– Nie chodziło o to, że miały być kwity, tylko o to, że ludzie, którzy mnie popierają - bo tak „Gazeta Wyborcza” napisała - jacyś mi bliżej [nieznani], bo oni nie byli tam wskazani w tym materiale - współpracownicy czy sojusznicy - że to oni jakichś materiałów chcieli, czy użyli, czy chcieli użyć – powiedział Macierewicz.
– Ja w tej sprawie, niestety, musiałem czekać przez pewien okres, bo mój adwokat był poza Polską. Ale dziś się już z nim widziałem. Bądźcie państwo spokojni: ten proces będzie. Zapraszam państwa wszystkich, jeżeli sąd nie ograniczy obecności, będzie można o tym porozmawiać na ławie sądowej. Bo warto, by ci oszczercy próbowali udowodnić swoje materiały dowodowe w tej sprawie.
– To jest po prostu Brzechwa właśnie – dodał Macierewicz.
Były szef MON nawiązał w ten sposób do swojego wpisu na Twitterze z 29 stycznia. Napisał wówczas:
Uczone są łososie— Antoni Macierewicz (@Macierewicz_A) January 29, 2018
W pomidorowym sosie
I tresowane szczury
Na szczycie szklanej góry,
Jest #Wprost z mądrościami dwiema
I tylko… prawdy nie ma.
Jak informował „Wprost”, politycy PiS spodziewali się, że ludzie Antoniego Macierewicza „zawistują” teczkami.
„Mówiono nawet o domniemanych „kwitach na Morawieckich”. To miało się przyczynić do dymisji szefa MON – podawał tygodnik.
© Polska Agencja Prasowa
30 stycznia 2018
www.pap.pl
30 stycznia 2018
www.pap.pl
Ilustracja © DeS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz