Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Powstanie Czortkowskie 1940

Mało znana jest historia zrywu, do którego doszło w nocy z 21 na 22 stycznia 1940 roku na Podolu, w okupowanym przez Sowietów Czortkowie. Jest to jedyny przypadek takiej akcji przeciwko Sowietom na terenach zajętych przez nich w 1939 roku.

        Czortków przed wojną był miasteczkiem powiatowym i jedną z najbardziej malowniczych miejscowości polskiego Podola. Zgodnie ze spisem z 1931 r. miał 19 tys. mieszkańców, z czego 46,4 proc. stanowili Polacy, 22,8 proc. – Ukraińcy i 30 proc. – Żydzi. Jak pisano w ówczesnych przewodnikach, miasto było „głównym punktem oparcia dla ruchu turystycznego w tym rejonie”, a ze względu na urodzajną glebę i bogactwo zboża, a także na obfitość miodu, ziemię tę nazywano „mlekiem i miodem płynącą”.

Tak było do 17 września 1939 r., gdy w wyniku IV Rozbioru Polski ustalonego podczas Paktu Ribbentrop-Mołotow, Armia Czerwona w sile dwóch frontów liczących łącznie około 600 tys. żołnierzy i 5 tys. czołgów zaatakowała od wschodu Polskę walczącą już od prawie trzech tygodni z najeźdźcą niemieckim.
Już wieczorem pierwszego dnia sowieckiej agresji miasto zostało zajęte, mimo dzielnej postawy Pułku Korpusu Ochrony Pogranicza „Czortków” pod dowództwem ppłk Marcelego Kotarby, nazywanego niekiedy „majorem Sucharskim Kresów” i bohaterskiej obrony prowadzonej przez bataliony KOP „Borszczów”, „Kopyczyńce” i „Skałat”. Czerwoni sołdaci zajęli miasto i rozpoczęła się sowiecka okupacja, trwająca zresztą nieprzerwanie do dziś, gdyż po rozpadzie Związku Sowieckiego miasto jest nadal okupowane przez dziwny twór państwowy, jaki powstał z Ukraińskiej Republiki Sowieckiej po rozpadzie ZSRS i jest do dzisiaj błędnie nazywany Ukrainą (ale to już osobna historia).
Czortków, ca. 1920

        W oficjalnej nocie dyplomatycznej zastępca ludowego komisarza spraw zagranicznych ZSRR Władimir Potiomkin kłamliwie dowodził, że inwazja jest efektem „rozpadu państwa polskiego, ucieczki rządu polskiego, konieczności ochrony mienia i życia zamieszkujących wschodnie tereny polskie Ukraińców i Białorusinów oraz uwalnianiu ludu polskiego od wojny”.
Polski ambasador Wacław Grzybowski odmówił przyjęcia noty, wobec czego został internowany z całym korpusem dyplomatycznym, co było pogwałceniem prawa międzynarodowego. Mimo takiego zachowania władz ZSRS, walka z Rosjanami nie była tak oczywista jak z Niemcami. Wprawdzie Armia Czerwona pogwałciła obowiązujące umowy dwustronne, m.in. traktat o nieagresji, to jednak nie było wiadomo, czy i w jakim zakresie z tym wrogiem również należy walczyć.
Z powodu sytuacji wytworzonej marszem wojsk bolszewickich na teren Polski wycofanie oddziałów i sprzętu na Rumunię względnie Węgry. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony lub próby rozbrojenia oddziałów. Zadanie Warszawy i miast, które miały się bronić przed Niemcami – bez zmian. Miasta, do których podejdą bolszewicy, powinny z nimi pertraktować w sprawie wyjścia garnizonów do Węgier lub Rumunii
Dyrektywa marszałka Edwarda Rydz-Śmigłego, 17 września 1939 r.
Pertraktacje były bezcelowe. Armia Czerwona od początku przeprowadzała masakry wziętych do niewoli żołnierzy polskich i stosowała terror wobec ludności cywilnej. Szacuje się, że wymordowano około 2,5 tys. żołnierzy, policjantów i nieznaną liczbę cywili. Masowe mordy przeprowadzono m.in. w Rohatynie, Grodnie, Nowogródku, Sarnach, i Tarnopolu, Wołkowysku, Oszmianie, Świsłoczy, Mołodecznie, Kosowie Poleskim...

        Sowieci byli wyjątkowo okrutni. W Grodnie mieli wiązać polskich jeńców i ciągnąć ich po bruku za czołgami. W Niemirówku, w dawnym województwie chełmskim, zaskoczonych podczas snu podchorążych związano drutem i obrzucono granatami. Podobne metody stosowali później hitlerowcy podczas rzezi urządzanych w trakcie tłumienia powstania warszawskiego.
Okupanci nie ograniczali się do bezpośredniego mordowania Polaków, co potem przybrało na sile i przeszło do historii jako zbrodnia katyńska, apelowano również do mniejszości narodowych zamieszkujących tereny II RP, żeby „brali rewanż” na Polakach.
„Bronią, kosami, widłami i siekierami bij swoich odwiecznych wrogów – polskich panów” – wzywał w odezwie do Ukraińców dowódca Frontu Ukraińskiego Armii Czerwonej. Można więc przypuszczać, że zbrodnia wołyńska miałaby przyzwolenie nie tylko Niemców, ale również Rosjan.
Czortków pod okupacją sowiecką,
dworzec, prawd. wrzesień 1939 r.

        Działania wojenne Armii Czerwonej zakończyły się 22 września po tym jak w Brześciu kombrig Siemion Kriwoszein i niemiecki generał Heinz Guderian odebrali wspólną defiladę oddziałów pancernych niemieckich i radzieckich. Sześć dni później ZSRS i III Rzesza podpisały tzw. Traktat o granicach i przyjaźni, zwany też drugim paktem Ribbentrop-Mołotow, który podzielił Polskę na strefy okupacyjne.
Granice zostały ustalone wzdłuż linii Pisa, Narwi, Bugu i Sanu, a tereny na zachód od tej linii zostały przeniesione do niemieckiej strefy wpływów. Związek Sowiecki przejął 52,1 proc. terytorium Polski (ok. 200 tys. km kwadratowych) z ponad 13,7 mln osób. Szacuje się, że ok. 1,5 mln wywieziono w głąb ZSRS. Rozpoczęła się trwająca pół wieku okupacja. Polacy szybko przekonali się o okrucieństwie komunistów – mordy, gwałty, wywózki, więzienia, grabież majątku narodowego i dóbr prywatnych były na porządku dziennym.
Metody zwalczania naszego ruchu podziemnego stosowane przez NKWD stanowiły przedmiot wyraźnego podziwu ze strony Gestapo, które chciało je sobie przyswoić także dla okupacji niemieckiej. Nie było zresztą żadnej wątpliwości co do tego, że metody NKWD górowały nad gestapowskimi. Były one stokroć bardziej niebezpieczne i skuteczne
– z raportu gen. Tadeusza Bór-Komorowskiego
Na terenie okupacji sowieckiej praca jest znacznie trudniejsza niż w Generalnej Guberni. Wynika to przede wszystkim z tego, że bolszewicy rozporządzają znacznie liczniejszym aparatem policyjnym, rozumieją język polski i mają dużą pomoc elementu miejscowego: Ukraińców, Białorusinów, a przede wszystkim Żydów – mają też dużo zwolenników wśród młodzieży, którą faworyzują i dają jej posady
– z meldunku komendanta głównego Związku Walki Zbrojnej Stefana Roweckiego „Grota”
Czortków, ca. 1930

        Na murach Czortkowa, podobnie jak we wszystkich innych polskich miastach okupowanych przez Sowietów, zawisły plakaty sławiące bohaterstwo sowieckiej armii, która wyzwoliła uciemiężony lud pracujący Zachodniej Ukrainy, i braterstwo armii z ludem. Wrogiem okupanta stała się polska inteligencja i rodziny wojskowych.
Okupanci od razu przystąpili do pozbywania się polskiej większości, szczególnie inteligencji i duchowieństwa. NKWD represjonowało na różne sposoby urzędników, wojskowych, osadników i właścicieli ziemskich. Dla NKWD był to „element”, który należało zniszczyć. Represjonowani i dręczeni na różne sposoby przez Sowietów, polscy urzędnicy, wojskowi, osadnicy, właściciele ziemscy – „burżuje” z Czortkowa zapełnili miejscowe więzienie. „Element” był mordowany, zapełniał więzienie (w przeznaczonym dla 275 osadzonych zakładzie ulokowano około 1,2 tys. osób), był również wywożony w głąb ZSRR – na Syberię i do Kazachstanu. Z mieszkań wyrzucano właścicieli, kwaterując w nich sowieckich urzędników i wojskowych.
Represje doprowadziły do spontanicznego oporu, głównie młodzieży, który przekształcił się w zorganizowaną konspirację.
Willa Wasilewskich

        W październiku 1939 r. powstało konspiracyjne Stronnictwo Narodowe – organizacja, której celem była walka z wrogiem i sabotaż. Organizację założyli Tadeusz Bańkowski, Henryk Kamiński i Heweliusz Malawski. Aktywnie działał w niej również nauczyciel gimnazjalny i harcmistrz Józef Opacki. Centrala mieściła się w willi państwa Wasilewskich przy ul. Grunwaldzkiej 6.
Organy wywiadu sowieckiego intensywnie inwigilowały wszelkie ruchy konspiracyjne. Były one rozpracowywane i natychmiast likwidowane, a ludzie z konspiracją związani – rozstrzeliwani lub wysyłani z długimi wyrokami do obozów pracy. Dlatego konspiratorzy zdecydowali się zaatakować możliwie szybko, przy najlepszej nadarzającej się sposobności. Wiedzieli bowiem, że im dłużej będą zwlekać, tym większe prawdopodobieństwo, że na ich trop wpadnie NKWD, a wszyscy wiedzieli co to oznacza. Powszechnie pamiętano czerwony terror, gdy miasto przez moment było zajęte przez komunistów w 1920 r.

        Na dobrą okazję nie trzeba było długo czekać. Inwazja rosyjska na Finlandię i konieczność przerzucenia na północ sowieckich żołnierzy sprawiły, że garnizon w Czortkowie został bardzo mocno osłabiony. Termin ataku wyznaczono na noc z 21 na 22 stycznia 1940 r., w rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego. Jak dzisiaj wiadomo z ujawnionych dokumentów, Rosjanie nie spodziewali się, że w tak odległym od granic prowincjonalnym miasteczku znajdą się ludzie zdolni do buntu zbrojnego przeciw władzy sowieckiej...
W niedzielę z 21 na 22 stycznia ok. godz. 20:00 w kościele oo. dominikanów spotkało się około 200 konspiratorów, których podzielono na cztery grupy i przydzielono oddzielne zadania:
  • pierwsza – miała opanować koszary główne;
  • druga – koszary dolne i więzienie;
  • trzecia – miasto;
  • czwarta – stację kolejową.
Członkowie organizacji, którzy nie brali udziału w spotkaniu w kościele, mieli przyjść przed obiekty przeznaczone do opanowania. Jednak z powodu mrozu i obfitych opadów śniegu na miejsce zbiórki nie zdołało dotrzeć wielu konspiratorów z odleglejszych miejscowości. Celem ataku miało być odbicie więźniów, opanowanie dworca kolejowego i przedostanie się zdobytym pociągiem przez Zaleszczyki do Rumunii. Sygnałem do rozpoczęcia powstania było wg jednych źródeł hasło „Z krzyżem”, a według innych uczestników wydarzeń – melodia „Warszawianki” odegrana na trąbce.
Część konspiratorów, którzy nie brali udziału w zebraniu, miała się stawić w wyznaczonych punktach. Jednak z powodu obfitych opadów śniegu wielu bojowników z odleglejszych miejscowości nie zdołało dotrzeć do Czortkowa i wesprzeć powstania.

        Około godz. 21:30 ośmioosobowa grupa przystąpiła do ataku na szpital. Mimo że spośród nich tylko dwóch było uzbrojonych w broń palną, po krótkiej walce udało się, wykorzystując zaskoczenie, rozbroić wartę i zająć budynek. Równolegle z atakiem na szpital podjęła działania licząca ponad 40 osób grupa por. Janusza Kowalskiego. Jej członkowie zostali podzieleni na dwie podgrupy dowodzone przez plut. Stanisława Skowronka i pchor. Jerzego Koleuszka. Atakujący spodziewali się zdobyć większą ilość broni, której następnie miano użyć w celu opanowania reszty miasta.
Ruszając do ataku, byli uzbrojeni w kilka sztuk broni krótkiej, noże, szable i bagnety. W pierwszej fazie udało im się opanować bez wystrzału jedną z koszarowych bram, jednak pilnujący innego wejścia strażnik nie dał się zaskoczyć i otworzył ogień, co zaalarmowało żołnierzy stacjonujących w koszarach. Członkowie grupy przeznaczonej do opanowania koszar rozproszyli się i stracili ze sobą łączność. Atak na koszary zakończył się niepowodzeniem. Sowieci stracili jednego zabitego i jednego rannego oraz dwa karabiny.
Grupa wyznaczona do zajęcia urzędu pocztowo-telegraficznego została zaskoczona przez grupę sowietów i rozbiegła się bez podejmowania walki. Siły dowodzone przez Edwarda Prażanowskiego, przeznaczone do opanowania stacji kolejowej i ochraniającej jej jednostki NKWD, rozproszyły się po tym, jak Prażanowski w towarzystwie kilku podkomendnych natknął się na patrol żołnierzy sowieckich.
Powstanie załamało się.
Bojownicy wyznaczeni do opanowania górnych koszar, siedziby NKWD, posterunku milicji i budynku sądu – widząc sytuację, w ogóle nie włączyli się do walki. Grupa, która miała zająć urząd pocztowo-telegraficzny, została natomiast zaskoczona przez czerwonoarmijców i rozbiegła się, również bez podjęcia walki.

        Łączne straty Armii Czerwonej wyniosły trzech zabitych i dwóch rannych żołnierzy. Okupanci poważnie potraktowali zajścia i zareagowali błyskawicznie. Jeszcze tej samej nocy wojsko i NKWD rozpoczęły wyłapywanie powstańców. Nad ranem przyjechał z Kopyczyniec pociąg pancerny z sowieckimi żołnierzami, którzy z miejsca przystąpili do przeczesywania miasta i aresztowania podejrzanych.

        Bezpośrednio po powstaniu uwięziono 128 osób, do udziału w rebelii przyznało się 91. Część schwytano jeszcze zanim zdążyli wrócić do swoich domów. Gen. Iwan Sierow, osobiście zajmujący się przesiedleniem ludności polskiej z zajętych Kresów Wschodnich RP w ramach NKWD, raportował do szefa tej zbrodniczej organizacji Ławrientija Berii, że „aresztowani to przeważnie młodzież narodowości polskiej, większość należała wcześniej do organizacji strzeleckich”.
Sierow i inny wysoki rangą generał NKWD Wsiewołod Mierkułow, zastępca ludowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRR, który osobiście mordował później polskich jeńców w ramach zbrodni katyńskiej, zostali wysłani do Czortkowa. Zarządy obwodowe NKWD na terytorium okupowanym natychmiast otrzymały dyrektywy, zgodnie z którymi miały wzmocnić aparat operacyjne i wzmóc tropienie organizacji podziemnych. Raporty dotyczące śledztwa wysyłano nawet do samego Józefa Stalina, co wskazuje, że Rosjanie poważnie obawiali się wybuchu powstania powszechnego.

NKWD nie ograniczyło się do aresztowania uczestników rebelii. Dzięki siatce donosicieli w sito komunistycznej bezpieki tylko w ciągu dwóch marcowych dni 1940 r. w obwodzie tarnopolskim wpadły 242 osoby, a do 25 kwietnia 540 osób z różnych ugrupowań niepodległościowych, przede wszystkich członków ZWZ.
Rozpoczęły się brutalne przesłuchania połączone z torturami. Ci, którym udało się przeżyć, trafili przed sąd. Wyroki śmierci i zsyłki do łagrów dotyczyły nie tylko uczestników powstania, ale też osób, które wiedziały, że do niego dojdzie, ale nie zadenuncjowały bojowników NKWD.
Według serwisu BlogPublika obecni przy odczytywaniu wyroków opowiadali, że podsądni nie okazywali skruchy ani rozpaczy. Wstawali, kłaniali się sędziom i publiczności, co wywołało śmiech na widowni. Sowieccy sędziowie byli zdumieni takim zachowaniem, strażnicy odpowiedzieli zaś na nie bijąc podsądnych kolbami.
Co najmniej 21, a przypuszczalnie 35 osób skazano na śmierć. Wśród nich było m.in. dwóch rolników, uczeń piekarski, księgowy, malarz, dwóch ślusarzy, stolarz, uczeń szkoły handlowej, dwóch gimnazjalistów, fryzjer, woźnica... Skazani na pobyt w łagrze, o ile przeżyli, odzyskali wolność na mocy układu Sikorski–Majski i we wrześniu 1941 r. zostali żołnierzami powstającego Wojska Polskiego.
Wiadomo, że przynajmniej 55 osób skazano na długoletni pobyt w łagrach. Ofiarami czortkowskiego powstania było też 8 dominikanów, których rozstrzelano nad ranem 2 lipca 1941 r. w ich klasztorze. Być może była to zemsta NKWD za spotkania konspiratorów w kościele.

        Większość powstańców i osób z nimi powiązanych trafiło do czortkowskiego więzienia, do tych, których zamierzali odbić. Pod koniec czerwca 1941 r., po niemieckiej agresji na ZSRR, sowieci wymordowali kilkuset osadzonych w zakładzie. Liczba ofiar może sięgać tysiąca, wśród nich z pewnością znaleźli się także byli powstańcy.
Nie wiadomo, ilu rebeliantów przeżyło. Wiadomo, że pewna grupa zdołała zbiec, być może po zamarzniętym Dniestrze do Rumunii. Zapewne był wśród nich Malawski, technik dentystyczny podający się za podporucznika lub porucznika Wojska Polskiego.
Aresztowania zdołali uniknąć także tajemniczy porucznicy Woszczyński i Kowalski, którzy przypuszczalnie posługiwali się fałszywymi nazwiskami. Ich późniejsze losy, podobnie jak Malawskiego, pozostają nieznane. Nierozszyfrowane pozostają także organizacja konspiracyjna we Lwowie i struktura Paryżu, na które się powoływali.

        Zagadek dotyczących przywódców rebelii jest więcej. Jednym z konspiratorów był tajemniczy mężczyzna w wieku około 45 lat posługujący się nazwiskiem Pańczuk lub Zacharczuk, który miał być wysłannikiem bliżej nieokreślonych władz konspiracyjnych i oficerem wykładowcą jednej z przedwojennych szkół wojskowych. Właśnie on przeprowadził odprawę przez akcją. On również zniknął bez śladu.
Pojawiły się domysły, że przywódcy byli prowokatorami NKWD, którzy mieli wywołać bunt i umożliwić aresztowania wśród niepodległościowo nastawionych młodych ludzi oraz dać sowietom pretekst do fali wysiedleń i zsyłek Polaków w głąb ZSRR. Tego zapewne już nigdy się nie dowiemy.

        Kilkugodzinne powstanie czortkowskie zakończyło się porażką, ale miało swe pozytywne cechy: przede wszystkim pokazało sowietom, że Polacy tak łatwo się nie poddają.
Po drugie, wlało też ogromna nadzieję w serca Polaków żyjących pod brutalną okupacją, gdyż wieść o powstaniu rozeszła się błyskawicznie i nie tylko wśród Polaków.

        Tragiczne wydarzenia z przed lat w Czortkowie zostały upamiętnione wystawą w Krakowie w 2005 r., ukazującą . wydarzenia ukrywane i prawie w Polsce nieznane. Tylko dzięki zapałowi jej twórcy – Stanisława M. Jankowskiego i jego 17-letniej ofiarnej pracy oraz pomocy IPN, polskich i zagranicznych archiwów oraz świadków wydarzeń, udało się odkryć prawdę o pierwszym i jedynym antysowieckim, bohaterskim zbrojnym zrywie Polaków, którzy nie chcieli zaakceptować sytuacji po sowieckiej agresji na Polskę 17 września 1939.r.; zrywie, który wprawdzie się nie udał, „wywarł jednak jak najlepsze wrażenie na ludności” – napisano w jednej z depesz przechowywanych w Instytucie Sikorskiego w Londynie.
Kilkanaście osób – znajomych, kolegów i przyjaciół – Polaków pochodzących z Czortkowa przyjechało z całej Polski i z zagranicy do Krakowa na otwarcie wystawy „Powstańczy zryw w Czortkowie w 1940 roku”. Zatrzymując się przy kolejnych planszach z fotografiami, wspominali swych kolegów z harcerstwa i przysposobienia wojskowego, którzy wtedy stawili opór sowietom i zostali uznani przez bolszewików za kontrrewolucjonistów. Ze wzruszeniem i łzami w oczach pani Maria ze Szczecina wskazując na zdjęcie Tadeusza Ohlbergera powiedziała:
To mój wujek, który za uczestnictwo w powstaniu czortkowskim został skazany na karę śmierci i wyrok wykonano.

        Otwierając wystawę, śp. Janusz Kurtyka – ówczesny dyrektor oddziału IPN w Krakowie – podkreślał, że zadaniem instytucji, którą reprezentuje, jest dbanie o pamięć narodową, aby wydarzenia naszej przeszłości stały się trwałym elementem naszej teraźniejszości. IPN w tym konkretnym przypadku uczynił wiele przez współdziałanie w wydaniu wielkiego tomu źródeł, w którym opublikowano materiały sowieckie dotyczące powstania czortowskiego. Poza tym, w oddziale krakowskim prowadzone jest śledztwo w sprawie powstania i represji, jakimi objęto jego uczestników.


Tekst został zredagowany z materiałów opublikowanych przez:


© DeS (Digitale Scriptor)
21 stycznia 2012
źródło publikacji: „Nieznane Powstanie Czortkowskie”
www.FilmyPolskie888.blogspot.com


© Krzysztof Szymański
20 marca 2012
źródło publikacji: „Powstanie Czortkowskie”
www.kuriergalicyjski.com


© Maciej Orzeszko
22 stycznia 2016
źródło publikacji: „21 stycznia 1940 r. – Powstanie Czortkowskie”
www.BlogPublika.com


© Łukasz Zaranek
20 stycznia 2018
źródło publikacji: „Pierwszy zryw. Zapomniana historia powstania czortkowskiego”
www.tvp.info




Wikipedia ☞ Powstanie Czortkowskie



Rynek w Czortkowie, ca. 1920
Budowa mostu drewnianego w Czortkowie przez żołnierzy niemieckich, 1941




Ilustracje © domena publiczna


ARTYKUŁ PRZYWRÓCONY Z KOPII ZAPASOWYCH, Z TEGO POWODU ORYGINALNY FORMAT ARTYKUŁU MOŻE NIE PASOWAĆ DO FORMATU OBECNEGO BLOGU. NIEKTÓRE ILUSTRACJE MOGĄ BYĆ OBECNIE NIEDOSTĘPNE, A LINKI MOGĄ BYĆ NIEAKTUALNE.

OSTATNIA AKTUALIZACJA: 2018-01-20-16:41 / ilustracje (J.); tekst (ŁZ);

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2