Trick polega na tym, że butelki z Beaujolais Nouveau otwiera się w tej samej chwili na całym świecie. Oczywiście jakość wina od tego się nie poprawia, ale sprzedaż – jak najbardziej, bo masa ludzi pragnie uczestniczyć w jakimś rytuale. Ponieważ pod wpływem żydokomuny wzgardzili rytuałami religijnymi, a natura nie znosi próżni, toteż rajcują się tandetnymi rytuałami komercyjnymi. W związku z tym Beaujolais Nouveau rozwożone jest po świecie samolotami i podobno sama Japonia lotniczym frachtem sprowadza sobie corocznie 50 tysięcy butelek, a miliony ludzi jest przekonanych, że raczą się czymś wyjątkowym.
Podobnie jest w przypadku rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości po 123 latach rozbiorów. Rocznica ta będzie szczególnie uroczyście obchodzona właśnie w tym roku, jako że będzie to setna rocznica tego wydarzenia. Nie wiedzieć jednak czemu uznano, że odzyskanie niepodległości trzeba obchodzić 11 listopada, chociaż z punktu widzenia niepodległości Polski 11 listopada 1918 roku nic szczególnego się nie zdarzyło, jeśli oczywiście nie liczyć zawieszenia broni, jakie alianci podpisali z Niemcami na froncie zachodnim. Bo na terenie Europy Środkowej i Wschodniej Niemcy nadal panowały. Co więcej, po podpisaniu przez nie zawieszenia broni, bolszewicka Rosja uznała separatystyczny traktat pokojowy z Niemcami za nieważny i bolszewicy zamierzali postępować za wycofującymi się Niemcami i zajmować opuszczone przez nich obszary. Dzięki interwencji Romana Dmowskiego u aliantów, punkt XII zawieszenia broni przewidywał, ze Niemcy zostaną ewakuowani z Europy Wschodniej i Środkowej dopiero w momencie uznanym za właściwy. W ten sposób za niemiecką osłoną, Polska odzyskiwała niepodległość.
Odzyskiwała – bo to nie było wydarzenie jednorazowe, tylko proces rozciągnięty w czasie. 3 lipca 1917 roku Tymczasowa Rada Stanu, utworzona w następstwie aktu 5 listopada z 1916 roku, wydanego przez niemieckiego gubernatora generała Hansa Hartwiga von Beselera i austro-wegierskiego generała Karla Kuka, w obecności przedstawicieli władz okupacyjnych, przyjęła projekt tymczasowej organizacji polskich władz państwowych. Po tzw. „kryzysie przysięgowym”, to jest – po odmowie złożenia przez żołnierzy I i III brygady Legionów Polskich przysięgi na wierność cesarzowi niemieckiemu, wskutek czego żołnierze zostali internowani w Szczypiornie, a oficerowie – w Beniaminowie (dzisiaj Legionowo), 25 lipca Tymczasowa Rada Stanu wybrała Radę Regencyjną, początkowo w osobach księcia Zdzisława Lubomirskiego, kardynała Aleksandra Kakowskiego i Józefa Ostrowskiego, prezesa Stronnictwa Polityki Realnej. 3 stycznia 1918 roku Rada w wydała dekret o tymczasowej organizacji władz naczelnych w Królestwie Polskim. Wcześniej, bo 13 grudnia 1917 roku Rada Regencyjna utworzyła w Królestwie pierwszą Radę Ministrów pod przewodnictwem Jana Kucharzewskiego. Na skutek przyjęcia przez władze okupacyjne niekorzystnych dla Polski rozstrzygnięć w sprawie Ukrainy, rząd Jana Kucharzewskiego podał się do dymisji. W lutym 1918 roku Rada Regencyjna oświadczyła, że odtąd będzie „czerpać prawo sprawowania zwierzchniej władzy państwowej, opierając się na woli Narodu”. 7 października 1918 roku Rada Regencyjna, powołując się na tzw. 14 punktów Wilsona, stanowiących podstawę rokowań pokojowych z Niemcami (13 punkt przewidywał utworzenie niepodległego państwa polskiego, na terytoriach zamieszkałych przez ludność bezsprzecznie polską, z wolnym dostępem do morza, niepodległością polityczną, gospodarczą, z integralnością terytorialną zagwarantowaną przez konwencję międzynarodową.), proklamowała niepodległość Polski, 12 października przejęła od okupantów zwierzchnią władzę nad wojskiem, 25 października powołała rząd pod przewodnictwem Józefa Świeżyńskiego, który już nie zabiegał o akceptację władz okupacyjnych, a 28 października powołała generała Tadeusza Rozwadowskiego na Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. W listopadzie w Niemczech wybuchła rewolucja zapoczątkowana buntem marynarzy w Kilonii. W związku z tym Niemcy uwolniły z twierdzy w Magdeburgu Józefa Piłsudskiego i Kazimierza Sosnkowskiego i specjalnym pociągiem wysłali do Warszawy, dokąd przybyli 10 listopada. Następnego dnia Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu władzę wojskową i naczelne dowództwo nad wojskiem, a 14 listopada przekazała mu całość władzy państwowej i się rozwiązała. 16 listopada Józef Piłsudski notyfikował zwycięskim mocarstwom i reszcie świata istnienie niepodległego państwa polskiego, opartego na podstawach demokratycznych.
Warto zatrzymać się chwilę nie tylko nad tym rozciągniętym w czasie procesie odzyskiwania przez Polskę niepodległości, ale również nad sformułowaniem, ze 14 listopada Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu całość władzy państwowej. To znaczy – co konkretnie mu przekazała? Ano – cały utworzony wcześniej aparat państwowy, administracyjny, skarbowy, sądowniczy, oświatowy i wojsko, czyli – gotowe państwo. Dlatego też pogląd, jakoby „ojcem niepodległości polskiej” był Józef Piłsudski, nie wytrzymuje krytyki już na pierwszy rzut oka. Państwo bowiem zostało odtworzone właściwie bez udziału Józefa Piłsudskiego przez Radę Regencyjną, której zasługi zostały niemal całkowicie zapomniane na skutek propagandy rozpętanej przez wyznawców Józefa Piłsudskiego, który zdaje się też w tę propagandę uwierzył, a w każdym razie – udawał, że wierzy, podobnie jak dzisiaj Lech Wałęsa wierzy, że komunizm obalił on sam, no – może przy pomocy żony i dzieci. Mamy zatem do czynienia z „legendami”, czyli fałszywymi wersjami historii, podobnie jak na naszych oczach preparowana jest „legenda” Lecha Kaczyńskiego. Ma on pomniki i ulice w wielu miejscach, podobnie jak Józef Piłsudski. Tymczasem imieniem Zdzisława Lubomirskiego nazwane zostało rondo na warszawskiej Woli, a pomnika – o ile wiem - nie ma ani jednego. Podobnie kardynał Kakowski ma skromną uliczkę na warszawskiej Pradze, a pomnik – w Świętym Miejscu koło Przasnysza, zaś Józef Ostrowski nie ma w Warszawie nawet ulicy, o pomniku już nie wspominając.
Dlatego też, by te naprawdę zasłużone dla niepodległości Polski postacie ocalić od zapomnienia, 7 października br. odbędzie się w Warszawie Marsz Wolności i Suwereności. Rozpocznie się on o godzinie 11.00 na Placu Trzech Krzyży, a następnie przejdzie do Placu Zamkowego, pod Kolumnę Zygmunta. Co prawda większość pewnie wybiera się na Marsz 11 listopada, ale takie to już czasy nastały, że jednoczesne otwarcie butelek z francuskim sikaczem obchodzone jest jako wielka uroczystość rangi światowej, podobnie jak „legendarne” wersje ojczystej historii w Polsce. Warto zatem posmakować czegoś prawdziwego, zwłaszcza przy okazji obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz