Podpisanie przez lokatora Pałacu Prezydenckiego tzw. ustawy degradacyjnej (ustawy z dnia 6 marca 2018 r. o pozbawianiu stopni wojskowych osób i żołnierzy rezerwy, którzy w latach 1943–1990 swoją postawą sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu), zostanie okrzyknięte „aktem sprawiedliwości dziejowej” i wykorzystane przez rządowych propagandystów do umocnienia wizerunku „patriotycznego” partii rządzącej i A. Dudy.
„Tym projektem chcemy przywrócić podstawowy porządek moralny. Chcemy nazwać po imieniu zło złem, dobro dobrem, zdradę zdradą, bohaterstwo bohaterstwem” - perorował M. Morawiecki, ogłaszając przyjęcie przez rząd projektu ustawy.
„Bardzo długo czekaliśmy na ten akt sprawiedliwości. WRONA Orła nie pokona.
Orzeł zwyciężył. Ta ustawa ma wymiar symboliczny. Przywraca normalność i sprawiedliwość” - z emfatycznym zadęciemchwalił obecny szef MON.
Orzeł zwyciężył. Ta ustawa ma wymiar symboliczny. Przywraca normalność i sprawiedliwość” - z emfatycznym zadęciemchwalił obecny szef MON.
Prawda – ta ustawa ma wymiar symboliczny. Symbolizuje ogrom fałszu i cynizm grupy rządzącej. Wskazuje na intencję oszukania Polaków i zastąpienia autentycznej sprawiedliwości jej propagandowym erzacem.
Prawda również, że przywraca normalność. Czyni to w takim zakresie, w jakim ochrona interesów rzeczywistych decydentów III RP, należy do priorytetów każdego rządu.
Pod koniec 2016 roku, powstał pierwszy projekt ustawy degradacyjnej MON. Dotyczył wprowadzenia zmian w ustawie o powszechnym obowiązku obrony i przewidywał degradację "za służbę na rzecz totalitarnego państwa". Projekt wymieniał trzy przypadki:
- popełnienia czynu świadczącego o utracie wymaganych wartości moralnych,
- dokonania czynu uwłaczającego godności posiadanego stopnia wojskowego,
- służby na rzecz totalitarnego państwa w okresie od dnia 22 lipca 1944 r. do dnia 31 sierpnia 1990 r. w wojskowych instytucjach i formacjach - jednostkach organizacyjnych Ministerstwa Obrony Narodowej.
Gdyby ustawa została przyjęta w takim brzmieniu, dotyczyłaby wszystkich żołnierzy tzw. „ludowego wojska” i obejmowała czyny popełnione w latach 1944-1990.
W tym samym czasie, pojawił się też projekt ustawy dezubekizacyjnej MON, w którym proponowano drastyczne obniżenie wojskowych emerytur i rent inwalidzkich żołnierzom, „którzy pełnili służbę na rzecz totalitarnego państwa w latach 1944-90 oraz rent rodzinnych po tych żołnierzach”.
Komunikat MON głosił, iż „projekt ten dotyczy wyłącznie tych osób, które wysługiwały się komunistycznym wojskowym służbom specjalnym działającym na rzecz umocnienia imperium sowieckiego w Polsce i na świecie”.
W przypadku generałów LWP, emerytury mogły zostać obniżone nawet o 8 tys. zł miesięcznie, zaś objęci ustawą żołnierze niższych stopni i służący na niższych stanowiskach, mogli stracić od 8 tys. do kilkuset zł miesięcznie.
Datowany na 2 grudnia 2016 roku i podpisany przez premier Beatę Szydło projekt ustawy nie został zamieszczony na stronie Rządowego Centrum Legislacji, otrzymał natomiast numer jako druk sejmowy.
O tym, dlaczego projekty MON nie zostały wówczas przyjęte i kto podjął decyzję o ich „zamrożeniu”, mogliśmy dowiedzieć się z wywiadu jaki Jarosław Kaczyński udzielił Onetowi w marcu 2017 roku.
Zapytano prezesa PiS:
„Dlaczego zdecydował się pan zatrzymać dezubekizację w wojsku, czyli cięcie świadczeń wojskowym z czasów PRL? Ten projekt Antoniego Macierewicza został wycofany z sejmowych obrad. Nie słychać także o innym projekcie Macierewicza-dotyczącym degradacji komunistycznych oficerów, nawet po śmierci, co mogłoby być wykorzystane do pozbawienia stopni generalskich Jaruzelskiego i Kiszczaka”.
Padła odpowiedz:
- „Nie wycofujemy się. Ale wszystko w swoim czasie”.
Na pytanie - „co to znaczy”, Kaczyński sprecyzował:
- „To znaczy, że zrobimy to w momencie, który uznamy za właściwy”.
Kolejny projekt ustawy degradacyjnej MON powstał w maju 2017 roku i został opublikowany na stronach Rządowego Centrum Legislacji pod nr UD267. W art.1 tego projektu proponowano dokonanie następującej zmiany:
„W ustawie z dnia 21 listopada 1967 r. o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej (Dz. U. z 2016 r. poz. 1534 oraz z 2017 r. poz. 60) po art. 78 dodaje się art. 78a w brzmieniu:
„Art. 78a. 1. Osoba, która z racji ukończonego wieku lub stanu zdrowia nie podlega obowiązkowi służby wojskowej, oraz żołnierz rezerwy, którzy:
1)byli członkami Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego,
2)pełnili służbę w organach bezpieczeństwa państwa, o których mowa w art. 2 ustawy z dnia 18 października 2006 r. o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów (Dz. U. z 2016 r. poz. 1721, 1948, 2260 i 2261)
– mogą być pozbawieni stopnia oficerskiego lub podoficerskiego.”
Ustawa proponowała jeden tryb odwoławczy:
„Na postanowienie w sprawie pozbawienia stopnia oficerskiego lub podoficerskiego służy odwołanie do wojskowego sądu okręgowego w terminie 30 dni od dnia jego doręczenia stronie. Do postępowania odwoławczego stosuje się odpowiednio przepisy działu IX ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks postępowania karnego (Dz. U. z 2016 r. Poz. 1749).”
Projekt został skierowany do uzgodnień, przy czym na uwagę zasługują opinie zgłoszone wówczas przez szefa BBN P. Solocha. Zdaniem prezydenckiego urzędnika, należałoby określić przesłanki stosowania degradacji, tak „by nie istniała możliwość wybiórczego stosowania omawianej regulacji”. Wątpliwości Solocha wzbudził również tryb odwoławczy.
9 stycznia 2017 roku, po trwającej blisko rok kombinacji operacyjnej „esbeckiego gambitu”, zdymisjonowano Antoniego Macierewicza.
Nowa ekipa MON – namaszczona przez lokatora Pałacu Prezydenckiego natychmiast przystąpiła do przeprowadzenia gruntownych czystek personalnych, pozbywając się z resortu wszystkich „ludzi Macierewicza”.
Dokonano również błyskawicznej operacji, podmieniając wcześniejszy projekt ustawy degradacyjnej na tekst, który nie był wcześniej ogłaszany i konsultowany. Zakres tej szalbierczej operacji można dostrzec na podstawie pisma nowego wiceministra obrony narodowej Tomasza Zdzikota, skierowanego do sekretarza Komitetu Rady Ministrów Małgorzaty Hirszel, w dniu 27 lutego 2018 r.
Zdzikot napisał:
„W nawiązaniu do ustaleń Stałego Komitetu Rady Ministrów z dn. 22 lutego br. w zakresie konieczności dopracowania postanowień projektu ustawy o zmianie ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczpospolitej Polskiej (UD267) w załączeniu przesyłam w miejsce dotychczasowego projektu nowy projekt ustawy po pozbawianiu stopni wojskowych osób i żołnierzy rezerwy, którzy w latach 1943-1990 swoją postawą sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu oraz o zmianie ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczpospolitej Polskiej – z uprzejmą prośbą o jego rozpatrzenie na posiedzeniu stałego Komitetu Rady Ministrów w dniu 28 lutego br. (...)
Dodatkowo informuję, że w nowym projekcie ustawy:
1. uwzględniono kwestię dodania Prezesa Rady Ministrów do kręgu podmiotów uprawnionych do wnioskowania o pozbawienie stopnia wojskowego;
2. wskazano, że organem właściwym do pozbawiania wszystkich stopni wojskowych będzie Minister Obrony Narodowej; pozbawienie stopnia wojskowego Marszałka Polski, generałów i admirałów będzie wymagało zgody Prezydenta RP;
3. doprecyzowano zakres podmiotowy ustawy, danych jakie ma zawierać wniosek o pozbawienie stopnia wojskowego, kwestie wniosków dotyczących pośmiertnego pozbawiania stopnia wojskowego;
4. opracowano nową szczególną procedurę przeprowadzania postępowania w przedmiocie pozbawiania stopnia wojskowego.”
28 lutego 2018 roku, MON zwróciło się do Rządowego Centrum Legislacji (RCL) z prośbą o zwolnienie nowego projektu z obowiązku rozpatrzenia przez komisję prawniczą. Tego samego dnia RCL wyraziło taką zgodę, a projekt ustawy został przyjęty przez Stały Komitet Rady Ministrów.
Wskazane powyżej okoliczności oraz tempo i zakres dokonanych zmian, pozwalają zrozumieć, co miał na myśli Jarosław Kaczyński, mówiąc o „właściwym momencie”.
Taki moment nadszedł z chwilą dymisji Antoniego Macierewicza. Tempo, w jakim „przepchnięto” projekt dowodzi natomiast, że chodziło o ukrycie treści ustawy za efektem propagandowym – tak, by ogłoszenie o jej przyjęciu wypadło w Dzień Żołnierzy Niezłomnych i mogło zostać wykorzystane w celach „wizerunkowych”. To dodatkowa okoliczność obciążająca.
Na czym polega szalbierstwo?
Choć nazwa nowej ustawy - z dnia 6 marca 2018 r. o pozbawianiu stopni wojskowych osób i żołnierzy rezerwy, którzy w latach 1943–1990 swoją postawą sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu, sugeruje, że dotyczy ona wszystkich żołnierzy tzw. LWP oraz wszystkich czynów niegodnych munduru żołnierskiego, wprowadza się „doprecyzowanie” zasadniczo sprzeczne z takim rozumieniem. Kluczem jest art.3 ustawy, w którym enumeratywnie wymieniono katalog czynów, za które może grozić degradacja:
„Pozbawia się stopnia wojskowego osobę, która z racji ukończonego wieku lub stanu zdrowia nie podlega obowiązkowi służby wojskowej, lub żołnierza rezerwy, którzy w latach 1943–1990 swoją postawą sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu:
1)pełniąc funkcje służbowe lub zajmując stanowiska dowódcze kierowali działaniami mającymi na celu zwalczanie polskiego podziemia niepodległościowego w latach 1943-1956 albo uczestnicząc w tym okresie w zwalczaniu polskiego podziemia niepodległościowego dokonywali drastycznych czynów;
2)wydając rozkazy użycia broni palnej wobec ludności cywilnej;
3)będąc sędzią lub prokuratorem w organach Wojskowej Służby Sprawiedliwości lub w jednostkach podległych oskarżali albo wydawali wyroki w latach 1943–1956 wobec żołnierzy i osób cywilnych ze względu na działalność na rzecz niepodległości i suwerenności Polski;
4)będąc w stopniach wojskowych generałów, pełniąc funkcje służbowe inicjowali lub dopuszczali się prześladowań żołnierzy ze względu na wyznawaną religię lub pochodzenie.
Zapis ten oznacza, że zdegradować można tylko tych bandytów w mundurach polskich oficerów, którzy działali w latach 1943-1956. Ponieważ większość z nich już zmarła, uchwalony przez PiS „akt sprawiedliwości dziejowej” będzie obejmował głównie nieboszczyków.
Na podstawie tej ustawy, nie można natomiast zdegradować ludzi wydających rozkazy w ramach „braterskiej interwencji” LWP w Czechosłowacji ani pozbawić stopnia wojskowego łobuzów nakazujących strzelanie do robotników w grudniu 1970 roku. Żaden oficer sowieckiej agendy, pod nazwą „ludowe wojsko polskie” nie zostanie też zdegradowany za zbrodnie dokonane w czasie stanu wojennego i w latach 80.
Ustawa nie obejmuje zatem bezpośrednich sukcesorów sowieckiej Informacji Wojskowej i sowieckiego Oddziału II Sztabu Generalnego– powstałych po roku 1956 Wojskowych Służb Wewnętrznych (tzw. kontrwywiadu wojskowego PRL) oraz ludzi Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego (tzw. wywiadu wojskowego PRL). W roku 1991, z połączenia tych dwóch sowieckich formacji, powstały Wojskowe Służby Informacyjne.
Zapis art.3 oznacza, że ludzie WSW/Zarządu II SGWP i WSI, mogą spać spokojnie. Żaden oficer tzw. wojskówki nie poniesie nawet symbolicznej odpowiedzialności – utraty stopnia wojskowego- za czyny popełnione po roku 1956.
Na potrzeby propagandowe, rządowe media zachłystują się natomiast zapisem art.2, w którym postanawia się, iż wszyscy członkowie WRON stracą stopnie oficerskie z mocy ustawy. Ta regulacja najpełniej wskazuje na prawdziwe intencje „dobrej zmiany”. Z 22 ówczesnych członków WRON, przy życiu pozostało dziś zaledwie 7 osób, zatem wolno mówić wyłącznie o żałosnej „symbolice” i pośmiertnie stosowanym „akcie sprawiedliwości”.
Nietrudno też zauważyć, że ustawa MON uwzględnia zastrzeżenia zgłoszone w roku 2017 przez P.Solocha. Nie tylko w zakresie „określenia przesłanek” degradacji (czyni to art.3 ustawy), ale odnośnie trybu odwoławczego. O ile projekt Antoniego Macierewicza zakładał odwołanie do wojskowego sądu okręgowego i tryb postępowania karnego, o tyle obecna ustawa przewiduje odwołanie do sądu administracyjnego oraz niezwykle szczegółowy (i korzystny dla „pokrzywdzonych” ustawą) tryb wznowienia postępowania. Rozwinięto przy tym katalog osób uprawnionych do przystąpienia do postępowania w sprawach pośmiertnego pozbawienia stopnia wojskowego – od bliższej i dalszej rodziny poczynając, po „stowarzyszenia zrzeszające kombatantów, weteranów lub żołnierzy”.
Przypomnę, że na etapie senackiej debaty nad ustawą, głosami partii rządzącej odrzucono jedną z istotnych poprawek zgłoszonych przez sen. Jana Żaryna. Dotyczyła ona dyspozycji art.3. Żaryn zaproponował, by zakreślony ustawą zakres odpowiedzialności (1943-1956) sięgał lat osiemdziesiątych (do roku 1990) i obejmował też sędziów i prokuratorów stanu wojennego.
Odrzucenie tej poprawki i przyjęcie ustawy w kształcie uniemożliwiającym degradację za czyny „oficerów ludowego wojska” z lat 1956-1990, wynika z konsekwentnej realizacji przesłanek, jakimi kieruje się Jarosław Kaczyński i jego partia.
Wielokrotnie wskazywałem, że we wszystkich działaniach podejmowanych przez „dobrą zmianę”, można wyróżnić jeden, zasadniczy mianownik – nie dotyczą one środowiska „wojskówki” i nie obejmują osób związanych z tym środowiskiem. To nie przypadek.
Parasol ochronny nad Komorowskim, obecność ludzi WSW/WSI w BBN i w otoczeniu A. Dudy, odstąpienie od wojskowej ustawy dezubekizacyjnej, ukrycie Aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI, niepodjęcie śledztwa w sprawie zbrodni założycielskiej III RP – zabójstwa księdza Jerzego, zamilczenie afery marszałkowej, stoczniowej i podsłuchowej, „wygaszanie” sprawy Smoleńska, wymuszona przez Pałac dymisja Antoniego Macierewicza oraz tzw.”rekonstrukcja” rządu i związane z nią konsekwencje – należą do katalogu spraw, za którymi skrywa się intencja ochrony interesów środowiska b.WSI.
Ustawa, którą ta władza ma czelność nazywać „aktem sprawiedliwości dziejowej” i przedstawiać Polakom jako „przywracanie porządku moralnego” - jest kolejnym dowodem, że interesy „długiego ramienia Moskwy” nadal podlegają ochronie.
© Aleksander Ścios
bezdekretu@gmail.com
14 marca 2018
www.bezdekretu.blogspot.com
bezdekretu@gmail.com
14 marca 2018
www.bezdekretu.blogspot.com
Bez sprawdzenia / bez korekty
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz