Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Pamięci bohaterów ŻZW. Kto przywróci należną pamięć o poległych żydowskich bohaterach?

Wrócę dzisiaj do kolejnej rocznicy powstania w warszawskim getcie. Pamiętam, że kiedy 26 czerwca 2007 r. z udziałem prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego dokonano wmurowania aktu erekcyjnego pod budowę Muzeum Historii Żydów Polskich, zastanawiałem się, czy w tym przybytku doczekają się w końcu historycznej sprawiedliwości bohaterzy z Żydowskiego Związku Wojskowego, którzy podczas powstania w getcie stanowili najsilniejszą powstańczą formację.

Pamiętam również, że zawsze przy okazji kolejnych rocznic powstania dyżurnym gościem wszystkich mediów i przewodnikiem po powstaniu był zmarły w 2009 r. Marek Edelman, a lewicowa Żydowska Organizacja Bojowa, której był współzałożycielem, uchodziła przez długie lata niemal za jedyne ugrupowanie walczące z Niemcami podczas powstania.

O Marku Edelmanie powinno się dzisiaj mówić zgodnie z prawdą, że był on przywódcą jednej z dwóch organizacji bojowych biorących udział w powstaniu, i to tej mniej znaczącej. Powojenna wersja historii pisana przez komunistów w sposób dla nich typowy zawłaszczyła zryw żydowskich powstańców i jedynym bohaterem uczyniła lewicującą Żydowską Organizację Bojową.
Niestety po 1989 r. niewiele się zmieniło. Marek Edelman został uczestnikiem obrad okrągłego stołu, a „reakcyjny” i niepoprawny politycznie Żydowski Związek Wojskowy nadal był systematycznie rugowany z historii. Duży w tym udział mieli żydowscy komuniści, którzy objęli wiele ważnych stanowisk państwowych w Polsce, a po transformacji dalej dbali o jedynie słuszną wersję historii.

Bohaterscy powstańcy z ŻZW zostali wybici niemal do nogi, co po wojnie ułatwiło ocalałej części przywódczej ŻOB w sposób wyjątkowo nieetyczny przypisać sobie wszelkie zasługi i przez lata wypinać piersi po ordery należne tym rzekomo jedynym przywódcom i bohaterskim bojownikom powstania w getcie. W 2008 r. doszło do kuriozalnej sytuacji. Przebywający w Polsce z okazji kolejnej rocznicy powstania w getcie prezydent Izraela Szymon Peres zignorował Marka Edelmana, za to Krzyżem Komandorskim Legii Honorowej odznaczył go w tę samą rocznicę prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Dlaczego tak się stało? Otóż Marek Edelman – człowiek niewątpliwie ideowy i wyjątkowo odważny – należał do Powszechnego Żydowskiego Związku Robotniczego (Bund), który był lewacką, antysyjonistyczną organizacją nastawioną wrogo także do środowiska ortodoksyjnych Żydów. Dlatego od samego początku Markowi Edelmanowi nie było po drodze ze środowiskami zaangażowanymi w budowanie państwa Izrael, a z kolei państwu Izrael nie po drodze było z Markiem Edelmanem i jemu podobnymi.

Wracając do powstania w getcie, trzeba przypomnieć, że ŻZW stawiał bohaterski odpór Niemcom od 19 do 27 kwietnia, a ŻOB jedynie kilkanaście pierwszych godzin. Podręczniki podają, że powstanie trwało od 19 kwietnia do połowy maja 1943 r., ale faktycznie po 27 kwietnia nie było walk, a głównie trwało wyszukiwanie i niszczenie licznych bunkrów i kryjówek. Zdarzało się, że likwidowano 30 takich miejsc dziennie. Hitlerowcy żartowali między sobą na temat ustanowienia specjalnego medalu dla wyspecjalizowanych „bunkermajstrów” rekrutujących się głównie z wysługującym się Niemcom Łotyszy, Litwinów i Ukraińców. Oprócz polowania na bojowników i ukrywającą się ludność najbardziej zażarcie walczyli oni o znajdujące się w bunkrach kosztowności, pieniądze – głównie dolary – a nawet konserwy. Wszystkich wyciągniętych z bunkrów natychmiast mordowano.

Cały czas brakuje nam też odpowiedzi na nurtujące wielu historyków pytanie. Pytanie, na które nie znalazło też odpowiedzi Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Co tak naprawdę wydarzyło się w bunkrze sztabu ŻOB przy ulicy Miłej 18? Dlaczego jedna grupa z tych, którym udało się uciec, pozostała w kanale, a tylko część z nich oddaliła się w bezpieczne miejsce ciężarówkami? No i na koniec pytanie najważniejsze. Czy ktoś dopisze dalszy ciąg tego bohaterskiego zrywu, czy może do końca w Polsce obowiązywać będzie wersja „Gazety Wyborczej” i Marka Edelmana, nad którego grobem podczas pogrzebu przemawiali: Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik i Aleksander Smolar? Kto przywróci należną pamięć o poległych żydowskich bohaterach z ŻZW, którzy walczyli pod żydowską i polską flagą i w dużej mierze byli polskimi przedwojennymi oficerami i żołnierzami żydowskiego pochodzenia oraz uczestnikami kampanii wrześniowej 1939 r.?


© Mirosław Kokoszkiewicz
26 maja 2018
źródło publikacji: „Warszawska Gazeta”
www.WarszawskaGazeta.pl







Ilustracja © domena publiczna / Archiwum ITP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2