Wyobrażacie sobie, że lata tego po YT nieprzebrane mnóstwo, a gazownia jeszcze nie zgłosiła sprawy do Centrum Monitorowania Zachowań Ksenofobicznych i Rasistowskich? Niesamowite prawda. Nie dość, że antysemityzm, to jeszcze szyderstwo. I co? I nic. Wszyscy siedzą cicho. Nie ma protestów w ambasadzie Meksyku, bo to chyba jednak meksykańska produkcja, nie ma żadnych wyraźnych oznak oburzenia. Czemu? Może przez to, że Meksyk jest daleko i nikogo specjalnie nie obchodzi co się tam dzieje? No, ale jak to bliżej wszak jest ten Meksyk Nowego Jorku niż Polska i jej tradycyjny antysemityzm. Dlaczego więc wyskoki meksykańskich filmowców nie ciekawią nowojorskich kół żydowskich? Może przez to, że któryś z poważnych biznesmenów ma udziały w tej i innych rozrywkowych produkcjach? Tak tylko sobie gdybam, nic bowiem przecież pewnego na tym świecie nie ma i kto to może wiedzieć gdzie oni mają udziały. Od dawna jasne jest dla nas, że na omawianym obszarze panuje pewna dwoistość, mam na myśli dwoistość standardów. Co wolno Meksykaninowi tego w żaden sposób nie może zrobić Polak, albowiem zostanie ogłoszony zbrodniarzem wojennym i okryty hańbą na wieczność. Zarzut zaś dotyczący zachowania lub tylko wypowiedzi antysemickich dyskredytuje takiego towarzysko w zasadzie na zawsze. Mechanizm ten nie działa w drugą stronę, to znaczy jeśli ktoś obraża, na przykład, Kościół i księży, nie jest poddany ostracyzmowi, przeciwnie jest towarzysko atrakcyjny i uznawany za ciekawego oraz inteligentnego człowieka. Ponieważ jednak na globalnych rynkach nienawiści i antypatii dzieją się dziwne rzeczy, takie jak widać w tym krótkim filmie, sprawy się komplikują. To znaczy w obozie ludzi kulturalnych, to znaczy oburzających się na antysemityzm Polaków robi się trochę pusto i nieciekawie, a dzieje się tak coraz częściej ze względu na fantastyczne wypowiedzi osobników takich jak sierżant Daniels. Wobec tego rodzi się potrzeba wyznaczenia granicy, a następnie przeciągania za tą granicę niezdecydowanych. Ponieważ opinie wyraża się zawsze wobec czegoś lub kogoś, mówiąc krótko – wobec nośnika treści – owo wyznaczanie granicy ma związek z biznesem. Głównie wydawniczym i filmowym. I tak oto przemysł filmowy zastawia różne pułapki na niezdecydowanych. Po to, by potem nie mogli – siedząc ze szwagrem przy stole – wykonać żadnego sensownego ruchu, który ocaliłby całość ich poglądów oraz przekonań. Weźmy takiego Smarzowskiego, ileż ja się tu naostrzegałem przed tym ponurym typem, ile razy pisałem – nie idźcie na film Wołyń, bo to ściema wymierzona we frajerów i głupków, której zadaniem jest rozbijanie zdrowych relacji w rodzinach, klubach kawalerskich i na podwórkach pod trzepakami. Nie. Nie dało się wytłumaczyć. Smarzowski nakręcił film oddający sprawiedliwość pomordowanym…takie było oficjalne stanowisko populacji uważającej się za inteligentną, oczytaną i jeszcze do tego prawicową. Teraz Smarzowski nakręcił drugi film, nosi on tytuł Kler, a jego przesłanie zawiera się w zdaniu – Oto wielka tajemnica wiary, złoto i dolary. Za chwilę tenże Smarzowski, albo może jego kolega Pasikowski nakręcą film zatytułowany Jedwabne i wtedy dopiero zobaczycie. Zatęsknicie za wielkim Jacinto. Kiedy zaś bratowa zapyta przy świątecznym stole – ale dlaczego Stefan, dlaczego ty się czepiasz tego Smarzowskiego? Przecież taki piękny i prawdziwy film o Wołyniu nakręcił, o co ci chodzi – Stefan będzie mógł już tylko zwiesić głowę, ewentualnie nieśmiało protestować, bez nadziei na wsparcie kogokolwiek, bo kto by się tam za nim ujął, biednym, pogubionym durniem, co nie rozumie sztuki ani trendów. Jedno mu tylko wyjście zostanie – zakupienie już zawczasu nowego, specjalnego numeru Szkoły nawigatorów, do tego wspomnień Urke Nachalnika, a na koniec jeszcze powieści Klemensa Junoszy pod tytułem Pająki. Ta ostatnia powinna podziałać na całe zgromadzenie rodzinne jeszcze lepiej niż rekwizyty wielkiego Jacinto na tego żydowskiego wampira co się krył w górach Sierra Madre. Musicie myśleć o tym już teraz, bo jak po wakacjach sierżant z Szewachem zaczną w mediach swój taniec, może zabraknąć dla Was egzemplarzy, a do świąt zabraknie ich na pewno.
Kadr z filmu „Ksiądz” (2017), reż. Wojciech Smarzowski
Ilustracje © brak informacji / FilmPolski
Wideo © brak informacji / YouTube
Czy ten film „Ksiądz” z 2017 r. to była jakaś przymiarka Smarzowskiego do tematu, przed zrobieniem „Kleru”? (pytam bo nie widziałem żadnego z nich i najprawdopodobniej nie obejrzę)
OdpowiedzUsuń