Moje podejrzenia kierują się – po pierwsze – w stronę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która już i przedtem, to znaczy – w roku 2012 - przekonała mnie, że jest zdolna do każdego łajdactwa. Skłania mnie do tego również nazwisko prof. Jerzego Roberta Nowaka, które autor tego świństwa umieścił w charakterze sygnatariusza. Przypominam, że prof. Jerzy Robert Nowak, wraz z Waldemarem Łysiakiem oraz mną, był tzw. „figurantem” w operacji „Menora”, którą ABW prowadziła w roku 2012. Wtedy też anonimowy łajdak – a podejrzewam, że konfident działający na zlecenie ABW – na co wskazywałaby bezradność policji i prokuratury, która przez cały rok nie potrafiła skontaktować się z administratorem holenderskiego serwera, z którego fałszywkę wpuszczono do sieci, podczas gdy ja skontaktowałem się z nim w ciągu minuty – zamieścił w sieci fałszywkę w postaci mego rzekomego zobowiązania do współpracy z SB. Trudno zatem, żebym po tym wszystkim miał jakieś złudzenia co do ABW, prokuratury i niezawisłych sądów.
Po drugie – podejrzenia kieruję też w stronę jakiejś szajki żydowskiej, która mogła w ten sposób próbować ośmieszyć mnie i inne osoby, których nazwisk użyto w charakterze sygnatariuszy tej petycji – jako odwet za moje publikacje i wypowiedzi na temat bezzasadności żydowskich roszczeń majątkowych, wysuwanych wobec Polski. Dodatkową poszlaką wskazującą na taką możliwość jest to, że Polacy – obywatele amerykańscy, właśnie wysyłają prośby do prezydenta Trumpa, by nie podpisywał ustawy nr 447 JUST.
Oczywiście ani z pierwszym, ani w drugim przypadku nie mam najmniejszej nadziei, że sprawcy tego fałszerstwa zostaną wykryci i ukarani. Uważam, że do takich rzeczy ani ABW, ani wymiar sprawiedliwości w naszym nieszczęśliwym kraju jeszcze nie dorósł, a w tej sytuacji jedynym środkiem obrony jest jawność.
Ilustracja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz