Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Ostatni lincz Ku Klux Klanu

Jak jeden prawnik zniszczył Ku Klux Klan


Ostatni w USA lincz na czarnoskórym Amerykaninie miał miejsce w 1981 roku, w Mobile w stanie Alabama. Jego skutkiem był proces cywilny przeciwko Ku Klux Klanowi, którego członkowie zamordowali 19-letniego Michaela Donalda.

Wytoczył go zamożny i wpływowy prawnik Morris Dees. W 1984 r. ława przysięgłych nakazała rasistowskiej organizacji wypłacić 7 mln USD odszkodowania matce chłopca. Wypłata doprowadziła Ku Klux Klan do bankructwa i sprawiła, że organizacja straciła wpływy. Obecnie ma w USA tylko marginalne znacznie.

Zwłoki na drzewie


Wczesnym rankiem w sobotę 21 marca 1981 r. starszy mężczyzna wyszedł z domu na ulicę Herdon Avanue w miasteczku Mobile w stanie Alabama, by kupić gazetę. Zobaczył na drzewie znajdującym się na pustej działce przy 112 Hardon Avenue powieszonego czarnoskórego mężczyznę. Wrócił do domu i zadzwonił na policję. Jak się później okazało, był to pierwszy od ponad ćwierć wieku lincz dokonany przez białych mężczyzn na czarnym (poprzedniego dokonano w 1955 r. – od 1877 r. do 1950 r. w dwunastu południowych stanach USA linczowano średnio jednego czarnoskórego tygodniowo; w sumie w tym okresie zamordowano w ten sposób 3959 czarnoskórych osób).

Zanim jednak do niego doszło, trzy dni wcześniej,18 marca, miało miejsce zebranie lokalnego oddziału rasistowskiej organizacji, powszechnie nazywanej Ku Klux Klanem, albo po prostu Klanem (jej oficjalna nazwa – działała legalnie – brzmiała The Unitet Klans Of America, czyli Zjednoczone Klany Ameryki). To była już trzecia odsłona działalności tej organizacji. Pierwsza miała miejsce po przegranej przez Południe wojnie secesyjnej w latach 1865–1870, druga od 1915 do 1940 r. a trzecia od 1946 r. W okresie międzywojennym, gdy Ku Klux Klan był u szczytu swojej potęgi, należało do niego 3 do 6 mln Amerykanów. W latach 80. Ku Klux Klan był jedynie cieniem dawnej organizacji, a liczba jego członków liczyła się zaledwie w tysiącach. Ciągle jednak w południowych, byłych niewolniczych stanach USA miała sporo sympatyków.

Jak pisze Laurence Leamer w książce „The Lynching. The Epic Courtroom Battle That Brought Down the Klan” (Lincz. Epicka walka w sądzie, która doprowadziła do upadku Ku Klux Klanu) 18 marca 1981 r. członkowie Ku Klux Klanu wzięli udział w spotkaniu. Byli wzburzeni tym, że czarnoskóry Josephus Anderson, którego oskarżono o zabicie w czasie napadu na bank białego policjanta, Gene’a Ballarda, będzie sądzony przez ławę przysięgłych składającą się z jedenastu czarnych członków i jednego białego. Było dla nich oczywiste, że czarni nie skażą „swojego”. „Jeżeli czarnemu uchodzi na sucho zamordowanie białego, nam powinno ujść na sucho zabicie czarnego” - oświadczył 64-letni Benny Hays tzw. Wielki Tytan, czyli najwyższy rangą przedstawiciel Klanu na południu stanu Alabama.

21 marca wieczorem, o 22.00, telewizja podała, że przysięgli nie mogli ustalić jednogłośnego wyroku i sędzia unieważnił proces. Członkowie Ku Klux Klanu byli przygotowani na tę wiadomość. Wcześniej tego wieczoru dwóch z nich, syn Benny’ego Haysa 26-letni Henry Hays i 17-letni James „Tiger” Knowles (nazywany był Tiger, czyli tygrys, ponieważ gdy się urodził, ważył ponad 6 kg), wsadzili to bagażnika auta Haysa pożyczoną od matki innego członka Klanu, Franka Coxa, linę holowniczą, na której Knowles zawiązał trzynaście węzłów i pętlę na końcu. „Cholerny czarnuch się wykręcił” - oświadczył Hays, słysząc wiadomość w telewizji.

Zabić czarnego


Wraz z Knowlesem wyszli z domu, wsiedli do 10-letniego Buicka Wildcata należącego do Hayesa i ruszyli na poszukiwania czarnoskórego, którego mogliby zlinczować. Benny Hayes, ojciec Henry Haysa, zdawał sobie sprawę z tego, co zamierzają robić, bo wcześniej powiedział im, by nie robili niczego do piątku, kiedy to miał zamiar zamknąć kilka transakcji sprzedaży nieruchomości na ulicy (pracował jako pośrednik) i nie chciał, by kupujący się przestraszyli i wycofali.

Michael Donald
Było już po 11 wieczorem, kiedy Hays i Knowles dotarli autem w okolice rzeki Mobile. Nie było łatwo znaleźć o tej porze kogokolwiek na ulicy, a w szczególności Murzyna bez towarzystwa. Zwrócili uwagę na czarnoskórego rozmawiającego przez telefon, ale zdecydowali się zostawić go w spokoju, bo nie chcieli wychodzić z auta. Po kolejnych 25 minutach zauważyli szczupłego, 19-letniego Murzyna mierzącego ok. 178 cm wzrostu, idącego Davis Avenue. Był nim, jak się wkrótce okazało, niejaki Michael Donald.

Hays z Knowlesem podjechali do niego i się zatrzymali. Knowles wychylił się przez okno i zapytał przechodnia o drogę do Powell Social Club, lokalnego klubu dla czarnych. Donald udzielił im wskazówek, ale Knowles poprosił go, by podszedł bliżej. Kiedy to zrobił, mężczyzna wyciągnął pistolet i kazał Afroamerykaninowi wejść do auta, na tylne siedzenie, co też ten posłusznie zrobił. Samochód ruszył i skierował się do pobliskiego lasu. W czasie jazdy napastnicy kazali chłopcu opróżnić kieszenie. Ten wyciągnął portfel i zaczął błagać o życie: „Proszę, nie zabijajcie mnie. Możecie pobić mnie, zrobić ze mną co chcecie, ale nie zabijajcie mnie!”. „Nie zostaniesz zabity” – oświadczył Hays i dodał: „Ile masz lat?”. „Dziewiętnaście” – odpowiedział porwany.

W międzyczasie dotarli to lasu i kazali chłopcu wyjść z auta. „Proszę, nie zabijajcie mnie” - błagał ciągle Donald. „Puśćcie mnie” - kontynuował. „Uspokój się” – oświadczył Knowles - „Nic ci się nie stanie”. W tym momencie Donald rzucił się na Knowlesa, przewracając jego i jego wspólnika. W czasie walki Haysowi wypadł nóż. Donald chwycił go w rękę, ale porywacze wyrwali mu go i bili dotąd aż zauważyli, że przestał odpowiadać na ich ciosy. Na chwilę przestali i odstąpili. Wówczas Donald złapał gałąź, którą miał pod ręką, ale mężczyźni po chwili mu ją odebrali, powalili i przytrzymali go leżącego na ziemi.

Wtedy Hays poszedł do bagażnika i przyniósł linę. Podczas gdy Knowles trzymał ręce chłopca, drugi oprawca założył mu pętlę na szyję. Hays położył Donaldowi podeszwę buta na twarzy i zaczął ciągnąć za linę tak, by go udusić. Gdy chłopiec nie przestawał walczyć i co chwilę udawało mu się wstać, wtedy Knowles zaczął go uderzać gałęzią, podczas gdy Hays kontynuował duszenie. Po chwili zamienili się rolami. Po kilkudziesięciu sekundach Donald upadł. Hays jednak nie przestawał okładać go gałęzią, Knowles tak mocno zacisnął pętlę, że złamał mu kość w szyi i przeciął skórę.

Chwilę później chłopiec przestał oddychać. „Myślisz, że nie żyje ?” - zapytał Knowles. Jeden z morderców wziął nóż i dla pewności poderżnął Michaelowi Donaldowi gardło. Wrzucili zwłoki do bagażnika i zawieźli je na Herndon Avenue, ulicę w mieście, przy której mieszkało wielu członków Ku Klux Klanu, w tym jeden z morderców, Henry Hays. Tam powiesili zwłoki Donalda na drzewie tak, by wyglądał na ofiarę linczu (miało to być przestrogą dla innych czarnoskórych Amerykanów). Na jednej z sąsiednich działek postawili i podpalili krzyż, symbol Ku Klux Klanu.

Trochę później Henry Hays zadzwonił do ojca – Benny Hayesa – i powiedział: „Po drugiej stronie ulicy wisi czarnuch”. A następnie obdzwonił lokalnych dziennikarzy, informując ich o tym samym. Lokalna policja rozpoczęła śledztwo, ale nie udało jej się ustalić morderców chłopca. Dowiedzieli się natomiast, że Michael Donald był niewadzącym nikomu chłopcem z ubogiej rodziny. Pracował, wkładając ulotki do gazety „Mobile Register” (zarabiając w ten sposób 125 USD tygodniowo), a także uczył się w Carver State Technical College, by zostać murarzem. Większość z tego, co zarabiał, oddawał matce. Lubił czytać komiksy i tańczyć, często popisując się przed rodziną i naśladując Jamesa Browna. Starał się unikać kłopotów i zwykle wieczorami siedział w domu. Tym razem wyszedł dlatego, że jego siostrzenica poprosiła go, by kupił jej paczkę papierosów.

Walka o sprawiedliwość


Thomas H. Figures (2014)
Jednak kilka osób w miasteczku Mobile nie chciało się pogodzić z tym, by bestialskie morderstwo uszło na sucho. Jedną z nich był 36-letni prawnik i asystent prokuratora, czarnoskóry Thomas H. Figures (był jedynym czarnoskórym asystentem prokuratora w stanie Alabama). W tej sprawie współpracował ze swoim młodszym bratem, senatorem Michaelem Figuresem. Uważali oni, że jedyną szansą na ukaranie sprawców będzie przejęcie śledztwa przez policję federalną i silnie lobbowali osoby, które miały kompetencje, by podjąć taką decyzję. Jednak samo morderstwo czarnoskórego nie było wystarczającym powodem, by władze federalne miały prawo wkroczyć. Do tego trzeba było wykazać, że sprawcy mieli zamiar złamać konstytucyjne prawa Donalda. Ostatecznie pod koniec 1982 r. FBI zdecydowało się przejąć śledztwo i ponownie otworzyć sprawę. W styczniu 1983 r. do sprawy przydzielono agenta specjalnego, Jamesa Bodmana.

Bodman miał zaledwie kilka lat do emerytury, ale zdecydowano się na niego, ponieważ w latach 60. w stanie Missisipi prowadził śledztwa przeciwko Ku Klux Klanowi. Mimo tego nie palił się do tej pracy. Kiedy spotkał po raz pierwszy Figuresa, wypalił: „Dlaczego do cholery chcesz otwierać tę puszkę z robakami?”. Ostatecznie Bodman wziął się pracy, którą rozpoczął od ponownego przesłuchania wszystkich świadków. Kiedy wydawało mu się, że jego praca pójdzie na marne, 10 lutego 1983 r. w czasie przesłuchiwania jednego z członków Klanu, Teddy Kyzara, ten nagle powiedział: ”Nie widziałem tego, co inni robili. Jedyne co zobaczyłem, to jak kiedy oni przyszli, to Knowles miał koszulkę całą we krwi”.

Agent FBI James Bodman
podczas prelekcji (2016)
Ta informacja nie pojawiła się we wcześniejszych zeznaniach świadków. Bodman zrozumiał, że znalazł punkt zaczepienia, który może mu pomóc rozwiązać sprawę. Nie miał żadnych dowodów na udział Knowlesa w morderstwie, ale postanowił zacząć go nękać za inną sprawę. Chodziło o podpalenie przez Knowlesa pickupa, którego ten wziął na kredyt, a nie miał ochoty go spłacać. Po spaleniu zgłosił jego kradzież na policji, by wyłudzić odszkodowanie. Knowlesa aresztowano, a następnie poinformowano go, że będzie musiał czekać na proces w więzieniu.

10 czerwca 1983 r. Knowles zadzwonił do Bodmana i oświadczył, że chce się spotkać. Spotkanie miało się odbyć w nocy, na przyhotelowym parkingu. O 23. 30 morderca pojawił się wraz z adwokatem w umówionym miejscu. Wówczas Bodman wypalił: „Tiger, nie okłamuj mnie. Wiem, że nie chcieliście go zabić. Rzucił się na was, sprawa wymknęła się spod kontroli”. Bodman zaprezentował Knowlesowi wersję wydarzeń, która pozwalała mu na wyjście obronną rękę z całego wydarzenia. Spędziłby trochę czasu w więzieniu, ale wyszedłby na tym znacznie lepiej niż drugi morderca Hays. „Naprawdę, panie Bodman. Nie chcieliśmy tego zrobić” - oświadczył Knowles, a następnie zaczął opowiadać agentowi FBI swoją wersję wydarzeń, którą zakończył tym, że zauważył, iż gardło Donalda zostało podcięte i że zrobił to Hays.

„Posłuchaj Tiger, federalni mogą ocalić twoje życie, ale musisz działać szybko” - oświadczył Bodman. Następnego dnia Knowles podpisał zeznanie. To jednak nie wystarczyło. By skazać Haysa, Knowles musiał zeznać to, co wcześniej powiedział agentom w sądzie. Agenci zaproponowali Knowlesowi, że zapomną o sprawie z ciężarówką. Dostanie za udział w morderstwie dożywocie, ale wyjdzie wcześniej na warunkowe wcześniejsze zwolnienie. Dodatkowo zostanie objęty programem ochrony świadków, a karę będzie odbywać w innym stanie.

Aresztowany Francis Hays, 1983
W dniu, w którym Knowles zgodził się w sądzie federalnym zeznawać przeciwko Haysowi, ten został aresztowany. Henry jechał właśnie na stacje benzynową Hudson Oil, którą miał prowadzić. Nie mógł uwierzyć, że areszt i oskarżenie nastąpiły w momencie, kiedy w życiu zaczęło mu się tak dobrze powodzić. Po rozprawie ława przysięgłych potrzebowała 3 godzin i 42 minut, by ustalić wyrok. Henry Hays został uznany za winnego morderstwa i skazany na dożywotnie więzienie. Jednak kara, o której zadecydowali przysięgli była z prawnego punktu widzenia jedynie rekomendacją dla sędziego.

Śmierć za śmierć


Powszechnie uważano, że jest to jedynie formalność, ponieważ w latach 80. sytuacja, by pochodzący z wyborów sędzia nie posłuchał „woli ludu”, czyli zdania przysięgłych, nie zdarzała się. A jednak sędzia Braxton L. Kittrell zdecydował się skazać Henry’ego Haysa na karę śmierci. Kiedy morderca usłyszał wyrok, nawet nie drgnął. Żaden mięsień na jego twarzy nie wykazał, że coś poczuł. Za to matka Michaela Donalda, która była wtedy na sali, zaczęła płakać.

Hays został przeniesiony do celi śmierci w więzieniu Holman znajdującym zaraz za granicami miasteczka Mobile.

Morris Dees (2015)
Zanim jednak do skazania Haysa doszło, sprawą morderstwa Michaela Donalda zainteresował się Morris Dees, zamożny prawnik, który zbił fortunę na prowadzeniu sklepu wysyłkowego. W 1969 r. zdecydował się go sprzedać za równowartość dzisiejszych 30 mln USD ( 120 mln zł) i założyć za te pieniądze kancelarię adwokacką, która walczyłaby pro bono z łamaniem praw człowieka. Nazwał ją Southern Poverty Law Center (Południowe Centrum Prawa dla Niezamożnych). Już w 1975 r. magazyn „Time” określił Deesa „drugim najbardziej znienawidzonym człowiekiem w Alabamie” (zaraz po jednym federalnym sędzim). Kiedy w czerwcu 1983 r. Dees przeczytał o aresztowaniu Knowlesa i Haysa za morderstwo na tle rasowym, wiedział już, że chciałby, by jego organizacja była zaangażowana w tę sprawę. Prawnik zadzwonił do czarnoskórego senatora Michaela Figuresa i poprosił go o pomoc w dotarciu do matki Michaela Donalda, Beulah Donald. Chciał poprosić ją o wyrażenie zgody na wytoczenie w jej imieniu procesu cywilnego Ku Klux Klanowi o odszkodowanie za zamordowanie jej syna. 14 czerwca 1984 r. Dees złożył w sądzie federalnym w mieście Mobile pozew cywilny o odszkodowania w wysokości 10 mln USD przeciwko United Klans of America i kilku wybranym członkom tej organizacji. Oczywiście prawnik zdawał sobie sprawę z tego, że organizacja nie miała tylu pieniędzy, ale uważał, że wyrok na wysoką kwotę powinien nadać rozgłosu sprawie i zadziałać odstraszająco.

Dees nie zdawał sobie sprawy, na jakie niebezpieczeństwo się naraża. Cztery dni po złożeniu pozwu znany z liberalnych poglądów dziennikarz radiowy Alan Berg został zastrzelony na podjeździe swojego domu. Dees zaczął nosić ze sobą wszędzie pistolet Beretta i chodzić z ochroniarzem. Ochroniarzy zatrudniono także w siedzibie SPLC oraz w domu prawnika (ochrona kosztowała 20 tys. USD miesięcznie i była największym kosztem ponoszonym przez SPLC). Środki ostrożności okazały się uzasadnione.

Robert M. Shelton (fot. z 1969 r.)
Zaledwie kilka dni po złożeniu pozwu, w sierpniu 1984 r. w siedzibie SPLC pojawił się Louis Beam, Wielki Smok Teksańskich Rycerzy Ku Klux Klanu wraz z dwoma towarzyszami twierdząc, że „chce przeprowadzić wywiad” z Deesem. Ludziom Klanu pokazano drzwi, a Dees zbytnio nie przywiązywał wagi do tego incydentu, dopóki miesiąc później nie dowiedział się od agentów FBI, którzy otrzymali tę informację od informatora policji z Klanu, że jego życie jest poważnie zagrożone. Potencjalnymi zabójcami mieli być członkowie Ku Klux Klanu, ci sami ludzie, którzy zabili dziennikarza Alana Berga.

Znalazło to swoje potwierdzenie podczas comiesięcznego spotkania Klanu. W jego trakcie przywódca rasistów, Robert Shelton oświadczył, że Dees jest „człowiekiem, którego nie potrzebujemy”. Ta sugestia w praktyce działania Klanu oznaczała wyrok śmierci na prawnika. Dees jednak starał się prowadzić w miarę możliwości normalne życie. Było to jednak trudne. 3 grudnia 1984 r. strażnicy na ranczu Deesa trafili na dwóch mężczyzn, którzy na widok ochroniarzy rzucili się do ucieczki. Kiedy kilka tygodni później przygotowywał się do świąt wraz z 14-letnią córką Ellen, nagle w radio ochroniarza, który znajdował się z Deesem w domu, odezwał się głos: „Jezus Chryste, ktoś tam jest! Słyszycie mnie? Dwóch mężczyzn w kamuflażu; mają kałasznikowa albo inny karabin!” - mówił jeden ze strażników, który był na zewnątrz. Dees złapał Berettę, a Ellie wzięła swój pistolet kaliber 22, którego obsługi nauczył ją ojciec. Ostatecznie zabójcy zostali spłoszeni i uciekli, ale córkę prawnika kosztowało to mnóstwo nerwów. „Dlaczego bierzesz takie sprawy, tatusiu? Dlaczego nie możesz być zwykłym prawnikiem jak wszyscy inni?” - zapytała.

Tymczasem Dees miał poważny problem ze sprawą cywilną. By uzyskać wyrok, musiał udowodnić, że morderstwo Michaela Donalda nie było wybrykiem członków klanu, ale skutkiem działalności organizacji. Jak na razie, nie miał na to żadnych dowodów. Podczas jednej z rozpraw podszedł do Bennego Haysa, ojca Henry’ego, wyciągnął do niego rękę i oświadczył: „Panie Hays, bardzo mi przykro, że pana syn jest w celi śmierci. Nie jestem zwolennikiem takiej kary. Sam mam dzieci. Wiem, jak musi się pan czuć teraz. Musi być panu naprawdę ciężko”. Hays nie uścisnął dłoni Deesa. Jego słowa zrobiły jednak na członku Klanu wrażenie. Od dawna szukał sposobu, by odegrać się na pródcy organizacji - Sheltonie - który odmówił sfinansowania obrony jego syna.

Benny sypie


Niedługo po tym, jak Dees wrócił z rozprawy do domu, otrzymał list od Benniego Haysa. Pisał on w nim: „Ładnie odniosłeś się do mnie i mojej żony. Zupełnie innej reakcji oczekiwałem po tym, co o tobie słyszałem. Mam wiele cennych informacji. Jestem skłonny przekazać je w zamian za układ”. Po negocjacjach przekazał prawnikowi dokumenty, których większości nie znał nikt poza członkami Klanu. Miały one tytuły takie jak: „Wstęp do Zjednoczonych Stanów Ameryki”, „Zasady Zjednoczonych Klanów”, „Cud Białej Rasy”, „Konstytucja Klanu w Akcji”, a także egzemplarze pisma członków organizacji „Fiery Cross”. Te ostatnie zainteresowały prawnika tak bardzo, że skontaktował się z organizacją monitorującą przejawy agresji w stosunku do Żydów w mediach Anti Defamation League, która miała każdy wydany egzemplarz „Fiery Cross”.
"Fiery Cross", nr.15/1979

W sądzie Dees przedstawił numer 15 pisma z 1979 r., w którym znajdował się rysunek, pod którym było napisane. „To straszne jak czarni są traktowani. Biali powinni traktować ich tak, jak na to zasługują”. Powyżej znajdował się Murzyn z głową w pętli tak, jak by został powieszony. Dees wezwał Knowlesa na świadka, który zeznał, iż widział ten rysunek i uznał go za zachętę do wieszania czarnych Amerykanów. Dodał także, że zabicie Michaela Donalda był rozkazem od Bennego Haysa dla niego i Henry’ego Haysa. W mowie końcowej prawnik Ku Klux Klanu próbował sprytnie ratować sytuację, utrzymując, że działania Haysa i Knowlesa był ich indywidualną inicjatywą i karanie za nią organizacji oznaczałoby karę za wyznawane poglądy, być może kontrowersyjne, ale jednak poglądy. I przyrównał Klan do innych wzbudzających kontrowersje organizacji takich jak walczące z aborcją stowarzyszenia obrońców życia. Wśród ich członków zdarzali się ludzie, którzy strzelali do lekarzy dokonujących przerwań ciąży, za co te organizacje nie ponosiły konsekwencji. Ostatecznie przysięgli udali się na naradę i o 19.10, po czterech godzinach, powrócili z wyrokiem.

Wyrok mówił, że przysięgli uznają organizację United Klans of America za odpowiedzialną za śmierć Michaela Donalda i nakazują wypłacić jego matce 7 mln USD odszkodowania. Kwota, choć mniejsza niż domagał się Dees, była tak olbrzymia, że zrobiła wrażenie na wszystkich obecnych na sali. Następnie przysięgli po kolei podchodzili do matki Michaela Donalda, podawali jej ręce, niektórzy brali ją w ramiona i mówili, że bardzo jej współczują. Kobieta powiedziała później na konferencji prasowej: „Nie chciałabym, żeby jakkolwiek inna matka musiała przechodzić przez to, co ja. Mam nadzieje, że ten wyrok w tym pomoże”.

Kwota 7 mln USD odszkodowania od Ku Klux Klanu była szeroko komentowana w całych Stanach. „The New York Times Magazine” poświęcił matce Michaela okładkowy tekst zatytułowany „Kobieta, która pokonała Klan”. Jej skrzynka pocztowa wypełniła się listami z gratulacjami od ludzi z całej Ameryki. Kiedy doszło do egzekwowania wyroku od Klanu, okazało się, że jedynym istotnym majątkiem organizacji jest budynek, w którym znajdowała się jej siedziba, a który zlicytowano za 50 575 USD, czyli mniej niż jeden procent należnej kwoty. Matka Michela kupiła sobie za te pieniądze pierwszy w życiu własny dom. Zmarła we wrześniu 1988 r. kilka miesięcy po przeprowadzce do nowego miejsca.

Ku Klux Klan wyraźnie podupadł po wyroku z 1984 r. i obecnie ma w całych USA zaledwie kilka tysięcy członków. Egzekucja Henry Haysa została wykonana tuż przed północą 5 czerwca 1997 r. W ciągu poprzednich lat w celi śmierci morderca zdążył zaprzyjaźnić się z kilkoma czarnoskórymi, którzy stanowili większość oczekujących na egzekucje w stanie Alabama (od 1930 r. stan pozbawił życia 118 czarnych i 32 białych). Jego nowi przyjaciele dostarczali mu narkotyki, które złagodziły jego strach przed śmiercią.

Dzień po egzekucji duchowny, który wyspowiadał Haysa, powiedział, że w czasie spowiedzi ten przyznał się do morderstwa. Miał powiedzieć, że James Knowles zgodnie z prawdą opisał w sądzie przebieg wydarzeń. Z jednym wyjątkiem: to Knowles, a nie on poderżnął Donaldowi gardło na koniec. Tymczasem sam Knowles spędził w więzieniu 25 lat, z czego 20 lat w odosobnieniu i od kilku lat jest na wolności. Ulica Herndon Avenue, na której mieszkało wielu członków Ku Klux Klanu i na której powieszono zwłoki Michaela Donalda, została w 2006 r. przemianowana na Michael Donald Avenue.


© Aleksander Piński
21 marca 2018
źródło publikacji: „O jeden lincz za daleko” / dwutygodnik „Bez Cenzury”
www.bezc.pl





Ilustracje:
Fot.1 © CC-BY-SA / KAMiKAZOW
Fot.2 © Harper-Collins Publishers
Fot.3 © domena publiczna
Fot.4 © domena publiczna / Federalne Biuro Śledcze
Fot.5 © David Campbell / Uniwersytet Stanowy w Arizonie
Fot.6 © brak informacji / Friends of Fairhope Museum of History
Fot.7 © brak informacji / Uniwersytet Południowej Alabamy
Fot.8 © domena publiczna / Tim Pierce
Fot.9 © brak informacji / Biblioteka Kongresu Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej
Fot.10 © brak informacji / Urząd Prokuratora Publicznego, Mobile, Alabama
Fot.11 © brak informacji / New York Times
Fot.12 © CC-BY-SA / Jodybwiki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2