Kiedy Izaak Zuckermann zbankrutował, to nie płakał, lecz wziął się za sprzedaż serków topionych, by odłożyć kapitał na kolejny business – pod Bankiem Rolnym, na Piotrkowskiej. Podchodzi do niego przyjaciel:
„Jak Ci leci, Icek?” – „Dziękuję, znakomicie...” (dobry businessman nigdy nie narzeka!) „To pożycz 100 złotych!” – „Niestety, nie mogę...” – „Dlaczego?” – „Mam wiążącą umowę z Bankiem Rolnym: ja nie udzielam pożyczek – a on nie sprzedaje serków...”
Jednak statystycznie obowiązuje zasada: „Czemuś biedny? Boś głupi! Skąd wiem, żeś głupi? Boś biedny!” No i ci biedacy stanowią większość – a więc w d***kracji rządzą.
W normalnym kraju obowiązuje podatek pogłówny: każdy płaci po 400 złotych miesięcznie. Biedacy, oczywiście, narzekają: „Dlaczego ja mam płacić tyle samo, co ten bogacz?” I mając Większość pomału zniżają podatki od biednych – a podwyższają od bogatych...
I co się dzieje?
Nic!!
Dawniej biedak zarabiał 1000 zł, z czego płacił te 400. Z chwilą zniesienia pogłównego i przyjęcia zasady, że od małych dochodów nie płaci się nic – wszyscy pracodawcy, jak jeden mąż, pomału obniżyli zarobki biedaków do 600. Przecież przedtem pracował za 600 na rękę – to teraz też będzie.
I odwrotnie: bogacz kiedyś zarabiał 10.000 – a teraz, płaci 50% podatku dochodowego... i zarabia 20.000. Przecież może pracownikom płacić tylko 600 zamiast tysiąca...
Tak więc po tej Wielkiej Reformie nie zmieniło się NIC!
W sferze realnej.
Natomiast w sferze werbalnej biedacy czują się strasznie. Przedtem zarabiali 1000, a przedsiębiorca 10.000: dziesięć razy więcej. Teraz bogacz zarabia nominalnie trzydzieści razy więcej!
„Krzywda” jest coraz większa.
To jeszcze można by wytrzymać. Ważna jest inna sprawa.
W d***kracji rządzący są równie głupi, jak ich wyborcy. Przedtem od każdego brali po 400 zł – więc o każdego „obywatela” dbali tak samo. Teraz od biedaka nie biorą nic – a od bogacza 10.000.
Więc zaczynają biedakami pomiatać, a szanować tylko bogatych!! Bo to od nich pochodzą pieniądze.
Jest to, oczywiście, złudzenie – ale tak im się wydaje.
Jeśli więc jakiś idiota chce, by biedni nie płacili podatków, a bogacze płacili wysokie podatki – to powinien wiedzieć, że za chwilę biedni zostaną popychadłami, a rządzić będą bogacze.
To właśnie dlatego tacy miliarderzy jak p.Warren Buffet i p.Wiluś Gates popierają wysokie podatki! Bo przy wysokich podatkach rząd jest od nich uzależniony. Oni pieniądze mają, na pieniadzach im mało zależy: chcą mieć wpływ na władzę!
A pieniądze na te podatki i tak pochodzą z pracy tych biedaków – którzy w dodatku teraz czują się poniżeni, że tak mało zarabiają.
Takie są skutki socjalizmu. Nieuniknione skutki – dodajmy.
Dlatego, jeśli ktoś chce zrobić biednym naprawdę dobrze, to powinien pod groźba karabinów wprowadzić ryczałtowy podatek osobisty – i zmuszać biedaków do płacenia.
I natychmiast zarobki biedaków zaczną rosnąć – a zarobki bogaczów maleć. Oczywiście: tylko na papierze. Ale to jednak co innego powiedzieć dziewczynie: „Zarabiam 10.000” – a co innego powiedzieć: „Zarabiam 100.000 – tylko ten przebrzydły rząd zabiera mi z tego 90%”....
Prawda, że to ładniej brzmi?
Więc jak: chcemy żyć w ustroju, gdzie wszystko się ładnie nazywa, biedacy nic nie płacą, bogacze płacą dużo, ale mają z czego – czy w ustroju, gdzie wszyscy są przez fiskusa goleni po równo? Po te 400 złociszy...
© Janusz Korwin–Mikke
12 września 2017
źródło publikacji:
www.korwin-mikke.pl
12 września 2017
źródło publikacji:
www.korwin-mikke.pl
Ilustracja © Rylec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz