Po pierwsze ten medialny ściek to oczywiście żart dogłębny, a edykty „naszych” władz ustawodawczych, czy nawet innych, mają z wielu powodów takie sobie tylko znaczenie, choć w sensie rażenia negatywnego mają często szerokie, spore. I nie trzeba być jakimś sporym moralnie chłopakiem pewniakiem, żeby kolejne poruszenia tłumu wywołane gorącymi newsami, legislacyjnymi, pseudo-geopolitycznymi czy przemyśleniami Timmermansa, czy też same te newsy traktować na równi z kolejnym skandalem łajdackim a’la Kardashian. Czyli w ogóle odbijać od zainteresowania tym. Trafia się jednak czasem takie kilka minut, gdy przypadkiem włączy się np. Polskie Radio, jak ja 28 czerwca, 2 minuty po północy. I usłyszy się jak to zajęczym sprintem można uchwalać ustawy, jeśli się tylko chce.
Przynajmniej od godzin popołudniowych 27-go, polityczny internet kręcił się w betoniarce kloacznej burzy, gdzie betonowi zwolennicy obecnego rządu z zachwytem wypowiadali się o krokach swoich książąt i twardo niczym anarchiści w cieniu policji w piosence The Gits, wyzywali od zdrajców osoby, które „zczaiły”, że ten gabinet rzeźbi coś nieciekawego. My już to znamy i tych z nas, co mają więcej niż naście lat, to naprawdę bawi i nie rusza. Zwolennicy rządu poprzedniego również w podobny sposób usprawiedliwiali wszelkie poczynania tamtej ekipy. Dalej to robią.
Przejdźmy do meritum. W ciągu jednego dnia sejm zmiksował ustawę o IPN. Senat to przyklepał. Prezydent, będący na Łotwie (mającej chyba wg oficjalnej, przynajmniej książkowej historii, ciekawy wkład w II wojnę, a raczej w to, co wg decydentów świata w niej najważniejsze) podpisuje tematy. Zero powiem tu o sensie, ładzie – składzie całego konceptu tej ustawy. Nawet sam IPN, jako organizacja powiedzmy, o ściśle anty-totalistycznym charakterze, tak sobie jest strawna dla prawdziwego rewolucyjnego nacjonalizmu, ale może bez wymądrzania się… Albo jednak nie. Weźmy pod uwagę, że gdzieś na Śląsku, rondo chyba, nie pamiętam, poświęcone Szewczykowi, przechrzczone zostaje na cześć prezydenta, za którego kadencji było się przestępcą za piwo na rowerze. Nie wiem czy maczał w tym palce IPN, bo nie chce mi się tego szukać, ale jakby to powiedziały rasowe komuchy: „obiektywnie było to w ich stylu”. Jeśli już więc nie-, albo całkiem opacznie, oburzyłem legion osób kremówko prawicowych, to wróćmy do wątku, który skwitować należy króciutko, jak już z taką sobie skutecznością zapowiadałem. Wg ustawy Polska nie będzie karała za przypisywanie jej udziału w zbrodniczej działalności Rzeszy. Mniej więcej tak to szło. Oznacza to, że negatywnie rzecz biorąc, niestworzone tematy będzie przypisywało się społeczeństwu kraju, który bądź co bądź bez większego sensu praktycznego i pragmatycznego ciągle zachowywał się przyzwoicie i dostawał za to brutalnie po głowie. Gdybyśmy chcieli zagrać na opacznej grze skojarzeń, tak w stylu korwinowsko-montepaytonowskim, to trzeba przyznać, że skoro można przypisywać Polsce czy tam Polakom udział w negatywnych tematach Rzeszy, to i można przypisywać jej udział w pozytywnych, jak np. w chęci skończenia czerwonej pajęczyny opasłych NKWD-owskich bonzów, Kraju Rad („Zakała świata, czerwona szmata”, jak pankowy Pluton E. śpiewał). Znaczy się ktoś w dziwnym rozmarzeniu niepoprawnej political-fiction mógłby. Ale to znów przypis udziału zupełnie, jak i ten pierwszy nieuprawniony. Bo państwo, którego geopolitycznie nie było, w Barbarossie przecież nie uczestniczyło. To jedynie wstawka taka, niczym z kuriozalnych, sytuacyjnych żartów na libacji. No ale nie mniej nieprawdopodobna niż to co się wyprawia.
Kończąc i wreszcie odnosząc się do tego co ważne. Jeden dzień. Zawsze i wszędzie o tym pamiętajmy. Czy w jeden dzień… nie no szkoda strzępić gadkę. Czy nastąpi taka mobilizacja władz, jeśli chodzi o biedne dzieci? Przecież w tym opłakanym systemie mamy bezdomne matki z dziećmi, mamy dzieci, które z dnia na dzień nie dojadają. Mamy ludzi, którzy ręce dla tego kraju zostawili, w polu choćby. Ciekawe pieniądze dziś za to dostają, to znaczy odbierają swoje, tzn. ich małą część z całego życia składek. Bo to ciekawa kwestia. Na tzw. „starym portfelu” , to określenie systemu wypłat czy też typu renty w KRUS, potoczne chyba. Polega na tym, że rolnicy dożywający setki, czyli tacy, którzy dawno powiedzmy przeszli na emeryturę, bo ich się to tyczy, dostają rentę, która (jeszcze bez odliczeń na składki itd.) nie osiąga nawet 1000 zł. Jeśli to nie jest hańbą, to co nią jest? W optyce charakteru rządzącego gabinetu, choć nie tylko obecnego, żałością będzie postawienie następnego retorycznego pytania, lecz z kronikarskiego obowiązku należy to zrobić. Otóż, kiedy skończy się drenaż Polski z miliardów? Czy długo zajmie stołującym się na dorobku polskich pokoleń, grabież ostatnich rzeczy, które zostały po tytanicznym wysiłku szarego człowieka, choćby z PRL-u, a nie, zaraz, przecież Polska wtedy miała taakie rogi – czy w końcu nie… Głos z bardziej lub mniej rozpolitykowanej ambony, różnych zresztą zborów, masońskich czy tez kremówkowych, przecież o tym głośno szczeka. W tym systemie ważne jest oburzenie na nieprawomyślnych, a i produkcja bardzo „prawomyślnych” ustaw. Nie realny los ludzi i kraju, choć opcja humanistyczno-realistyczna przecież niby wierzy tylko w tu i teraz. Ale sprawne rządzenie polegające na służbie i pomocy nie za bardzo im wychodzi. Za to przelizywanie się, z co bardziej modernistycznymi biskupami świetnie. Czy to SLD, czy PO, nie mówiąc już o obecnej „patrio prawicy” rządzącej. Kiepscy z nich wolnomyśliciele nawet. Ale szybkość do symbolicznej posługi jest w tym gabinecie prawie większa niż do osadzania obcych wojsk na terenie Polski, chyba zasmucić to Amerykę powinno… To co się wydarzyło będzie rzecz jasna wychwalone przez mainstream, ale przez ten liberalniejszy i tak zganione, że za mało aktywnie, ze za mało pokory, że to tylko dzięki monitorującej wszystko opozycji, czy też „społeczeństwu obywatelskiemu”, ewentualnie postępowym lub reakcyjnym gagatkom z zagranicy, choć media nazwą ich mentorami wolności. Co się tyczy głównego nurtu czwartej władzy, ten mainstream też się biedny gubi – po co było nagłaśniać aferę ze swastykami (to jakieś takie nie na czasie i zbyt oczywiste można rzec), skoro już od wielu lat podziemie NS-owskie korzysta wymiennie z trykwetrów – telewizyjne chłopaki i dziewczęta niby po takiej szkole, a Brunatnej księgi nie czytają dokładnie…
© Bogdan Cichocki
28 czerwca 2018
źródło publikacji:
www.kierunki.info.pl
28 czerwca 2018
źródło publikacji:
www.kierunki.info.pl
Ilustracja Autora © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz