Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Jak z pieniędzy polskich podatników finansowana jest antypolska propaganda

Ponad pół miliona złotych specjalnego grantu na badania otrzymało Centrum Badań nad Zagładą Żydów (CBZŻ) od podlegającego ministrowi nauki wicepremierowi Jarosławowi Gowinowi Narodowego Centrum Nauki. Pieniądze trafią do zespołu, w którym czołowe role odgrywa Barbara Engelking i Jan Grabowski. To czołowi specjaliści od pomawiania Polaków o współudział w Holokauście.

Engelking zasłynęła rasistowską wypowiedzią w 2011 r., gdy oświadczyła w wywiadzie z Moniką Olejnik, że dla Żydów śmierć jest sprawą metafizyczną, dla Polaków zaś to tylko biologia. Grabowski zasłynął podawaniem informacji, jakoby Polacy zabili 200 tys. ukrywających się przed Niemcami Żydów w czasie okupacji. Potem okazało się, że ową liczbę szeroko cytowaną w mediach izraelskich i amerykańskich zwyczajnie wyssał z brudnego palca.
To nie wypadek przy pracy, tylko reguła.
W maju finansowane przez polskich podatników Muzeum Polskich Żydów POLIN namalowało pamiątkowy mural (obraz na miejskiej ścianie) poświęcony Zygmuntowi Baumanowi, żołnierzowi NKWD, współpracownikowi zbrodniczej Informacji Wojskowej, wreszcie majorowi osławionego Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, odznaczanemu za walkę i wyłapywanie „bandytów” (czytaj: polskich patriotów walczących z sowiecką komuną). My, polscy podatnicy, płacimy za pseudonaukowe badania i dotujemy instytucje szkalujące Polskę i Polaków.

Nie do wiary


Na zbudowanie Muzeum Powstania Warszawskiego wydano w Polsce ok. 50 mln zł. Na dotację do powstania Muzeum Żydów Polskich – cztery razy więcej. Instytucja ta prezentuje nieprawdziwy obraz historii. Koncentruje się na „zbrodniach” Polaków na Żydach, ale zupełnie pomija np. fakt kolaboracji żydowskiej mniejszości z sowieckim okupantem po 1939 r. Lista przemilczeń i manipulacji jest de facto materiałem na książkę. Mechanizm jest prosty. Cytuje się pojedyncze świadectwa i opinie ludzi zwracających uwagę na polską obojętność. Pomija się te pokazujące, że było inaczej. Próżno na przykład szukać w Polin plansz z cytatami w stylu meldunku SS-Oberstgruppenführera Kurta Dalague z 5 maja 1940 r.: „Policja Granatowa w Generalnym Gubernatorstwie opieszale wykonuje swoje obowiązki, uprawia propagandę antyniemiecką i często pomaga Żydom”. Gdyby była to instytucja finansowana tylko z prywatnych pieniędzy, można byłoby ubolewać nad nierzetelnością i tendencyjnością podejścia. Mówiąc obrazowo, płacimy za to, że ktoś szuka na polu kija, którym może nam przyłożyć.

Zapłaciliśmy jako podatnicy nie tylko za powstanie Muzeum Żydów, ale również je na bieżąco dotujemy milionami złotych. Jest to bardzo profesjonalnie zrobiony popkulturowy przekaz, którego wydźwięk jest dla Polski zdecydowanie niekorzystny
Państwo Izrael uznaje za swój obowiązek kultywowanie stalinowskiej wersji II wojny światowej, przy jednoczesnym współdziałaniu diaspory żydowskiej z polityką historyczną państwa niemieckiego, która zmierza coraz mniej subtelnymi ruchami do nawet nie podzielenia się, tylko do przerzucenia odpowiedzialności za zbrodnie II wojny światowej między innymi właśnie i przede wszystkim na Polaków – komentował Grzegorz Braun, reżyser i publicysta.

Podobnych strzałów w kolano jest dziesiątki. Najbardziej znane to zapłacenie 3,5 mln zł (ponad 60 proc. planowanego budżetu filmu) za produkcję antypolskiego paszkwilu w formie thrillera Pokłosie. Oczywiście jest swoboda twórcza, każdy ma prawo robić takie filmy, jakie ma ochotę, ale dlaczego nasze podatki są przeznaczane na fikcję pokazującą Polaków w złym świetle? Nie jest tak, że nie ma projektów patriotycznych opowiadających historie z polskiego punktu widzenia. Po prostu nie ma woli, aby je finansować.

Frajerzy płacą


Na to, że za polskie pieniądze można robić antypolską propagandę, żydowskie organizacje wcale nie wpadły pierwsze. Pionierem w tej działalności był Związek Ukraińców w Polsce. Ostatnio 420 tys. zł trafiło do ukraińskiej gazety „Nasze Słowo” nazywającej Józefa Piłsudskiego „międzynarodowym terrorystą”. Tego typu działania trwają od lat. W mediach publicznych na kanale regionalnym finansowano programy dla mniejszości ukraińskiej, które atakowały Polaków i zakłamywały historię. Również tutaj ewidentnie antypolskie emisje nie miały wpływu na przerwanie dotacji. Polska wydaje się być jedynym państwem na świecie, które finansuje wrogą sobie propagandę, zaniedbując przy tym własną politykę historyczną. Ukraińcy na swoich forach internetowych nazywają nas wprost frajerami. W zeszłym roku związek ów wypuścił całą serię antypolskich filmików, w których źli Polacy prześladują dobrych Ukraińców. „Aż się wierzyć nie chce, że Związek Ukraińców, finansowany przez rząd – i to bardzo hojnie! – z kieszeni podatnika, współtworzy takie antypolskie i antykatolickie brednie. Co na to prawicowi politycy i dziennikarze? Co na to władze państwowe i kościelne?” – oburzał się ks. Tadeusz Isakowicz-Zalewski. Bez efektu. Antypolskie działania dotowanych przez Polskę instytucji lub organizacji nie mają żadnego wpływu na wstrzymanie im dotacji.

Pospolite ruszenie kontra zawodowcy


Nikt nie liczy, ile pieniędzy podatników trafia do instytucji zajmujących się szerzeniem antypolskiej propagandy. Oprócz dotacji dla mniejszości narodowych, kontrowersyjnych projektów pseudonaukowych mamy do czynienia z podobnymi działaniami na poziomie samorządów. Ostrożnie szacując, można mówić o kwocie ponad 100 mln zł rocznie. W tym czasie Polska nie zrobiła praktycznie nic, aby zacząć prowadzić spójną politykę historyczną. Taką próbą miała być prawdopodobnie Polska Fundacja Narodowa, ale okazała się medialnym niewypałem. Najwięcej robił i robi Instytut Pamięci Narodowej, ale dysponuje on znacznie mniejszymi pieniędzmi niż wspomniane antypolskie projekty. Po drugie, mamy do czynienia z niezrozumiałą wręcz asekuracją. Gdy IPN zrobił doskonałą animację pokazującą historię Polski w czasie II wojny światowej i komunistycznego zniewolenia, to przygotowano tylko wersje dźwiękowe polską i angielską. Dlaczego nikt nie spróbuje zrobić, niewielkim nakładem kosztów, wersji rosyjskiej, hebrajskiej, niemieckiej, by nie mówić o innych językach?

To, że w Polin ktoś wpadł na pomysł rysowania pomnika w Warszawie Baumanowi, człowiekowi, który służył w zbrodniczych organizacjach i nigdy za to nawet nie przeprosił, do końca życia kłamiąc i matacząc na temat swojej przeszłości, pokazuje, jak bardzo jesteśmy uważani za bezbronnych. Media podały, że mural Baumana zostanie zamalowany, ale bynajmniej nikt nie mówi o konsekwencjach za taki pomysł. Była to prowokacja, która zapewne na Zachodzie zostanie przedstawiona jako dowód polskiego antysemityzmu, bo tam świadomość uczestnictwa Baumana w zbrodniczym systemie jest zerowa.

Dziś głównym narzędziem antypolskiej propagandy jest retusz, by nie rzec – pisanie od nowa historii II wojny światowej. Z tą operacją czekano wiele lat na odejście ostatnich świadków historii, którzy mogliby protestować. Jeżeli nie przestaniemy płacić za antypolską propagandę, to skończymy jak ów kapitalista, który w słynnej opowieści Lenina sprzedał rewolucjonistom sznur, na którym go powieszono. W naszym wypadku jest gorzej. My nie tylko dostarczamy sznur, na którym nas chcą powiesić, ale także płacimy za niego i za budowę szubienicy.


© Jan Piński
22 czerwca 2018
źródło publikacji: „Ujawniamy: Strzał w kolano. Jak z pieniędzy polskich podatników finansowana …”
www.PolskaNiepodlegla.pl





Ilustracja © DeS

1 komentarz:

  1. W każdym kraju znajdzie się płatnych zdrajców, więc kłamstwa wypisywane przez bydlaków takich jak Engelking czy Grabowski to nic nowego i takich jak oni należy oczekiwać.
    Dużo ważniejszym pytaniem jest KTO IM PŁACI? I z tymi ludźmi powinniśmy walczyć, ich działania opisywać i przed nimi ostrzegać, a nie zajmować się pionkami przez nich opłacanymi, czyli ich tzw. agenturami. Agentury same zdechną gdy wyeliminujemy lub przystopujemy ich mocodawców, a samo ujawnienie publicznie ich mocodawców zwykle bardzo utrudnia im pozyskanie kolejnych agentur.
    Pozdrawiam,
    Michał Stanisławowicz

    OdpowiedzUsuń

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2