Oto przy kawiarnianym stoliku w towarzystwie dwóch zapatrzonych w niego młodych dziennikarek siedzi sobie literacki guru lewackiego salonu, pisarz Janusz Rudnicki. Wszyscy oczekują na pojawienie się w kafejce kolegi pisarza, a kiedy ten przybywa, Rudnicki jak przystało na lewackiego salonowego lwa przedstawia obie towarzyszące mu panie wołając do przyjaciela: „Chodź, k…y już są”. Wszystko to opisuje na łamach „Wysokich obcasów” (dodatek do „Gazety Wyborczej”) uczestniczka zajścia, reporterka Anna Śmigulec zapewne oczekując od towarzyszy lewaków, a szczególnie sióstr feministek jakiegoś wsparcia i wyrazów oburzenia.
Na próżno.
Oto jak żona Jacka Żakowskiego, Magda Żakowska wzięła w obronę szarmanckiego po lewacku pisarza: „Pamiętam jak Janusz Rudnicki wkręcił mnie (skutecznie), że jego nowa dziewczyna, którą za chwilę miałam poznać jest prostytutką i to wyjątkowo tanią – 50 zeta za godzinę. Albo jak na imprezie przekonywał kolegę, że już ze mną ustalił, że mnie wezmą na dwa baty. Albo jak wyrywał dziewczynę (przy mnie) na historię o tym, że totalnie na niego lecę, ale jestem za brzydka i mu przy mnie nie staje. Albo, że jak mu dam dupy, to będę mogła sobie dopić jego piwo. […] Janusz to wrażliwy, dobry, serdeczny człowiek i mężczyzna. Znam go dobrze i nigdy przenigdy nie widziałam go w sytuacji, która uprawniałaby kogokolwiek do traktowania go w ten sposób. Janusz, kocham cię chuju, foreva and eva”. W sukurs pospieszyła Żakowskiej żarliwa feministka, Kazimiera Szczuka pisząc: „Jeszcze mi się przypomniało, że przecież Rudnicki opisał jakieś nasze rzekome bzykanie w Kędzierzynie-Koźlu. Nawet mi nie przyszło do głowy się obrazić”.
Skoro już jesteśmy przy salonowych literatach to przypomnijmy sobie inny skandal. Zaczęło się z pozoru niewinnie, gdy związana z „Krytyką Polityczną”, Kinga Dunin, pisarka, krytyk literacki i wojująca feministka zaapelowała na Facebooku do pisarza Ignacego Karpowicza o zwrot pożyczki w wysokości 13 tys. złotych, na co otrzymała od niego wyczerpującą odpowiedź wyrażoną krótkim żołnierskim, „sp......aj”. Na pomoc feministce natychmiast pospieszyły dwie wychowanice lewackiej samicy alfa i lesbijki prof., Marii Janion, w osobach Agnieszki Graff i Kazimiery Szczuki. Czterdziestoletni Karpowicz z kolei odwinął się oskarżając przeszło sześćdziesięcioletnią Kingę Dunin o wieloletnie molestowanie seksualne i gwałt. Ta z kolei nie zaprzeczając erotycznym związkom z Karpowiczem ujawniła przy okazji, że ten licząc na nagrodę „Nike” wręczaną corocznie przez naczelnego Wyborczej, Michnika sypia obecnie z sekretarzem jury tej nagrody, Juliuszem Kurkiewiczem. Dlaczego szef „Krytyki politycznej”, Sławomir Sierakowski nie zawiesił Kingi Dunin oskarżanej przez Karpowicza o molestowanie i gwałt? Być może bał się jej wiedzy o tym, że jego „dzieła” zamieszczane w zachodniej lewackiej prasie i podpisywane „Sławomir Sierakowski” nie do końca wychodziły spod jego pióra. Bojąc się skandalu Sierakowski postanowił zadziałać z wyprzedzeniem i po rozpadzie jego pięcioletniego związku z Cvetą Dymitrovą, doktorantką w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego i stypendystką Uniwersytetu Yale ku zaskoczeniu wszystkich „wyznał prawdę” i oddał „moralną rekompensatę” byłej partnerce pisząc: „Była redaktorką każdego mojego tekstu i pomagała przy autoryzacji każdego wywiadu. Niektóre teksty były faktycznie w połowie jej autorstwa”.
Takie oto obyczaje i wysokie standardy panują w lewackim świecie, ale jedźmy dalej. Po samospaleniu Piotra S. pod Pałacem Kultury udająca salon lewacka speluna i tańcbuda postanowiła w wyjątkowo perfidny i nieludzki sposób wziąć tę ofiarę na swoje sztandary organizując marsz w obronie „szarego człowieka”. Twarzą tego marszu „Gazeta Wyborcza” uczyniła, aktora, Jerzego Nasierowskiego skazanego w 1973 roku na 25 lat więzienia za współudział w okrutnym morderstwie na tle rabunkowym, którego dokonał wraz ze swoim ówczesnym kochankiem z zawodu hydraulikiem. Jego liczne podboje sercowe i głośne skandale spowodowały, że „goebbels stanu wojennego”, Jerzy Urban nazwał kiedyś Nasierowskiego „pierwszym pedałem III Rzeczpospolitej”. Nasierowski potrafił uwieść nie tylko popularnego aktora będącego w tradycyjnym związku małżeńskim, ale także księdza znanego z filmów i seriali. Jeżeli ktoś ma jakieś wątpliwości, co do celu zatrudnienia pederasty emeryta z wyrokiem za morderstwo i dziwi się jego głośnemu come back to niech posłucha, co Nasierowski powiedział kiedyś niemieckiemu Onetowi: „Mam antypatriotyczne poglądy. Jestem absolutnie lewicowy, również antykościelny”. Jak widać aspirujący do lewackiego burdelu Nasierowski może poszczycić się wprost idealnym CV.
I teraz ostatni ujawniony skandal, którego lewackimi bohaterami są, publicysta „Krytyki Politycznej”, Jakub Dymek i naczelny portalu „Gazety Wyborczej”, Michał Wybieralski. Obaj salonowi wodzireje to dzielni uczestnicy i entuzjaści wszystkich „czarnych marszów”, „marszów szmat”, „manif”, tęczowych spędów oraz wszelkich lewackich feministycznych imprez. A prywatnie? Prywatnie obaj „królowie lewackiego życia” oskarżeni zostali przez osiem kobiet - w tym cztery nieukrywające nazwisk – o mobbing, molestowanie i gwałt. Jeden z tych rycerskich obrońców kobiecej godności tak się zapamiętał w swojej walce o prawa kobiet, że swojej partnerce według jej relacji „prz……ał z bańki”, z czego niezły ubaw przez długi czas mieli świadkowie tego zdarzenia. Mniej wtajemniczonym wyjaśniam, że „prz…..nie z bańki” oznacza dokładnie to samo, co guru lewackiego salonu, Jurek Owsiak nazywa „przyłożeniem z baśki”. Trzeba przyznać, że określenie Owsiaka jest mniej seksistowskie.
Ta seria kompromitujących skandali dopadła lewaków w momencie, kiedy i tak ledwo już zipią. Jednak to nie owe skandale staną się ostatecznie przyczyną ich spektakularnej klęski. Tę klęskę przypieczętuje fakt, że oni w swoim ideologicznym zaślepieniu oraz umysłowej tępocie oraz mimo ujawniania kolejnych kompromitujących skandali nadal uważają się za ludzi tak pięknych, mądrych i oświeconych, że tylko ich środowiskom należy się rola przewodników tubylczego nadwiślańskiego narodu. Pomimo, że sięgnęli rynsztoka nadal cuchnący i odrażający chcą maszerować w awangardzie postępu na czele zastępczego proletariatu składającego się z różnej maści odszczepieńców i zboczeńców. Długie lata stosowanej wobec Polaków pedagogiki wstydu oraz walki z rzekomym polskim prymitywnym nieobytym w świecie kołtunem i moherem spowodowały, że świat uciekł lewakom zanim się spostrzegli. To oni stoją dzisiaj przed coraz bardziej dumnymi pewnymi siebie Polakami wyglądając niczym zatrzymana w czasie banda nieokrzesanych prymitywnych tłuków odzianych w chabrowe garniturki z tłoczonej w kwiaty krempliny i mokasynach wzutych na białe skarpety z grubego frotte. Ten podający się za elity prymitywny motłoch nie chce przyjąć do wiadomości, że dzisiaj na ich widok jedni Polacy wybuchają śmiechem a drudzy mają odruch wymiotny. Oni nie zauważyli, że Polacy przestali przejmować się tym, co powie ów mityczny Zachód i jaka cenzurkę im wystawi. Lewactwo zajęte parzeniem oraz naparzaniem się między sobą w różnych konfiguracjach, nie może pojąć że ich czas już się skończył.
Podam tylko dwa świeżutkie jeszcze przykłady lewackiej głupoty i niezrozumienia sytuacji w jakiej się znaleźli. Agnieszka Holland na antenie TVN24 mówi o rządach Zjednoczonej Prawicy: „To są ludzie, którzy mają tak rozbudowany narcyzm, że nie są w stanie pogodzić się z rzeczywistością. Używają wszelkich narzędzi władzy, żeby mścić się na całym świecie za swoje niepowodzenia. To jest ciekawa psychologia dla reżysera, scenarzysty, pisarza. Jednak żyć pod takimi ludźmi jest strasznie niebezpiecznie”. Moim zdaniem to jest to chora psychologia Holland i spółki prowadząca wprost do psychiatryka. Kto tu naprawdę nie może pogodzić się z rzeczywistością towarzyszko Holland? I cóż to „za zemsta na całym świecie”, której skutkiem jest poprawa życia własnych obywateli i odzyskiwanie przez Polskę podmiotowości w polityce zagranicznej oraz znaczenia w świecie? A jeżeli chodzi o rozbudowany narcyzm to nikt pod tym względem nie doścignie autorytetów mianowanych przez Michnika.
Drugi przykład. Do publicznej wiadomości podano, że w letnim semestrze na Uniwersytecie Warszawskim prowadzone będą przez prof. Pawła Śpiewaka zajęcia zatytułowane, „Socjologia Jarosława Kaczyńskiego”. A teraz krótki opis nowego przedmiotu: „Tytuł zajęć jest celowo dwuznaczny. Warto poznać socjologiczny obraz Polski Jarosława Kaczyńskiego i zobaczyć Kaczyńskiego (z jego formacją) jako przedmiot socjologicznej obserwacji. Zasadnicze pytania zajęć to: kim i z jaką wizją świata szef PiS zdobył i utrzymuje władzę; kolejne: co sprawia, że mimo wielu krytyk utrzymuje jego formacja bardzo wysoki poziom społecznego poparcia i wreszcie, co stanowi o języku czy wręcz ideologii PiS tak, jak bywa przedstawiania przez liderów partii; który z elementów mowy publicznej ma decydujący charakter”.
Byłego posła PO i obecnego dyrektora Żydowskiego Instytutu Historycznego, prof. Pawła Śpiewaka informujemy, że zajęcia na UW powinny odbywać się pod tytułem, „Socjologia Adama Michnika” i być przedmiotem socjologicznej obserwacji zjawiska polegającego na odwracaniu się Polaków, i to z wyraźnym obrzydzeniem, od lewactwa oraz forsowanych przez nie ideologii. Oczywiście odwracania w stronę prawicy, normalnej i tradycyjnie rozumianej rodziny oraz wartości chrześcijańskich. Nieocenione w wyjaśnieniu studentom tego zjawiska mogą być podane przeze mnie wyżej przykłady. Jako pomoc dydaktyczną w zrozumieniu tego zjawiska proponuje wyemitowanie studentom dwóch części składającego się z sześciu epizodów i obsypanego nagrodami czeskiego filmu Petra Zelenki, „Guzikowcy”. Epizod „Ostatnie porządne pokolenia” pokazuje statecznych z pozoru obywateli uchodzących za elity, a w rzeczywistości kompletnych wykolejeńców owładniętych przedziwnymi zboczeniami. Z kolej w części „Głupole” ukazani są zwykli ludzie spychani na margines, którzy na tle tych elit jawią się jako ludzie prostolinijni i szczerzy, a przy tym geniusze i wzory wszelkich cnót.
Będę wielkim łaskawcą i temu całemu walącemu się i ogarniętemu pożarem zdegenerowanemu lewackiemu burdelowi, który nie może pojąć, co się stało, wyjawię skąd ta ich spektakularna klęska. Otóż Polacy znowu wiedzą jak żyć i wreszcie po przeszło trzech dekadach zaczynają tracić na aktualności pamiętne słowa przeboju „Dorosłe dzieci” grupy „Turbo”
Nauczyli nas regułek i dat
Nawbijali nam mądrości do łba
Powtarzali, co nam wolno, co nie
Przekonali, co jest dobre, co złe
Odmierzyli jedną miarą nasz dzień
Wyznaczyli czas na pracę i sen
Nie zostało pominięte już nic
Tylko jakoś wciąż nie wiemy, jak żyć
Dorosłe dzieci mają żal
Za kiepski przepis na ten świat
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł
„Dorosłe dzieci” mówią dzisiaj lewactwu WON!
© Mirosław Kokoszkiewicz
13 grudnia 2017
opublikowano w: „Warszawska Gazeta”
www.warszawskagazeta.pl
13 grudnia 2017
opublikowano w: „Warszawska Gazeta”
www.warszawskagazeta.pl
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz