Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Musimy poznać prawdę o wydarzeniach w Jedwabnem

– Część Polaków jest przeświadczona, że w Jedwabnem wydarzyło się coś innego, niż mówi o tym książka Jana Tomasza Grossa – mówi senator PiS, prof. Jan Żaryn w rozmowie z Łukaszem Żygadło.


Łukasz Żygadło, „Warszawska Gazeta”:
— 1 sierpnia, w dniu 74. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, ulicami Warszawy szedł marsz upamiętniający tamte wydania, który w pewnym momencie został rozwiązany przez władze stolicy. Powodem miała by koszulka z niedozwolonymi znakami (przekreślony sierp i młot), a naczelnik warszawskiego ratusza odpowiadająca za bezpieczeństwo miasta, stwierdziła podczas konferencji prasowej, że marsz szedł szykiem, podobnym do tych, którymi chodzili naziści. Czy Pan Profesor, doświadczony historyk, coś takiego zaobserwował?


prof. Jan Żaryn, senator (PiS):
— Ja nie byłem obecny na tym marszu, natomiast ze wszystkich zdjęć, jakie widziałem, i z uwagi na znajomość organizatorów marszu, przedstawicieli partii polskich, odwołujących się do obozu narodowego, wiem doskonale, że polskie środowisko narodowe ani w przeszłości historycznej, ani dzisiaj, nigdy nie odwoływało się do żadnych niemieckich i hitlerowskich symboli. Obóz narodowy w swojej tradycji ma z jednej strony bardzo wyraźne oblicze antyniemieckie i antynazistowskie. A także jednoznaczne oblicze chrześcijańskie, które wyklucza w ogóle jakąkolwiek próbę adaptowania ideologii pogaństwa w każdej formie, czy to w formie projektu nazistowskiego, czy bolszewickiego. W związku z tym akurat tutaj jestem spokojny, że wśród samych organizatorów odpowiedzialnych za ten marsz nie było żadnych przypadków odwołania się do ideologii antynarodowej i antypolskiej.

— Ale możliwa była prowokacja. A przynajmniej doświadczenia tego uczą...

— Tego nie wykluczam. Z wiadomych powodów, czyli szukania prowokacji – podobnie jak na marszu 11 listopada, na Marszu Niepodległości, za pieniądze zawsze może znaleźć się prowokator, których chce skompromitować organizatorów, wprowadzając różne elementy, także graficzne, które odwołują się właśnie do tego przekazu, potępianego najsilniej właśnie przez obóz narodowy. Lewica – polska i światowa – jest zdecydowanie niewychowująca się w tolerancji, czyli przyjmowaniu do wiadomości, że ktoś może mieć inne niż lewica poglądy. W związku z tym wszyscy, niegłoszący poglądów lewicowych, mogą być oskarżani o nazizm, faszyzm i wszelkie inne inwektywy.

— Kto nie z nami, ten nie ma takich praw jak my ‒ coś w tym stylu?

— Taka jest logika myślenia lewicy. Nota bane, na jednym z portali przeczytałem, że na marszu wśród tych nazistów miało także paść historyczne nazwisko Witolda Pińkowskiego, współtwórcy Frontu Odrodzenia Polski z Zofią Kossak na czele, który jednocześnie był współorganizatorem pomocy na rzecz Żydów w czasie II wojny światowej i odwoływał się w swoim światopoglądzie do dorobku chrześcijańskiej demokracji. Także zgodnie z tą tradycją wszystko, co jest na prawo od lewicy, jest objęte inwektywami. Wskazuje to wyłącznie jak polska, europejska i światowa lewica jest nietolerancyjna, nieumiejąca przyjąć do wiadomości, że należy szanować inne poglądy. Prawica nie ma takiego problemu. Ja nie muszę zgadzać się ze światopoglądem liberalno-socjalistycznym. My po prawej stronie tolerujemy istnienie tych poglądów i ludzi ich głoszących.

— Czyli prawica tak naprawdę może uczyć lewicę tolerancji?

— Oczywiście. Tolerancja nie oznacza tolerowania poglądów, z którymi się zgadzamy, jak czyni to lewica, ale właśnie tolerowanie i akceptowanie istnienia poglądów i rzeczy, które są nam dalekie. Niestety, politycy po lewej stronie mają jakieś zaburzenie intelektualne i nie rozumieją pojęć, którymi się zasłaniają.

— Co jakiś czas wraca Pan Profesor do tematu zbrodni w Jedwabnem i ekshumacji, które w Pana ocenie powinny być przeprowadzone. Dlaczego to jest takie ważne?

— Przede wszystkim ważne jest to w badaniach naukowych – bo podchodzę do tego problemu z pozycji naukowca – by w tak wrażliwej kwestii tematycznej wyczerpać wszystkie możliwości poznawcze. One nie zostały wyczerpane, w tym między innymi taka możliwość jak przeprowadzenie przez archeologów ekshumacji. Oczywiście to nie znaczy, że wyniki badań mają nam się podobać. Czemu my mamy zakładać, jakie one w 100 proc. będą? Natomiast stan niewiedzy jest najgorszy z możliwych.

— Ten stan funkcjonuje od lat.

— Niestety. Dodatkowo jest przykryty fałszem, który wynika z rewelacji zawartych w książce „Sąsiedzi” Jana Tomasza Grossa. Książce, która ma rzekomo odpowiadać na wszystkie pytania i ustanawiać prawdę historyczną, a wiadomo dziś, że ta praca nie ma żadnego znaczenia naukowego. Autor gdyby był, nie o tym imieniu i nazwisku, oraz gdyby był magistrantem jakiejkolwiek uczelni polskiej, to poza ewentualną zdolnością językową, nie uzyskałby z tego tytułu stopnia magistra ani z socjologii, ani z historii. Chyba że z propagandy, ale to coś zupełnie innego.

— Czy na dziś, biorąc pod uwagę naszą sytuację polityczną i związki z Izraelem, jest możliwe podjęcie na szczeblu rządowym debaty dotyczącej ekshumacji?

— Prawo polskie dokładnie precyzuje, kto jest stroną tego nacisku, który jest m.in. przeze mnie oraz przez środowisko historyków artykułowany. Tym adresatem jest minister sprawiedliwości pan Zbigniew Ziobro. Choć oczywiście rozumiemy – a przynajmniej ja to rozumiem, również jako polityk – że pan minister Ziobro nie może samodzielnie podjąć takiej decyzji, musi się to odbyć w konsultacji z premierem rządu, bowiem ona wiąże się z relacjami na styku międzynarodowym Polacy ‒ Żydzi ‒ Amerykanie. A jak wygląda sytuacja, dowiodła nowelizacja ustawy o IPN. Wszystko co dotyczy stosunków polsko-żydowskich, opiera się na relacjach z naszym najbliższym sojusznikiem, czyli Stanami Zjednoczonymi, które jednocześnie są najbliższym sojusznikiem Izraela.

— Czyli tak naprawdę musimy wrzucić sprawę do agendy dyplomatycznej?

— Właśnie ten międzynarodowy trójkąt jest miejscem, do którego musimy wrzucić agendę dotyczącą ekshumacji, ale nie w formie jątrzącej, lecz tłumaczącej stronom, że żyjemy w niewiedzy materialnej, stąd pojawia się ta nierówność narracji, oraz fakt, że część Polaków jest przeświadczona, że w Jedwabnem wydarzyło się coś innego, niż mówi o tym książka Jana Tomasza Grossa, choć nie wiemy, co się wydarzyło. Z pozycji świata zachodniego ta pozycja jest jedyną, która mówi o Jedwabnem. Szkoda, że w podobnej skali nikt nie rozpropagował na zachodnie takich książek jak prof. Jana Chodakiewicza czy publikacji wielu historyków IPN-owskich.


© Łukasz Żygadło
23 września 2018
źródło publikacji: „Prof. Jan Żaryn: Musimy poznać prawdę o wydarzeniach w Jedwabnem NASZ WYWIAD”
www.WarszawskaGazeta.pl







Ilustracja © Telewizja Republika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2