych mniej znanych konferencji, dwa najważniejsze państwa Zachodu - USA i Wlk. Brytania potwierdziły swoją obojętność i udowodniły, że umywają ręce nawet teraz, gdy już wszystko wiedzą.

The Daily Telegraph,
25 czerwca 1942
25 czerwca 1942 roku w bardzo ważnym brytyjskim dzienniku "The Daily Telegraph" ukazał się artykuł ujawniający przerażającą prawdę o zbrodniach niemieckich na Żydach. Już sam tytuł był wstrząsający "Niemcy mordują 700 tysięcy Żydów w Polsce". A w pierwszym zdaniu tekstu zbrodnia niemiecka nazywana zostaje "największą masakrą w dziejach świata".
Przypominam: to czerwiec 1942 roku.
Raport Jana Karskiego o mordowaniu Żydów zostanie opublikowany dopiero w grudniu tego roku. Karski zostanie wysłuchany (bardzo nieuważnie!) przez prezydenta F.D. Roosevelta dopiero 28 lipca 1943 roku, czyli za ponad rok.

Materiały do publikacji w "The Daily Telegraph" dostarczył Szmul Mordechaj Zygielbojm, polityk Bundu, działacz związków zawodowych, dziennikarz, były radny Warszawy i Łodzi, który w tamtym okresie był w Londynie członkiem Rady Narodowej RP. Od organizacji żydowskich i polskiego podziemia otrzymywał raporty, które przekazywał Światowemu Kongresowi Żydów i Amerykańskiemu Kongresowi Żydowskiemu, licząc na ich wpływy z nadzieją, że wywrą nacisk na rządy alianckie i spowodują udzielenie pomocy polskim Żydom. Na próżno.

Jednak artykuł w „The Daily Telegraph” zmienił sytuację. Zareagowała BBC. Szef BBC European Service, zarządził: „Ta upiorna informacja, opowiedziana przez Zygielbojma w The Daily Telegraph musi zostać jak najmocniej nagłośniona”.

Zgodnie z instrukcją, BBC zaczęła informować o masowym mordowaniu Żydów. W początku 1943 roku arcybiskup Canterbury William Temple wezwał do ratowania Żydów w dramatycznych słowach: „W tej chwili spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność. Stoimy przed historią, ludzkością i Bogiem”.

Udawajmy, że działamy


Rząd Wielkiej Brytanii był niezadowolony. Narastała presja opinii publicznej. Należało koniecznie wykonać jakieś działania, które stworzyłyby wrażenie, że rząd robi coś ważnego w tej sprawie. Chodziło o cyniczne oszukanie opinii publicznej.

Brytyjczycy zaproponowali więc Amerykanom zwołanie konferencji, na której uzyskana miała być wspólnie odpowiedź na pytanie „Jak powstrzymać masowe mordowanie Żydów?”.

Konferencję na Bermudach poprzedziło spotkanie w Białym Domu. Poza prezydentem Rooseveltem uczestniczyli w nim: sekretarz stanu Cordell Hull, brytyjski minister spraw zagranicznych Anthony Eden oraz brytyjski ambasador w USA lord Halifax.

Wszyscy dobrze wiedzieli, że ogromna liczba Żydów jest już zamordowana. I wiedzieli także doskonale, że są jeszcze setki tysięcy Żydów czekających na pewną śmierć.

W pewnym momencie rozmowy, sekretarz stanu Hull zwrócił uwagę na los około 70 tysięcy Żydów bułgarskich i możliwości ocalenia ich przed wymordowaniem przez Niemców.

Anthony Eden odpowiedział wówczas:
Cały ten problem Żydów w Europie jest bardzo trudny. Musimy postępować bardzo ostrożnie w sprawie jakichkolwiek propozycji zabrania wszystkich Żydów z państw jak na przykład Bułgaria. Jeżeli to zrobimy, wtedy Żydzi na całym świecie zaczną domagać się od nas podobnych działań w Polsce i Niemczech.

Brak chętnych na lilie na Bermudach


Na czele delegacji brytyjskiej na konferencję na Bermudach miał stanąć dość ważny polityk, syn byłego premiera - Richard Law. Jednak Amerykanom trudno nawet było znaleźć kogoś gotowego podjąć się tak fikcyjnej, z założenia oszukańczej roli. Kogoś, kto byłby efektownym figurantem.

Myron Taylor - przemysłowiec i dyplomata - odmówił. Nie chciał firmować swoim nazwiskiem tak podejrzanej sprawy. Sędzia Sądu Najwyższego Owen J. Roberts błagał, aby Roosevelt go nie wyznaczał do tej misji.

Uczestnicy konferencji bermudzkiej,
kwiecień 1943
Podobno Roosevelt odpowiedział żartobliwie: „Całkowicie rozumiem, ale naprawdę mi przykro, że nie chce Pan odwiedzić Bermudów szczególnie teraz, gdy akurat będą tam kwitły wielkanocne lilie”. Z kolej prezydent Uniwersytetu Yale Charles Seymour wyraził zgodę, ale sprzeciwiła się temu rozsądniejsza Rada Uniwersytetu.

Wreszcie znaleziono naiwnego: był to szanowany profesor Harold Dodds, prezydent znakomitego Uniwersytetu Princeton, który zgodził się przewodniczyć delegacji amerykańskiej. Departament Stanu zobowiązał go stanowczo, aby w czasie konferencji absolutnie do niczego się nie zobowiązywał.

Zresztą amerykańskie zaniepokojenie, że strona brytyjska będzie chciała coś konkretnego ustalić, o czymś zadecydować, było całkiem niepotrzebne.

Jeżeli Hitler powie „tak”


Już na początku konferencji bermudzkiej, przewodniczący delegacji brytyjskiej, Richard Law, zdradził swoje największe obawy: co się stanie, jeśli Hitler na propozycję uwolnienia Żydów odpowie „tak” i zgodzi się uwolnić Żydów?!
Oto słowa Richarda Law'a:
Gdyby Hitler przyjął propozycję uwolnienia być może milionów niechcianych osób, moglibyśmy znaleźć się w bardzo trudnej sytuacji [...] mógłby powiedzieć «dobrze, weźcie milion lub dwa miliony». Następnie z powodu problemu z transportem wyglądalibyśmy wyjątkowo głupio.
Osbert Peake, członek parlamentu zajmujący się sprawami imigracji, zgodził się z Law'em:
To byłoby uwolnienie Hitlera od obowiązku zatroszczenia się o tych bezużytecznych ludzi. Jeżeli Hitler zgodzi się na wypuszczenie znacznej liczby starców i dzieci, znajdziemy się w idiotycznej pozycji, bo możemy przyjąć jedynie 500 do 1000 miesięcznie.
Pomysł zwrócenia się do Niemców, aby uwolnili Żydów i zezwolili im na udanie się na przykład do krajów neutralnych, zostaje więc - rozsądnie - odrzucony. Nie podniesiono limitu przyjmowania uchodźców w USA; Wielka Brytania odrzuciła wszelkie pomysły wpuszczania Żydów do Palestyny; uznano za nierealną ideę, aby statki amerykańskie wracające z Europy puste, zabierały Żydów, którzy wciąż jeszcze ukrywali się w Europie przed Niemcami.

Przypominam: jest już kwiecień 1943.
Konferencja bermudzka zaczyna się 19 kwietnia.
Uczestnicy konferencji mieszkają w hotelu z widokiem na seledynowe, karaibskie morze. Szumią palmy i pewnie kwitną te wielkanocne lilie, o których mówił Roosevelt.
W Warszawie od kilku godzin (różnica czasu) trwa powstanie w getcie, które wybuchło właśnie 19 kwietnia. Ludzie z getta, którzy nie zostali zagazowani w Treblince i spaleni w krematoriach, akurat teraz płoną żywcem.

Sol Bloom
W anglojęzycznej biografii na Wikipedii
nie ma nawet słowa o jego nikczemności,
a próby zgłoszeń tej informacji zostały
 odrzucano jako... antysemityzm!

W kilkuosobowej delegacji amerykańskiej znajduje się także wieloletni członek kongresu USA Sol Bloom, z żydowskiej rodziny pochodzącej z Polski. Organizacje żydowskie oceniły jego obecność już wcześniej jako zły znak, bo był on znany z podatności na manipulację. Nie pomylili się. Po konferencji Sol Bloom ogłosił:
Jako Żyd, jestem całkowicie zadowolony z wyników konferencji bermudzkiej.
Po zgodnym odrzuceniu planów ratowania jakichkolwiek Żydów przed śmiercią, delegaci odetchnęli z ulgą i zajęli się sprawą o mniejszym znaczeniu: jak pomóc tym Żydom, którzy już uciekli z krajów okupowanych przez Rzeszę.

Chodziło o około 5000 Żydów, którzy przedostali się do neutralnej Hiszpanii. Tu też poszło dość sprawnie: z tych pięciu tysięcy postanowiono 630 (!) przetransportować z Hiszpanii do Północnej Afryki.

I na tym konferencja bermudzka się zakończyła.

Po wielu latach (1965), Richard Law, wówczas już w Izbie Lordów z tytułem Barona Coleraine, tak wspominał konferencję na Bermudach: "To był konflikt samousprawiedliwienia. Maskowanie bezczynności".
Konferencja na Bermudach trwała do 29 kwietnia (tak długo, bo uczestnicy konferencji nie tylko rozmawiali o tym, jak nie udzielić pomocy mordowanym ludziom, ale także grali w golfa).
Powstanie w getcie trwało o ponad dwa tygodnie dłużej.

12 maja Szmul Zygielbojm, którego informacje o Zagładzie Żydów, zamieszczone w "The Daily Telegraph", przyczyniły się do pomysłu zwołania konferencji bermudzkiej, popełnił samobójstwo.
W liście wysłanym przed śmiercią a skierowanym do prezydenta RP Władysława Raczkiewicza i premiera Władysława Sikorskiego, pisał:
Szmul Zygielbojm
Wśród murów getta odbywa się obecnie ostatni akt tragedii, jakiej nie znała historia. Odpowiedzialność za zbrodnię wymordowania całej ludności żydowskiej w Polsce spada w pierwszym rzędzie na samych morderców, ale pośrednio obciąża ona także całą ludzkość, narody i rządy państw sojuszniczych, które do tej pory nie usiłowały przeprowadzić konkretnej akcji celem wstrzymania tej zbrodni. Przypatrując się biernie wymordowaniu milionów bezbronnych zamęczonych dzieci, kobiet i mężczyzn, stały się te kraje wspólnikami zbrodniarzy.
Tydzień po zakończeniu konferencji bermudzkiej, Amerykański Komitet Syjonistyczny wykupił ogłoszenie w "The New York Times", potępiające brak rezultatów i złamanie obietnic złożonych wcześniej. Konferencję nazwano "cruel mockery" (okrutną kpiną).

To tyle.

A na koniec jeszcze jedno zdanie:
W tym samym czasie w okupowanej, sterroryzowanej Polsce działał już - najpierw, od 27 września 1942 roku - Tymczasowy Komitet Pomocy Żydom im. Konrada Żegoty założony przez Zofię Kossak-Szczucką i Wandę Krahelską-Filipowicz, a - od 4 grudnia 1942 - powołana na jego miejsce Rada Pomocy Żydom przy Delegaturze Rządu RP na Kraj.


© Paweł Jędrzejewski
13 kwietnia 2018
źródło publikacji: „O tym jak świat powiedział Hitlerowi: Z Żydami rób, co chcesz”
www.tvp.info








Ilustracje © domena publiczna / różne źródła

2 komentarze:

  1. Dlaczego nie zamieściliście wersji angielskiej także tutaj tylko na jakimś zupełnie nieznanym blogu? Przecież to całkiem inny artykuł (chociaż miejscami podobny, jakby spod pióra tego samego autora) i moim zdaniem dużo lepszy od polskiej wersji, która wydaje się jego skróconą wersją. W każdym razie z pewnością o wiele lepiej o dokładniej oddaje nasz polski punkt widzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście jesteśmy zaprzyjaźnieni z osobami prowadzącymi angielskojęzyczny blog, jednak nie należy on do nas. Także nie do nas został nadesłany felieton w języku angielskim, a jak Pan (Pani?) chyba zauważył, nie publikujemy u nas niczego w obcych językach. Zdarzyło się kiedyś parę wyjątków, jednak unikamy takich wyjątków właśnie po to, aby nie stały się regułą. To jest polski blog dla Polaków i obowiązującym językiem jest tylko polski.
      Zgadzam się z Panem, że tamten angielskojęzyczny felieton być może lepiej, a z pewnością obszerniej opisuje ten sam temat i jeśli zostanie przez kogoś przetłumaczony na polski to z pewnością zamieścimy jego tłumaczenie u nas.

      Anna P. / Redakcja ITP²

      Usuń

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2