Takie twory, jak PSL, nie są żadnymi partiami politycznymi. Partia polityczna ma jakąś ideologię, wierzy, że jej zastosowanie będzie dla kraju zbawienne – i stara się o jej zastosowanie. Tymczasem „bycie rolnikiem” nie ma żadnego kontekstu ideologicznego. Chłop może być konserwatystą, liberałem, socjalistą, komunistą... PSL nie jest więc partią, lecz związkiem zawodowym chłopów. Stronnictwo to powinno więc zostać grupą nacisku, obiecując partiom poparcie w zamian za realizację postulatów chłopskich – i tyle.
Istnienie PSL niszczy system polityczny – bo partie grupują się od lewej do prawej i w ten sposób tworzą większość sejmową. Tymczasem Stronnictwo, nie posiadające ideologii, może zawrzeć sojusz z każdym! Rujnuje to układ palety politycznej, irytuje polityków, a wśród wyborców rodzi pogardę dla „sprzedajnego” PSL-u. Bo co jest dobre dla grupy nacisku, nie przystoi partii politycznej.
Podobnie z partiami „chrześcijańskimi” czy „katolickimi”. Obecnie ChaDecja jest w Europie lewicowa, a nawet lewacka – ale przecież były czasy, gdzie większość chrześcijan była prawicowa! Ideologia Loyoli jest zupełnie inna od ideologii np. św. Franciszka. Dlatego partia „chadecka” może zawrzeć sojusz z każdym, pod warunkiem, że ten ktoś nie zwalcza programowo wiary.
Na szczęście to się w Polsce nie przyjęło.
To samo dotyczy partii „narodowej”. I znów: można być skrajnym narodowcem, twierdzić „Naród, Naród ponad wszystko!” (co, nawiasem pisząc, było przez Watykan potępiane na równi z komunizmem i socjalizmem jako doktryna kolektywistyczna – i słusznie!) - jednak z tego NIC nie wynika!
NIC!!
Narodowiec lewicowy będzie domagał się troszczenia o ludzi, pomagania słabszym, zakazu narkotyków niszczących Polaków – a narodowiec prawicowy twierdzi, że jeśli 10% mężczyzn zemrze z przedawkowania, to chwała Bogu, bo następuje eliminacja słabeuszy i naród będzie wskutek tego zdrowszy!
Dlatego zawsze twierdziłem, że jeśli już mamy mieć w Polsce partie narodowa, to musimy mieć dwie takie partie – jak przed wojną Stronnictwo Narodowe i Obóz Narodowo Radykalny. Stronnictwo było konserwatywno-liberalne – a ONRy (bo były dwa) głosiły program socjalny (ONR-ABC) a nawet komunistyczny (ONR-”Falanga”). Ta ostatnia pod wodza śp. Bolesława Piaseckiego w 1945 roku najspokojniej w świecie poszła na sojusz z komunistami. Sprzedawczycy? Skąd! Zawsze byli za państwową własnością w przemyśle, za granicą na Odrze-Nysie, za sojuszem z Rosją, za programem socjalnym – od PZPR dzielił ich tylko stosunek do Pana Boga. Obie strony pragmatycznie uznały, że prawda wyjdzie na jaw po śmierci – a na razie można współpracować…
Co ciekawe: w sprawie Unii Europejskiej obydwa środowiska zajmują stanowisko jednakowe: Ruch Narodowy atakuje UE jako potwora budującego socjalizm – a ONR-owscy zwalczają UE jak twór narzucający Europie… kapitalizm!!
Zabawne. W tych wyborach chodzi jednak o zwalczanie obecnej UE. Jeśli Kowalski chce pozbyć się żony, to adwokatowi Kowalskiego jest zupełnie obojętne, czy Kowalski ma jej dosyć, bo jest za chuda – czy dlatego, że jest zbyt gadatliwa.
Nowopowstała koalicja ma różne cele. Ruch Narodowy uważa, że Polska powinna z UE wystąpić, partia KORWiN (WOLNOŚĆ), że Unia powinna być zniszczona, a „Skuteczni” (ruch WCzc. Piotra Marca czyli „Liroya”) chce cofnięcia jej do poziomu całkiem dobrze działającej w latach 60-tych EWG. Bez tego całego acquis communautaire czyli socjalistycznego garbu.
Jedno jest pewne: tak dalej być nie może – bo Polska (i cała okupowana przez UE część Europy) zginie. Tak, jak zginęła starożytna Grecja…
Ilustracja © Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy / za: facebook.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz