O ile jeszcze kilka wieków temu Polacy toczyli spory z papiestwem, o tyle wiek XX zdecydowanie był czasem zbliżenia Warszawy i Watykanu. Wydawałoby się, że okres pontyfikatu Jana Pawła II scementował tę więź na długo. Jednak okazało się to złudzeniem. Dzisiejsze kontrowersje, jakie budzi papież Franciszek w wielu katolickich kręgach wskazują, że Polska religijność katolicka pod wieloma względami jest paradoksalna – a niektóre jej cechy powodują, że staje się unikatowa na mapie Kościoła Rzymskokatolickiego, przede wszystkim na tle innych krajów Zachodu.
Razem, nie oddzielnie
Pierwszą cechą, jaka wyróżnia polską religijność na tle Europy, jest z pewnością silne przywiązanie do praktyk religijnych. Jak wskazują dane European Social Survey, o ile we Francji, Wielkiej Brytanii i Belgii ponad 50% ludzi nigdy nie uczestniczy w obrzędach religijnych (w Czechach – nawet 65%), to w Polsce jest to jedynie 5%, i jest to jeden z najniższych odsetków na kontynencie. Czy oznacza to, że Polacy biorą sobie do serca zasadę nauczania kościelnego, mówiącą, że nieobecność na niedzielnej Eucharystii jest grzechem ciężkim? Możliwe; jednak jednocześnie nie traktują tak samo poważnie innych zaleceń Kościoła. Indywidualna modlitwa, która jest także nakazywana przez Kościół, choć nie pod wprost wyrażoną karą grzechu ciężkiego, nie jest już tak popularna. Jak wskazuje raport Pew Research Center, codziennie modli się tylko 27% Polaków. Specyficzną cechą polskiego Kościoła jest więc społeczny charakter wyznawanej religii. Łączy się ona z tradycjami rodzinnymi, a bardzo często – także z uczuciami patriotycznymi. Obraz przedstawia się tak, jakby Kościół rzadziej sam w sobie był grupą odniesienia, a stawał się nią jako część ojczyzny lub jej kultury. W efekcie w tych miejscach, w których Kościół jako instytucja na świecie odbiega od lokalnych zwyczajów czy utartych poglądów lub się im sprzeciwia, Polacy często idą raczej za tym, co lokalne. Dlatego też twarz polskiego Kościoła jest specyficzna.
Szczególne przywiązanie Kościoła do tradycji narodowej nie jest zaskakujące – polski Kościół przez wiele lat stał po stronie Polaków pod zaborami (choć Watykan nie wypowiadał się zdecydowanie przeciwko naszej podległości innym mocarstwom, a wręcz przeciwnie – np. Grzegorz XVI w encyklice „Cum primum” potępił uczestników powstania listopadowego). Następnie – choć przetrzebiony po II wojnie światowej – wziął zdecydowanie stronę obywateli w sporze z władzą komunistyczną. Dla Polaków przez całe lata Kościół był miejscem schronienia – tam ukojenia szukały matki i żony powstańców i żołnierzy, tam spotykała się antykomunistyczna opozycja, tam przechowywano pamięć o narodowych symbolach. Ów „zbiorowy” i „tradycjonalistyczny” charakter polskiej religijności wiąże się też z jej szczególnym nasileniem na wsi – to stamtąd wywodziła się (zwłaszcza w pierwszych latach po II wojnie światowej) większość księży, to tam naturalny rytm pór roku często związany był z rytmem modlitwy. Zbiorowość i obrzędowość polskiej religijności często nie idzie jednak w parze z głębszą refleksją intelektualną, co rzutuje na wiedzę religijną społeczeństwa. Ks. prof. Janusz Mariański, socjolog religii, wskazuje na przykład, że około 15% więcej Polaków badanych przez UKSW wierzy w Trójcę Świętą niż w osobowego Boga – podczas gdy bez osobowego Boga logicznie rzecz biorąc Trójca Święta jest niemożliwa, gdyż składa się z trzech Osób.
Moralność przede wszystkim
Specyfika polskiego Kościoła polega także na szczególnym nacisku na nauczanie moralne, zwłaszcza to regulujące codzienne postępowanie i stosunek do obrzędów. Szczególnie odróżniamy się od innych pod względem Ogólnoświatowe badania Center for Applied Science in The Apostolate, działającego przy uniwersytecie w Georgetown, wskazują, że 75 proc. katolików na świecie nie chodzi do spowiedzi w ogóle (lub rzadziej niż raz w roku), a tylko 2 proc. chodzi regularnie, podczas gdy w Polsce, jak wskazuje CBOS, przynajmniej raz w roku do spowiedzi wybiera się 68 proc. mieszkańców.
Odejście katolików z zagranicy od spowiedzi wynika w dużej mierze z braku przekonania o popełnianiu przez nich grzechu śmiertelnego – dlatego np. w zachodniej Europie rzadko zdarza się, by ktoś z powodu takiej świadomości nie szedł do komunii. W Polsce przekonanie, że bez spowiedzi nie wolno przystępować do Komunii, jest jednak silne, dlatego ci, którzy nie spowiadali się, pozostają często w ławkach. Mamy więc do czynienia ze szczególnym na tle świata przywiązaniem do sakramentów lub do nakazów związanych z nimi, lub też ze szczególną świadomością zasad dotyczących grzechu śmiertelnego i przebywania w łasce sakramentalnej. Jest to jednak obszar szczególny – fakt wypełniania nauczania Kościoła w tej dziedzinie nie przekłada się na dziedziny inne. Według nauczania Kościoła, podobnie jak opuszczanie Mszy, grzechem śmiertelnym jest choćby także sztuczna antykoncepcja – jednak wiele badań wskazuje na to, że większość polskich katolików opowiada się za jej stosowaniem. Według raportu Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego pt. „Postawy społeczno-religijne Polaków 1991-2012” stosowanie sztucznej antykoncepcji dopuszcza także 50% osób regularnie uczestniczących w praktykach religijnych (choć prawdopodobnie – jeśli jej używają – przychodzą na Mszę, ale nie przystępują do komunii). Można więc powiedzieć, że w Polsce mamy do czynienia ze specyficzną priorytetyzacją – jedne zakazy i nakazy moralne Kościoła zdają się być dla Polaków ważniejsze od drugich, mimo iż sam Kościół takiej priorytetyzacji nie nakazuje.
Innym przykładem specyfiki polskiego Kościoła Katolickiego jest trzymanie się pewnych tradycji w nauczaniu moralnym, które w innych krajach zostały porzucone lub nie przyjęły się, słowem – nie należą do głównego depozytu nauki Kościoła. Jedną z tych tradycji jest post polegający na niejedzeniu mięsa w piątki. Decyzja o utrzymaniu tej tradycji jest w mocy polskiego episkopatu, nie Watykanu – jest ona jednak cały czas utrzymywana w przeciwieństwie do wielu innych krajów. Inną kwestią, mającą bardziej ogólny charakter, jest przywiązanie polskich katolików do tzw. „sześciu głównych prawd wiary”, które opisują Boga jako sędziego sprawiedliwego, który za zło karze, a za dobro wynagradza – nie mówią natomiast na przykład o Bożej miłości czy zmartwychwstaniu. Jak się okazuje, „główne prawdy wiary” nie pochodzą z Katechizmu, będącego podstawowym dokumentem kościelnym, a co więcej, w niektórych krajach w ogóle nie są nauczane, podczas gdy w Polsce w zbiorowej świadomości należą do podstaw nauczania kościelnego. Wskazuje to na szczególną orientację polskiego katolicyzmu (przynajmniej po stronie nauczających) na niektóre zasady moralne i na „prawną” stronę religii. Jak wskazuje o. Kasper Kaproń, franciszkanin, misjonarz w Boliwii: „W Polsce mamy (…) do czynienia z Kościołem prawa, świętego Oburza, kanonicznych upomnień”.
Franciszek – tak, ale…
Nie oznacza to oczywiście, że Kościół za granicą odszedł od nauczania moralnego, jednak priorytety tam postawione są inne niż w Polsce – większy nacisk kładzie się na dzieła charytatywne, pomoc ubogim i wspólnotowość, na co także wskazuje o. Kaproń: „Inaczej były też rozłożone akcenty w rozumieniu sakramentu Eucharystii. Dla zakonników z Ameryki Łacińskiej była ona nade wszystko miejscem spotkania z Bogiem we wspólnocie (wymiar komunii). Dlatego też nie akceptowali oni indywidualnego celebrowania Mszy Świętej. Woleli w ogóle jej nie odprawić, niż sprawować ją indywidualnie”. Wydaje się, że także przepaść między kapłanami a ludem jest w Polsce większa niż w w Ameryce Południowej czy Europie Zachodniej, gdzie częstym obrazkiem jest ksiądz czy nawet biskup podający rękę każdemu z wiernych po Mszy.
Ze względu na te inaczej rozłożone akcenty nie ma się co dziwić, że w polskim Kościele wątpliwości budzi także papież Franciszek, ze swoją dość reformatorską i dialogiczną wobec świata polityką, krytyką księży i otwarciem na uchodźców. Czy jednak faktycznie Polacy krytycznie podchodzą do Franciszka? Badanie CBOS z 2014 r. wskazało, że w społeczeństwie jest on oceniany bardzo pozytywnie, nawet lepiej niż uważany za konserwatywnego Benedykt XVI. Rok później 84% Polaków wskazywało, że Franciszek jest dla nich autorytetem. Z drugiej strony ta sympatia dla Franciszka niekoniecznie przekłada się na akceptację jego głosu. Badanie krakowskich kleryków, przeprowadzone przez dr. Konrada Pędziwiatra z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie wskazuje, że choć na poziomie ogólnym 70 proc. respondentów zgadza się z papieskim nauczaniem w kwestii uchodźców, to z prośbą o przyjęcie jednej uchodźczej rodziny przez każdą parafię zgadza się już tylko 30 proc. Jednocześnie chyba przy żadnym wcześniejszym pontyfikacie w polskiej prasie nie pojawiało się aż tyle artykułów radykalnie krytycznych wobec papieża. Grzegorz Kucharczyk w „Do Rzeczy” zarzucał mu „zanegowanie nauczania samego Chrystusa”, a Tomasz Terlikowski mówi o zerwaniu z nauczaniem Jana Pawła II, który dla polskich księży cały czas pozostaje głównym punktem odniesienia.
Kościół Rzymskokatolicki w Polsce wydaje się więc momentami wręcz kościołem autokefalicznym. Jak oceniać to zjawisko? Tradycjonaliści wskazując na część wyżej wymienionych faktów są zdania, że Polska jest ostatnim bastionem katolicyzmu, że to ona w najbardziej skrupulatny sposób trzyma się istotny Kościoła Katolickiego, a inne kraje ze względu na liberalizację i sekularyzację odeszły od tradycji jednego, Chrystusowego Kościoła; ba, od tej tradycji odchodzi samo papiestwo, i niedługo prawdziwego katolicyzmu szukać będzie można tylko na polskich, tradycyjnych parafiach. Przedstawiciele tzw. „otwartej ortodoksji” są w tej kwestii bardziej pesymistyczni – według nich to splecenie katolicyzmu z polską kulturą i polityką, i jego dość „moralistyczna” specyfika powodują, że bywamy raczej narodowi i kościelni, niż ewangeliczni. Tym drugim dodatkowych argumentów dostarcza często sam Franciszek, choćby w najnowszym dokumencie Stolicy Apostolskiej pt. „Odpowiedź uchodźcom i migrantom”.
Czy można podzielać optymizm tradycjonalistów w tym względzie? To zależy od tego, gdzie widzimy istotę chrześcijaństwa i katolicyzmu. Owszem, z pewnością istnieje pewien zbiór nakazów i zakazów, w respektowaniu których polscy katolicy wydają się górować nad współbraćmi z innych krajów, przede wszystkim z Zachodu. Problem polega jednak na tym, że ta forma katolicyzmu ma stosunkowo niewielkie oddziaływanie na codzienne życie. Wiele badań wskazuje, że jesteśmy społeczeństwem o wysokim poziomie nieufności, z trudnościami we wzajemnej współpracy, a ostatnie lata przynoszą coraz większy podział między Polakami, także w rodzinach i wśród znajomych. Nasuwa się pytanie: gdzie duch pojednania i pokoju, który powinien nieść katolicyzm? Szybciej przyjmujemy tę część nauczania, w której mowa o „mieczu” i o „znaku sprzeciwu”. Także nauczanie Kościoła w sprawach seksualnych i otwartości na życie obecne jest na wysoko powiewających sztandarach, ale, jak widać, bez wielkich konsekwencji praktycznych, skoro Polska jest krajem o przedostatnim w Europie współczynniku dzietności. Należy więc dobitnie zadać pytanie: jeżeli nasz „autokefaliczny” katolicyzm faktycznie jest tym właściwym i jedynym, to czemu jego wpływ na codzienne życie jest tak słaby?
© Jarema Piekutowski
2 stycznia 2018
źródło publikacji:
www.nowakonfederacja.pl
2 stycznia 2018
źródło publikacji:
www.nowakonfederacja.pl
Ilustracja © Daniel Ibanez
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz