Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Nadal płacimy antypolskim ścierwom za obrażanie Polski i Polaków…

Polskie władze nadal wspierają finansowo Ukraińców opluwających Polskę i Polaków. Tym razem 40 tys. zł trafiło do portalu ukraińskiego dziennikarza, który marsz poświęcony pamięci żołnierzy wyklętych nazywa faszystowskim, a Polaków porównuje do… zwierząt. Wychodzi na to, że polscy podatnicy płacą za obrażanie Polski i Polaków.
W ubiegłym tygodniu okazało się, że polskie władze po raz kolejny przyznały dotację portalowi PROstir.pl, który jest rzekomo portalem zamieszkałej w Polsce mniejszości ukraińskiej. Kwota przyznanej portalowi w maju br. dotacji wyniosła 40 tys. złotych i pochodzi z puli środków, jakie MSWiA może przeznaczyć na potrzeby zamieszkałych w Polsce mniejszości narodowych. Informację o przyznaniu dotacji ukraińskiemu portalowi PROstir.pl można znaleźć na stronach MSWiA. Zamieścił ją również na swoich stronach internetowych Związek Ukraińców w Polsce, z którym portal PROstir.pl jest powiązany. Decyzja MSWiA o przyznaniu dotacji temu portalowi tym bardziej może zaskakiwać, ponieważ w ubiegłym roku portal ten dotacji takiej nie otrzymał.
Jak się okazało, już wówczas MSWiA miało poważne zastrzeżenia do działalności osób z nim związanych. Jednak w bieżącym roku takich zastrzeżeń MSWiA już nie miało, skoro zdecydowało się przyznać dotację.

Wokół portalu PROstir.pl wiele razy było już głośno w polskich mediach. Głównie za sprawą jego twórcy i redaktora naczelnego Igora Isajewa, obywatela Ukrainy, który od ponad 10 lat mieszka w Warszawie i jeszcze do niedawna miał akredytację dziennikarza. Isajew dał się poznać z wielu swoich nietypowych wypowiedzi i inicjatyw, zwłaszcza w mediach społecznościowych, w których jest bardzo aktywny. Wszystkie one miały jedną wspólną cechę: obrażały Polskę i Polaków.

Zwierzęcy antypolonizm


Isajew zaczął obrażać Polskę i Polaków zwłaszcza po tym, jak na początku 2017 r. dowiedział się, że jego portal nie otrzyma kolejnej dotacji na swoją działalność. Jak wówczas tłumaczył, polskie władze odebrały mu dotację za jego „aktywną postawę obywatelską w 2016 r., w tym za udział w dyskusji o wołyńskim ludobójstwie i współpracę z ukraińskimi mediami”. W sierpniu 2016 r., w kontekście przyjętej miesiąc wcześniej przez polski Sejm uchwały, Isajew pisał m.in. że „Warszawa przestraszyła się tego, co uczyniła wobec Ukraińców”. Jak podkreślał, Polacy, przyjmując taką uchwałę, usiłują niesłusznie kreować ofiary rzezi wołyńskiej na męczenników, natomiast wszelkie postulaty strony polskiej w tym zakresie są przejawem skrajnej ukrainofobii.

W podobnym tonie Isajew komentował także obchody rocznic innych ważnych dla Polaków wydarzeń historycznych. Uczestników marszu ku czci żołnierzy wyklętych, jaki miał miejsce w Warszawie w marcu ubiegłego roku, Isajew nazwał ludźmi, którzy nawołują do nienawiści. Sam zresztą został zatrzymany przez policję za blokowanie tego marszu. Symbol Polski Walczącej z kolei określał jako przejaw ksenofobii, typowej dla wszystkich Polaków. Gdy Sejm uchwalił nowelizację ustawy o IPN, Isajew publicznie oświadczył, że państwo polskie oraz naród polski są współodpowiedzialni za wszystkie zbrodnie III Rzeszy. Isajew udzielał komentarzy także w innych sprawach. Między innymi zaczął nawoływać do usunięcia słowa „honor” z polskich paszportów, albowiem słowo to w jego ocenie razi ukraińską wrażliwość narodową, a poza tym w języku ukraińskim ma pejoratywne zabarwienie. I dlatego właśnie powinno zniknąć z polskich paszportów.
W innym komentarzu zamieszczonym w sieci tuż przed świętami Bożego Narodzenia porównał Polaków do zwierząt. Pisał wówczas tak: Wiecie, powiadają, że w Boże Narodzenie nawet zwierzęta zaczynają mówić. Umiejętności mówienia i rozmawiania wam życzę.

Isajew wielokrotnie opluwał również polskie władze i rządzący w Polsce PiS. W lipcu 2017 w swoim wpisie na Facebooku opublikował m.in. zdjęcie z napisem „PiS ПНХ”. Druga część tego napisu jest osobliwym rosyjskojęzycznym skrótem oznaczającym dosłownie „idź w ch…j”. Isajew tłumaczył potem, że faktycznym powodem stworzenia tego wulgarnego sformułowania miało być jego pragnienie, aby „poszerzać ukraińską soft power w świat”. Podobnie wulgarnych incydentów w sieci z udziałem Isajewa było w ostatnich miesiącach znacznie więcej.

„Obrońca” polskiej demokracji


Isajew lubi się przedstawiać jako ofiara polskich władz, która walczy o uratowanie demokracji w Polsce. Ta w jego ocenie jest pod rządami PiS poważnie zagrożona. To właśnie dlatego możemy Isajewa tak często spotkać na wszystkich protestach i demonstracjach, jakie organizowane są w stolicy przez totalną opozycję. Isajew m.in. wielokrotnie uczestniczył w kontrmarszach smoleńskich i był nawet zatrzymywany przez policję pod zarzutem naruszania porządku. Stacja TVN zaprezentowała go jednak jako prawdziwego bojownika walki o demokrację w naszym kraju. Lepiej by jednak było, gdyby walczył o nią u siebie, na Ukrainie.

Isajew epatuje również ukraińskie media tym, że jest w Polsce prześladowany. Te również chętnie go eksponują, przedstawiając sytuację polityczną w naszym kraju. Polskie MSZ cofnęło mu nie dawno akredytację, ponieważ Isajew oficjalnie występował jako przedstawiciel zagranicznych mediów. Mogło się wydawać, że jego działalność dobiegnie końca. Ale tak się nie stanie, bo MSWiA postanowiło znowu przyznać mu dotację. Formalnie dotacja nie jest dla Isajewa, ale dla portalu PROstir.pl, którym kieruje i za którym stoi rzekomo Związek Ukraińców w Polsce. Trudno jest znaleźć uzasadnienie dla decyzji MSWiA o przyznaniu dotacji dla portalu Isajewa. Jeszcze trudniej jest uwierzyć w to, że Isajew nie został do tej pory wydalony z naszego kraju. Powodów do podjęcia takiej decyzji jest na pewno bardzo wiele. Ale jeden z nich wydaje się mieć największy ciężar: to szkalowanie dobrego imienia Polski i Polaków. Nie podejmując takiej decyzji, polskie władze hodują prawdziwą żmiję, która kiedyś może niebezpiecznie ukąsić. I o tym nie możemy zapominać.


© dr Leszek Pietrzak
31 grudnia 2018
źródło publikacji: „Skandal! Polscy podatnicy płacą za obrażanie Polski i Polaków!”
www.PolskaNiepodlegla.pl





Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2