Jedna z najlepszych służb specjalnych na świecie to Mosad, jedna z najlepiej zorganizowanych siatek medialnych, to media należące do Żydów. Dodatkowo w Izraelu żyją setki tysięcy Żydów, którzy mieszkali w Polsce, a cała reszta zgodnie z izraelską polityką powinna przynajmniej raz odwiedzić Auschwitz. Izrael doskonale wiedział, jaką ustawę przygotowała Polska, bo wielu polskich Żydów o niej wiedziało i rozmawiało po całym świecie.
O legendarnej wrażliwości, czy przewrażliwieniu na wszelkie kwestie związane z holokaustem, nie ma sensu szerzej pisać, wszak jest to zjawisko powszechnie znane. Zbiór powyższych oczywistości i jeszcze dziesiątki nie wymienionych składają się na jeden obraz. Jak nie wiecie o co chodzi, to chodzi o brudny interes.
„Histeria” izraelska nie jest żadną histerią, ale planowanym politycznym działaniem, modelową wręcz propagandą, którą żydowski historyk Norman Filkenstein nazwał „Przedsiębiorstwem holokaust”. Setki żydowski kancelarii i fundacji zarabia ciężkie miliardy dolarów na „polskich obozach śmierci”. Jest to doskonała i tania metoda wywierania nacisku politycznego, a także pozyskiwania pieniędzy w rozmaitych formach, głównie chodzi o zwrot „zagrabionego mienia”. W całej tej sieczce medialnej większość zapomina, że ustawa Patryka Jakiego zakazująca używania oszczerczego zwrotu „polskie obozy zagłady” nie jest jedyną. Na biurku leży ustawa reprywatyzacyjna, jeszcze groźniejsza dla żydowskich organizacji robiących biznes na holokauście. Dzięki tym zapisom Polska raz na zawsze zamyka temat reprywatyzacji i w najgorszym razie skończy się to na poziomie kilku, a nie kilkuset miliardów. Przepisy są tak skonstruowane, że mienie może odzyskać tylko krewny w pierwszej linii, do tego jest zakaz handlowania roszczeniami.
Połączenie obu ustaw prawie całkowicie zamyka drogę kancelariom i fundacjom żydowskim, w każdym razie biznes kurczy się do mikroskopijnych rozmiarów. W międzyczasie „Amerykanie” przeforsowali swoje przepisy dotyczące ofiar Holocaustu oraz wspierania ich poprzez kanały dyplomatyczne w odzyskaniu żydowskich majątków, które nie mają spadkobierców. Jest to dokładne przeciwieństwo polskiej ustawy reprywatyzacyjnej. Ktokolwiek chce zrozumieć o co w sztucznie rozpętanej histerii chodzi, musi sobie te wszystkie informacje zestawić w jedną całość. Żydzi izraelscy i amerykańscy doskonale są poinformowani, szczególnie na poziomie prawnym i międzynarodowym. Histeria powstała nie dlatego, że Żydzi nie wiedzą, nie rozumieją, czegoś nie dosłyszeli, ale dlatego, że wszystko doskonale rozumieją i wiedzą. Utrata gigantycznych pieniędzy oraz wpływów politycznych wywołały nieludzki jazgot.
Dobra wiadomość jest taka, że w każdym innym pojedynku z potęgą żydowskich organizacji, mediów i polityków, nie mielibyśmy szans, ale tym razem Izrael i Nowy York przesadzili. Nie da się w Polsce sprzedać „polskich obozów zagłady”, to się nie tylko nie uda, ale już doprowadziło do cudownego połączenia Polaków, zwykle różniących się każdej sprawie. O ile nie zawalą politycy i nie ugną się przed rozpętaną wojną informacyjną, to w Polsce ponad 80% Polaków głośno krzyknie NIE dla „polskich obozów koncentracyjnych”. Co to oznacza? Ano tyle, że Izrael tą akcją nie jest w stanie wewnętrznie rozegrać Polaków, co w przeszłości wychodziło Żydom wielokrotnie. Jednym zdaniem, trzeba ustawę zachować w takim kształcie w jakim jest, w odpowiedzi na histerię uchwalić ustawę reprywatyzacyjną i po drodze przemaglować radziecką ambasador Izraela. Na końcu powtórzyć nie po polsku, ale po niemiecku: „Arbeit macht frei Jüdische Schweine”, żeby się utrwaliło, kto i komu zbudował obozy zagłady.
© MatkaKurka
28 stycznia 2018
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
28 stycznia 2018
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
Ilustracja © brak informacji / Arbeit Macht Frei HD Wallpaper
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz