Dlatego trzeba reformy spowolnić i przeorientować.
Rozumiem, że przeorientowanie reform polega na zamianie Gersdorf na Iwulskiego. Ostatecznie trudno, by w III RP na czele Sądu Najwyższego nie stał ktoś niezwiązany, przynajmniej rodzinnie, z SB lub Zarządem II Sztabu Generalnego WP. A już sędzia, który nie skazywał opozycjonistów w stanie wojennym, zupełnie się do tego zawodu nie nadaje. Miękki elektorat jest zachwycony i pomaszeruje do urn. Na pewno biegłby, gdyby jeszcze wprowadzić euro i sprowadzić muzułmanów. Wtedy już Berlin nie miałby powodu wspierać opozycji. Prawdą jest, że większość nie chce wrzasków ani awantur. Dlatego taka jest metoda działań opozycji – reformy zamienia się na pozoracje. Tymczasem hołota wrzeszczy nadal. Pozostaje więc rezygnacja nawet z pozoracji, by wreszcie zapanowała cisza. Wszak Polacy uwielbiają epokę Gierka, gdy wszyscy byli zadowoleni i panowała jedność moralno-polityczna. Naród z partią – obojętne jaką, byle była jedna. Jeśli jednak trzeba płacić koszty wrzasku, to czy opłaca się robić to za przeprowadzenie reform, czy za ich pozorację? Byłbym wdzięczny, gdyby rządowy strateg wskazał mi ową mnogość reform systemowych. Prawdopodobnie z powodu krótkowidztwa i malkontenctwa ich nie dostrzegam. Twardy elektorat, o czym profesor zapomniał, nic nie musi, a pozoracja go męczy. Miękki zaś doskonale wie, że spokój zapewni tylko powrót złodziei z Berlina i Brukseli.
© Jerzy Targalski
19 lipca 2018
źródło publikacji:
www.jozefdarski.pl
19 lipca 2018
źródło publikacji:
www.jozefdarski.pl
Ilustracja © Jacek Świerczyński / Dziennik Wschodni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz