„Świętowanie imienin Hitlera” przeleżało osiem miesięcy, zanim materiał ten opublikowała TVN, najwyraźniej uczestnik prowokacji. TVN – dziś jest własnością amerykańskiej spółki (dwa kluczowe stanowiska menadżerskie pełnią tam Żydzi), ale kadry lokalne pełne są „stokrotek”. Wyemitowany przez TVN materiał śmierdzi o milę prowokacją już nie grubymi nićmi, a szpagatem, szpinerem szytą.
Prowokacja dokonana przez ambasador Izraela na polecenie premiera Izraela cuchnie równie mocno: ujawniono przecież, że przygotowywana nowelizacja ustawy IPN-owskiej od dwóch lat konsultowana była z ambasadą Izraela, bez zastrzeżeń z jej strony. Ciekawe, jakie jeszcze projekty ustaw rząd konsultował z ambasadą Izraela? Czy nie wystarczy, że przepisujemy brukselskie dyrektywy, zanim staną się w Polsce obowiązującym prawem? Ostateczne „dozwolieno cenzuroj” daje Tel-Aviv?...
Obydwie ściśle skoordynowane w czasie prowokacje spełniły swój cel. Gdy prezydent, premier, ministrowie i cała publiczna TV skoncentrowały się na tych wydarzeniach – zabrakło woli i odwagi, by jakakolwiek władza polska choćby zająknęła się na temat wydarzenia, które obydwie te prowokacje miały właśnie przykryć: na temat projektu ustawy 447 procedowanej akurat w amerykańskim Kongresie. Tam chodzi o mienie polskie wartości 65 miliardów dolarów, którego przejęcie przez Żydów stworzyłoby w Polsce nieodwracalne konsekwencje ekonomiczno-polityczne; tu, w tych dwóch prowokacjach, chodzi o absurdalne zarzuty, których odpieranie pochłania całą energię rządu… Gorzej jeszcze: obydwie te celowe prowokacje skutecznie onieśmieliły władze polskie przed podjęciem z Amerykanami rozmów na temat ustawy 447!
Rodzi się jak najbardziej uzasadnione przypuszczenie, że prezydent i rząd (i naczelnik-prezes)świadomie dali się ograć przedsiębiorstwu holocaust.
Polityczny serwilizm wobec polityki Izraela i rasistowskich, żydowskich tendencji w żydowskiej diasporze i (sądzę, że polityczną korupcja podszyty) zaczął sie już po 1989 roku, wraz z rządem Tadeusza Mazowieckiego. Kolejne rządy brnęły w tę sprzedajność polityczną, za wyjątkiem krótkotrwałego rządu Jana Olszewskiego.
Jednak stosunki polsko-żydowskie i polsko-izraelskie nabrały szczególnej ostrości w roku 2011, kiedy rząd Izraela powołał agencję HEART: organ rządu Izraela powołany w tym jedynym celu, aby wspierał inicjatywy żydowskich organizacji z przedsiębiorstwa holocaust w Ameryce mające na celu ograbienie Polski z majątku wartości 65 miliardów dolarów. Powołanie takiego organu oznaczało, że samo państwo Izrael włączyło się do wrogiej wobec Polski działalności. Co więcej: oznaczało, że rząd Izraela wspiera żydowski rasizm, gdyż na zasadzie rasistowskiej – negacji spadkobrania obowiązującego w Ameryce, Europie i wszędzie na świecie – oparte są te żądania majątkowe wobec Polski ( nieważne jest obywatelstwo- ważna jest tylko rasa).
Utworzenie agencji HEART było, po pierwsze:
- momentem dogodnym do umiędzynarodowienia przez polskie władze kwestii rasistowskich podstaw tych żądań;
- po wtóre: momentem właściwym do zdefiniowania polityki Izraela jako wrogiej Polsce, z wszystkimi konsekwencjami takiego zdefiniowania. Odwołanie ambasadorów, obniżenie rangi przedstawicielstw dyplomatycznych, ograniczenie ruchu wizowego, wywołanie sprawy na forum ONZ, w Brukseli… - to tylko niektóre środki, jakich władze polskie mogły użyć w odpowiedzi na utworzenie przez władze Izraela agencji HEART.
…Ale w 2011 roku władze polskie zadowoliły się oświadczeniem …Bartoszewskiego (przy okazji afiliowania tej agencji w Brukseli!), że „działalność agencji HEART nie będzie dotyczyć Polski”… - co zresztą już nazajutrz zdementował szef tej agencji, oświadczając: „Przeciwnie, będą one dotyczyły głównie Polski!”…
Czy Bartoszewski wziął pod stołem jakieś pieniądze za swą „porękę”?
Aż trudno wyobrazić sobie, jak niewielką ilością rozumu kierowały się władze polskie w stosunkach z Izraelem wtedy – i później; łatwiej wyobrazić sobie, ile pieniędzy mogły brać „dołem” za swą ślepotę i bezmyślność.
Później trwała nadal polityka ślepej, uspakajającej wazeliny: te sesje wyjazdowe rządu polskiego w Izraelu… te zapewnienia o dobrych stosunkach polsko-izraelskich… te deklarację o ściganiu „antysemityzmu”, jakby był on jakimś problemem w Polsce… te pieniądze lekką ręką wydawane na propagandę żydowskiego rasizmu w Polsce…
I PiS-owski rząd wierzył, iż łapówka wręczona Żydom w postaci „Ustawy o stosunku państwa polskiego do gmin wyznaniowych żydowskich” z 1997 roku (słowo „zwrot” zamiast „nadanie”…)pomogła nam w przyjęciu do NATO w roku 1999, i że na tym skończą się żydowskie próby rabowania Polski… Przypomnijmy też, że to Lech Kaczyński – jako minister sprawiedliwości – zgodził się przerwać ekshumację zwłok w Jedwabnem „na prośbę dwóch rabinów z Ameryki”, uniemożliwiając wyjaśnianie sprawy. Umożliwiło to potem Bronisławowi Komorowskiemu stwierdzenie, że „naród polski musi przyzwyczaić się do myśli, że i on był sprawcą holocaustu” ; wcześniej Kwaśniewski przepraszał za Jedwabne „w imieniu narodu polskiego”… Czy wszyscy trzej wzięli jakieś polityczne łapówki za swą usłużność dla żydowskiej, rasistowskiej propagandy?
Teraz mleko się rozlało: żydowski rasizm przestał ukrywać swą twarz, nawet już nie próbuje! Ale rząd premiera Morawieckiego i prezydent Duda udają, że Izrael to nadal „partner”, a nie wróg, który chce nas obrabować z mienia. Toteż koncentrują się na „dobrych stosunkach z partnerem”, zamiast reagować adekwatnie do tej żydowskiej wrogości. Ulegając bezmyślnie dwóm skoordynowanym prowokacjom, których celu nie sposób nie zauważyć – prezydent i rząd zaniedbują całkowicie sprawę ustawy 447 na gruncie amerykańskim; przynajmniej nic nam nie wiadomo, by cokolwiek przedsięwzięto w tej kwestii, wokół której przecież rozgrywa się „cały ten zgiełk”.
Tymczasem rząd Izraela szantażuje, że jeśli ustawa o IPN wejdzie w życie – Kneset uzna Polska za „kraj, który neguje holocaust”. Znaleźli się już amerykańscy kongresmani i piszą list… Nie ma więc najmniejszych wątpliwości, że żydowski rasizm przystąpił do generalnego szturmu na Polskę, i że nie o absurd zarzutów idzie, ale o wielkie pieniądze.
W 1939 roku przeciwstawiliśmy się rasizmowi niemieckiemu.
W rozmowach z Amerykanami (i nie tylko: od czego scena ONZ, brukselski amfiteatr i placówki dyplomatyczne w całym świecie?) premier Morawiecki i prezydent Duda powinni wyeksponować argument właśnie rasistowskiego charakteru żądań przedsiębiorstwa holocaust ,które to żądania – wedle projektu ustawy 447 – miałaby popierać amerykańska administracja. Amerykanie są wrażliwi na rasizm – także żydowski.
Żydowskiemu rasizmowi – także stanowcze „nie”! – w takiej formule polskie władze winny zareagować na te prowokacje, na tę zasłonę dymną. Czy zareagują? Wątpię…
© Marian Miszalski
6 lutego 2018
źródło publikacji:
www.marianmiszalski.pl
6 lutego 2018
źródło publikacji:
www.marianmiszalski.pl
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz