Póki co „Legenda Solidarności” jest wykorzystywana jako dyżurny autorytet i obsługuje wszystkie imprezy „solidarnościowe” wraz z kampaniami wyborczymi, bo wyjałowiona „elita” III RP innego pomysłu nie ma.
Wałęsa sam rozmienił na drobne swoją historię i kolejnymi kompromitacjami dorobił się statusu pośmiewiska, analfabety produkującego brednię za brednią, ale ciągle jest wykorzystywany do bieżących potrzeb politycznych. Bardzo podobnie było w przypadku Jaruzelskiego i Kiszczaka, pod koniec ich życia zmieniła się wiedza i stosunek Polaków do peerelowskich bandytów. Obaj usłyszeli wyroki sądowe, o czym się zapomina, i to jakie wyroki? Nawet sądy IIIRP nazwały generałów LWP członkami grupy przestępczej o charakterze zbrojnym. Była to musztarda po obiedzie i żadnej krzywdy bandziorom nie wyrządzała, ale jednocześnie poszedł pierwszy sygnał do dawnych mocarzy, że ich czas przemija.
Po śmierci Kiszczaka i Jaruzelskiego wielu obrońców i piewców fałszywej legendy odetchnęło z ulgą, wiadomo jaką wiedzą obaj dysponowali i jakie teczki chowali w szufladach. Dziś nie ma chętnych, którzy by chcieli nadstawiać głowę i bronić Jaruzelskiego z Kiszczakiem, tak jak bronili za życia generałów. Wiąże się to z czystą kalkulacją polityczną i pewnym odreagowaniem. Kamień z serca spadł najmniej kilkudziesięciu „autorytetom”, chociaż po ujawnieniu teczki „Bolka” niejeden zaliczył stan przedzawałowy, zastanawiając się czy nie będzie następnym. Sytuacja się wyklarowała, życie wróciło na swoje tory i nikomu się nie chce wracać do starych dziejów, gdzie czyha więcej pułapek niż korzyści.
Taki sam los czeka Lecha „Bolesława” Wałęsę i choć teraz można powątpiewać w moją odważną diagnozę, to kolei rzeczy jest nieuchronna. „Bolek” nie dysponuje takimi argumentami jak dysponował Jaruzelski i Kiszczak, ale dopóki żyje też szantażuje towarzystwo, tylko w inny sposób. „Elity” III RP nie mogą pozwolić na upowszechnienie wizerunku kapusia Wałęsy, bo na tym kapusiu zwodowano nie jeden mit elektryka skaczącego przez płot, ale całą serię kłamstw, którą latami zamykano buzię maluczkim. Wałęsa jest skazany na tych wszystkich bajkopisarzy, do niego przyklejonych i oni są skazani na Wałęsę. Jestem więcej niż pewien, że Schetyna wolałby nie odstawiać cyrków z „Bolkiem”, przecież doskonale wie, że to średnio działa, jednak tego oczekuje zaplecze polityczne i cały szereg „legend” podobnych do Wałęsy. Gra toczy się o kłamstwo historyczne, na którym oparto nowy „ustrój” i tysiące biznesów.
Nie da się tak po prostu kopnąć w tyłek „Bolka” powiedzieć o nim prawdę i uznać, że do niczego się nie przyda. Podobny zabieg będzie możliwy dopiero po śmierci Wałęsy i na to nie jeden po cichu czeka. Skąd ta pewność, że tak się stanie? Zawsze tak jest u marksistów i neomarksistów, że człowiek nic nie znaczy, jeśli nie da się go użyć do załatwiania interesów. Ileż „autorytetów” pożegnaliśmy i co? Czy na „geniuszu” Geremka zbudowano cokolwiek, kto dziś o nim wspomina? A Mazowiecki, pierwszy premier, jest obecny w codziennym życiu publicznym i politycznym? Praktycznie zero. Od czasu do czasu ktoś tam bąknie o Kuroniu, ale i z tego chleba nie ma. Żywy Wałęsa jest dla III RP symbolem fałszywej legendy, którą muszą podtrzymywać, po śmierci Wałęsy umrą wszystkie baśnie, tak jak umarła baśń o dzielnym generale, chroniącym Polskę przed wojną domową.
Ilustracja Autora © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz