Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Ach, ta szkoła!

Znowu zawracają mi głowę uczniowie, rodzice i nauczyciele. Pan jest z boku. Pan widzi lepiej, z dystansu, więc pan jest bardziej wiarygodny niż całe stado wizytatorów i reformatorów szkolnictwa. Wiadomo, biorą mnie pod włos. Wiedzą, że kiedyś byłem belfrem. Nie mam jednak żadnej pewności, że jestem wiarygodny, choć staram się.

O mojej wiarygodności mogą się wypowiedzieć tylko Czytelnicy. Czytelnicy są najwyższą instancją opiniotwórczą, choć się powszechnie sądzi, że to media są najwyższą instancją opiniotwórczą. Bez czytelnika, słuchacza i widza żadne medium nic nie znaczy. Nie kadzę Czytelnikom, tylko mówię prawdę.
A jeśli piszę raz jeszcze o szkole, to nie dlatego, że naciskają uczniowie, nauczyciele i rodzice, ale dlatego, że po moim ostatnim felietonie o szkołach debata przeniosła się do internetu i głos w niej zabrało kilkudziesięciu autorów, znawców przedmiotu, ludzi zatroskanych o przyszłość naszej młodzieży. Przy okazji powiem, że opinie uczniów, nauczycieli i rodziców też są dla mnie ważne. Cenię zdanie tych środowisk. Może rzeczywiście wakacje są dobrą okazją, by się znowu zmierzyć z problemem szkoły, a przede wszystkim z programami nauczania. Już psioczyłem tutaj na katastrofalnie brzmiące informacje, że historia topnieje w liceum. A przecież historia to fundament wiedzy o dziejach Rzeczypospolitej. Martwi mnie okrajanie lektur szkolnych i likwidowanie dzieł literackich związanych z Kresami, a przede wszystkim z ukraińskim ludobójstwem.

Ukraina nie żałuje czasu na własną historię. Fałszuje ją na potęgę. Może dla odmiany, polska szkoła powinna wbijać uczniom prawdę o okrutnym czasie wojny. A szkoła milczy. A milczenie jest formą kłamstwa. Ukraińska szkoła kłamie, że tak powiem, zawodowo, świadomie, profesjonalnie, przedstawiając uczniom fałszywy materiał o najnowszej historii, w której nazywa bohaterami największych łajdaków i zbrodniarzy, już tutaj wielokrotnie wymienianych, takich jak: Bandera, Szuchewycz czy Kłaczkiwski. A polska szkoła milczy, czyli też kłamie, tylko w inny sposób. Bo przemilczanie w szkole to też kłamstwo. I to obrzydliwie kłamstwo. I to polskiej szkole zarzucam. Zarzucam też, że nie wyławia talentów, że zaniedbuje umysły twórcze, że tworzy, jak za komunizmu, urawniłowkę. A każdy uczeń wymaga odmiennego podejścia. Szkoła nie znalazła na to sposobu. Zarzucam szkole, że przeciąża nauką młodzież. Nie zgadzam się natomiast z zarzutem, że niepotrzebnie zadaje zadanie domowe i męczy uczniów jeszcze w domu. Są wprawdzie szkoły prywatne, które rezygnują z zadawania zadań, naukę załatwiając w szkole. Ale ja uważam, że dziecko powinno w domu wykazać się inwencją, samodzielnością, inteligencją i wrażliwością, a nie mechanicznym powtarzaniem tego, co było już na lekcjach. Tylko takie zadania mają sens. Ale posłuchamy, co inni powiadają o szkole.

Oto fragmenty listu od p. Bogusława Homickiego, prezesa Honorowego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci Ulicy „Przywrócić Dzieciństwo”. Po wstępnych kurtuazyjnych słowach powitania pisze:
Porusza Pan w sposób interesujący tematy szkolne i wychowania młodych Polaków. Dlatego chciałbym zwrócić Pana uwagę na postać Kazimierza Lisieckiego „Dziadka”, jednego z czterech głównych prekursorów polskiej pedagogiki […]. W felietonie „Co z tą szkołą?” pisze Pan o wadze wychowania młodzieży i roli szkoły w tej kwestii. Chciałbym tu dodać, że oprócz rodziny nie tylko szkole przypisana jest funkcja wychowawcza. W Polsce istnieją też placówki opiekuńczo-wychowawcze, a wśród nich od niemal 100 lat ogniska Towarzystwa Przyjaciół Dzieci Ulicy. Historia tych placówek jest zagmatwana […]. Narzucane są przez władze miasta „odpowiednie” kadry, które bez historycznej wiedzy i praktyki o tych placówkach […] prowadzą te placówki do nijakości i rozmydlenia wypracowanych przez lata podstawowych celów i wartości, jakimi są: wartość pracy, poszanowanie tradycji, miłość do ojczyzny i patriotyzm. Właśnie ukończyłem kolejną książkę o tej tematyce „Ogniskowcy »Dziadka« Lisieckiego”, gdzie poruszam także temat wychowania i dochodzę do dokładnie tego samego wniosku, który Pan sformułował w swoim felietonie. […] Przychodzą nowi wychowawcy, z nowym doświadczeniem i wyuczoną ogólną wiedzą pedagogiczną, ale z niewielką bądź żadną wiedzą o myśli pedagogicznej Kazimierza Lisieckiego, jednego z prekursorów polskiej pedagogiki opiekuńczej. Rodzi się pytanie: na ile ta wiedza i doświadczenie nowo przyjmowanych wychowawców koresponduje z zastaną w ogniskach tradycją i metodami, które mają odróżniać ogniska „Dziadka” Lisieckiego od innych placówek tego typu? Czy nowi ludzie wykorzystują i dostosowują swoją wiedzę i doświadczenie do zastanych tu warunków i tradycji, czy dzieje się odwrotnie – tradycje zanikają, ustępując nowym trendom narzucanym przez europejskie i lewackie zalecenia odchodzenia od narodowych wartości, trendy luzactwa, genderyzmu i innych nowinek odchodzących od dekalogowych wartości stosowanych od początku istnienia ognisk także w naszych placówkach? Na ile mają wiedzy i ambicji nowi wychowawcy w ogniskach, aby obronić nasze dzieci przed tymi szkodliwymi trendami? […] Może przywróćmy należne znaczenie słowu WYCHOWANIE […]; obecnie potrzebujemy zdrowej młodzieży, identyfikującej się z własną ojczyzną, nauczonej samodzielności, pracowitej i oddanej zarówno własnej rodzinie, środowisku, jak też w przyszłości – państwu.
A oto inne opinie. Piotr Rypina: „Za mało lekcji historii i języka polskiego. Głupotą jest również profilowanie w obecnej formie – klapki na oczy zamiast szerokich horyzontów”. Michał Aerts: „Największa słabość polskiej szkoły, czyli nauczyciele realizujący program, a nie uczący i będący przyjaciółmi dzieci”. Ryszard Siwak: „Nauczyciel urzędnik uczący wykonywać instrukcje, a nie mentor ludzi wolnych!”. Ewa Adel-Adamczyk: „Wraz z reformą uczniowie odzyskują rok nauki”. Przemysław Chomicki: „Szkoła jest tylko po to, by państwo wyszkoliło sobie pracownika, nikt nie nauczy się tam sensu życia”. Miłosz Kuziemka: „Program fizyki do wymiany”. Izabela Jabłońska: „Papierologia zabiera nauczycielom czas przeznaczony dla dzieci. […] Dzieci nie są uczone kreatywności i wyobraźni”. Szymon Nowak: „Likwidacja gimnazjów to pic”. Dorota Klinkowska: „To wszystko kosmetyka, takie pudrowanie noska […]; nauczyciele są słabo wykształceni”. Izabela Jarzyna-Błaszczak: „Lektury omawia się w tempie ekspresowym”.

Można by mnożyć takie i inne opinie. Problem jest. Reforma nie rozwiązała go. MEN wciąż nie ma wizji szkoły nowoczesnej, a zarazem dobrej, podtrzymującej tradycję, a zarazem dostosowanej do nowej cywilizacji. Na czele MEN stoi pani minister, która nie ma wyobraźni wizjonerskiej. A tylko z taką wyobraźnią i z solidnym zapleczem aksjologicznym można coś sensownego zrobić.


© Stanisław Srokowski
18 sierpnia 2018
źródło publikacji: „Warszawska Gazeta”
www.WarszawskaGazeta.pl







Ilustracja © DeS ☞ tiny.cc/des

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2