Zdumiewające było, że elegancka kobieta, która kupowała wyłącznie firmowe buty, torebki i kosmetyki nie bała się pić ziół kupionych na bazarze, w papierowej torbie od nieznajomego. Podobnie zdumiewające jest poddawanie się masażom wykonywanym przez nieznanych Ukraińców czy Rosjan w prywatnych mieszkaniach.
Nie wykluczam, że człowiek nie posiadający dyplomu czy certyfikatu może być lepszym masażystą i ortopedą od lekarza i nie przeceniam rangi dyplomów, szczególnie w czasach gdy wydawanie różnych certyfikatów stało się wręcz przemysłem, gałęzią gospodarki, jednak oddanie się w nieznane ręce w tak delikatnej sprawie graniczy dla mnie z szaleństwem. Przecież niefachowo przeprowadzony masaż, albo tak zwane „nastawianie kręgosłupa” może doprowadzić do kalectwa.
Podstawową przyczyną takiego stanu rzeczy jest utrata zaufania do medycyny oficjalnej, która jest bezradna wobec wielu chorób szczególnie tych poważnych, tak zwanych cywilizacyjnych. Poza tym system opieki zdrowotnej jest w Polsce w stanie zapaści- jest niewydolny, drogi, lekceważący pacjentów i ich problemy. Nic więc dziwnego, że ludzie poważnie chorzy szukają ratunku poza tym systemem uważając, że nie mają nic do stracenia. Wbrew liberalnym mitom urynkowienie usług medycznych nie spowoduje poprawy. Niewidzialna ręka rynku może wyeliminować z tego rynku nieuczciwego sprzedawcę zgniłych truskawek na bazarze. Raz oszukani, będziemy omijać jego stragan. Jak jednak wyznawcy niewidzialnej ręki rynku wyobrażają sobie wyeliminowanie z rynku kiepskiego lekarza. Kto ma prowadzić statystykę liczby spowodowanych przez niego zgonów? Pocztą pantoflową polecamy sobie fryzjerów, kosmetyczki, butiki z bielizną i ostatnio niestety co raz częściej tybetańskich uzdrowicieli, którzy okazują się być zwykłymi hochsztaplerami.
Inną przyczyną tej sytuacji jest drastyczne obniżenie poziomu oświaty przy podwyższeniu wymagań formalnych i towarzysząca temu komercjalizacja oświaty. Powstające jak grzyby po deszczu liczne prywatne placówki oświatowe są w stanie zaofiarować chętnym przede wszystkim upragniony dyplom czy certyfikat. Paradoksalnie i wbrew oczekiwaniom w Polsce ludzie mniej zamożni i z mniejszych ośrodków wybierają uczelnie prywatne, a poziom tych uczelni jest o wiele gorszy niż poziom uczelni państwowych, czyli za swoje ciężko zapracowane pieniądze klienci otrzymują gorszy towar niż otrzymaliby za darmo. Ten pozorny paradoks bardzo łatwo wyjaśnić. Zwiększenie formalnych wymagań choćby wobec nauczycieli szkół podstawowych powoduje, że towarem staje się dyplom, a nie wiedza. Dyplom natomiast łatwiej uzyskać w przysłowiowej „szkole tańca i różańca” (inaczej lansu i balansu) niż w państwowej uczelni z tradycjami. Wprawdzie dyplom dyplomowi nie równy ale w kadrach często wystarcza ten gorszy. Pomijając takie humorystyczne zjawiska jak dyplomowani uzdrowiciele czy wróżbici, jeżeli chcę zatrudnić na przykład instruktora jazdy konnej nie wypada sadzać go na konia aby sprawdzić czy w ogóle umie jeździć . Namnożyło się ostatnio placówek wydających uprawnienia instruktorskie różnym ambitnym panienkom bez kwalifikacji, powiedzmy sobie szczerze za pieniądze. To jest ten przemysł edukacyjny o którym wspominałam i faktycznie rządzi się on prawami rynku. Jeżeli jest zapotrzebowanie na dyplomy- sprzedajemy dyplomy i tyle. Oczywiście niskie kwalifikacje takiej niedzielnej instruktorki wyjdą na jaw, oby tylko obyło się bez wypadku.
Jeszcze bardziej dla mnie zdumiewający jest brak elementarnej logiki i konsekwencji w postępowaniu takich osób jak opisywana wyżej pani doktor chemii i to w wielu różnych dziedzinach życia. Na przykład osoby niewierzące bardzo często korzystają z usług wróżbitów ,uzdrowicieli i diagnostów za pomocą wahadełka czy kart tarota. Nie chcę się wdawać w rozważania na temat zagrożeń duchowych płynących z posługiwania się magią. Jeżeli jednak ktoś jest takim racjonalistą, że historia Zmartwychwstania Pańskiego wydaje się mu być mitem, a czasami nawet szkodliwym mitem, jak jednocześnie taki człowiek może wierzyć w znaczenie układu kart?
Kolejnym przykładem skrajnego braku logiki i konsekwencji jest korelacja dodania pomiędzy skłonnością do obrony praw zwierząt i popieraniem aborcji. Jak osoba która roztkliwia się nad (bezspornym) okrucieństwem zabijania karakuła w łonie owcy dla pozyskania specyficznie skręconego futra może nic nie mieć przeciwko podobnemu traktowaniu ludzkiego płodu? Nie chodzi tu tylko o elementarny brak solidarności gatunkowej lecz przede wszystkim o logikę. Nie idealizuję praw przyrody, nie uważam bynajmniej że łańcuch pokarmowy jest dobrym rozwiązaniem, osobiście wolałabym asymilować i nie rozumiem dlaczego obrońcy przyrody nie prowadza prac nad zmianą w tym kierunku ludzkiego genotypu. Na własny rachunek od lat ratuję różne kundle i parszywe koty. Nie mogę jednak zamykać oczu na fakt, że miłośnicy kotów karmią je paszą pozyskiwaną w rzeźni, miłośnicy węży karmią je żywymi myszkami albo rybkami, miłośnicy rybek żywym rurecznikiem. Nie sposób chronić życia wszystkich bez wyjątku istot, a już wyjątkową perfidią jest wyłączanie spod tej ochrony bezbronnych płodów własnego gatunku. A co gorsza skazywanie przez sądy na śmierć niewinnych i bezbronnych istot swojego gatunku i wykonywanie tych wyroków przez lekarzy.
© Izabela Brodacka Falzmann
9 czerwca 2018
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
9 czerwca 2018
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
Ilustracja © DeS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz